Ośmiu zawodników z debiutami w ekstraklasie i aż dziewiętnastu grających na poziomie centralnym – tak wyglądają piłkarskie CV wychowanków Dumy Pomorza, którzy pod wodzą trenera Pawła Crettiego sięgali po srebrne medale mistrzostw Polski juniorów starszych. – Mieliśmy bardzo mocną ekipę. To, co stało się z nami w kolejnych latach najlepiej pokazuje, jak dobre jest szkolenie w Pogoni – mówi kapitan, Sebastian Kowalczyk.
W sezonach 2015/2016 i 2016/2017 o medale mistrzostw Polski walczyło łącznie 34 zawodników. Marzenia o grze w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej spełniło dotąd ośmiu z nich. Najlepiej radzą sobie Sebastian Kowalczyk i Marcin Listkowski, którzy w obecnym sezonie regularnie występują w barwach I zespołu Dumy Pomorza, a na poziomie ekstraklasy zagrali łącznie w 153 meczach. Na rozwój kariery narzekać nie może również Jakub Piotrowski, który dzięki świetnej grze w Pogoni trafił do belgijskiego KRC Genk, z którym wywalczył mistrzostwo kraju oraz superpuchar.
Smak ekstraklasowej rywalizacji znają również Adrian Benedyczak i Maciej Żurawski. Młodzi Portowcy, którzy srebrne medale mistrzostw Polski zdobywali w rywalizacji ze starszym rocznikiem, wciąż czekają jednak na prawdziwą szansę. Dwudziestoletni napastnik pod wodzą Kosty Runjaica rozegrał piętnaście spotkań, po czym wyjechał na wypożyczenie do Głogowa, by zdobywać pierwszoligowe doświadczenie w barwach Chrobrego. Żurawski natomiast – głównie z powodu dręczących go kontuzji – na swoim koncie ma dotąd tylko jedno spotkanie przeciwko Cracovii. Osiemnastokrotny reprezentant młodzieżowych reprezentacji Polski cały czas trenuje jednak z I zespołem i pozostaje do dyspozycji sztabu szkoleniowego.
Na ekstraklasową szansę zapracował również Michał Walski. Wychowanek Siarki Tarnobrzeg w barwach Pogoni rozegrał siedemnaście spotkań, po czym dołożył jeszcze pięć z zespołem Ruchu Chorzów. Po spadku czternastokrotnych mistrzów Polski do III ligi młody pomocnik przeniósł się do Sandecji Nowy Sącz, z którą walczy o powrót na ekstraklasowe salony.
Na południu Polski swoją karierę kontynuuje również Damian Pawłowski. W odróżnieniu od dawnych kolegów z czasów juniorskich, 21-letni pomocnik po raz pierwszy na ekstraklasowe boisko wybiegł jednak nie w granatowo-bordowych barwach, lecz koszulce… Wisły Kraków. Przed rozpoczęciem obecnego sezonu wychowanek Pogoni przeniósł się na Remonta i z miejsca zyskał uznanie trenera Macieja Stolarczyka. W rundzie wiosennej młody pomocnik nie dołożył jednak do swojego dorobku żadnych minut.
Debiutu na poziomie ekstraklasy w barwach Dumy Pomorza nie doczekał się również Krystian Peda. Pół roku po zdobyciu srebrnego medalu mistrzostw Polski młody pomocnik zdecydował się bowiem na przenosiny do Niecieczy, gdzie po dwóch miesiącach oczekiwania otrzymał swoją szansę. W barwach Bruk-Betu Termalika rozegrał w sumie siedem spotkań – w tym jedno na Twardowskiego przeciwko Pogoni. Kolejne lata nie były już jednak tak udane. Krystian Peda najpierw trafił do GKS-u Bełchatów, by przed rozpoczęciem poprzedniego sezonu wrócić do Szczecina i rozpocząć grę w barwach Świtu Skolwin. Obecnie jest zawodnikiem Chemika Police.
– Osiem debiutów w ekstraklasie to bardzo dobry wynik. To tylko pokazuje, jak mocną mieliśmy wtedy drużynę. Szkoda, że nie udało nam się zdobyć mistrzostwa Polski, ale w perspektywy czasu ważniejsze jest, co się z nami stało w kolejnych latach – mówi Sebastian Kowalczyk. – To był świetny zespół z bardzo rodzinną atmosferą i trenerem, który dobrze to wszystko poukładał – wtóruje mu Gracjan Jaroch. – Już wtedy było wielu chłopaków z dużym potencjałem, co później się tylko potwierdziło. Wielu z nas gra na najwyższych szczeblach rozgrywkowych, co – patrząc na zespoły, które w poprzednich czy kolejnych latach odnosiły sukcesy w Centralnej Lidze Juniorów – wcale nie jest takie oczywiste.
Były napastnik Dumy Pomorza i dwukrotny medalista mistrzostw Polski juniorów jest na dobrej drodze, by dołączyć do swoich kolegów i również zadebiutować na poziomie ekstraklasy. Jego droga do spełnienia piłkarskich marzeń była jednak kręta i wiodła przez Legnicę, Stargard, Bytów oraz Poznań. – Na pewno nie była to łatwa ścieżka. Zebrałem jednak na niej bardzo dużo doświadczenia. Praca, wiara w siebie i wytrwałość – oto klucze do sukcesu. Piłka nożna jest nieprzewidywalna. Nieważne, czy bezpośrednio z zespołów juniorskich trafisz do I drużyny, czy musisz szukać szansy w innych klubach. Ważne, co jest na końcu tej drogi. Teraz jestem w Warcie Poznań i wierzę, że uda nam się awansować do ekstraklasy – opowiada Jaroch.
Do walki na pierwszoligowym froncie stanęli również Aron Stasiak, Rafał Maćkowski oraz Gracjan Kuśmierek. W każdym z przypadków pobyt na zapleczu ekstraklasy nie trwał jednak długo. Stasiak – po półrocznej przygodzie z Wigrami Suwałki – przeniósł się do Górnika Łęczna, natomiast Maćkowski i Kuśmierek – po pobycie odpowiednio w Chrobrym Głogów i Rakowie Częstochowa – wrócili do Szczecina i trenują pod wodzą trenera Pawła Ozgi w II drużynie Dumy Pomorza. – Nie dane mi było zbyt wiele zagrać w barwach Rakowa, ale na treningach – od starszych kolegów i trenera Papszuna – bardzo wiele się nauczyłem. Na pewno fajnie byłoby dziś być częścią Rakowa i grać w ekstraklasie. Ale nie mam żalu, że wszystko tak się potoczyło. Wierzę, że kroki, które podejmowałem w życiu, były słuszne i kiedyś jeszcze dane mi będzie zagrać na najwyższym poziomie – mówi Kuśmierek.
Liczne grono posiadaczy srebrnych medali mistrzostw Polski trafiło również na poziom drugoligowy. Bardzo dobry sezon w Ruchu Chorzów spędził Mateusz Bartolewski, ale jego cztery bramki nie uchroniły „Niebieskich” przed spadkiem. W barwach Stali Stalowa Wola i Olimpii Grudziądz mecze na centralnym poziomie zanotował również Mikołaj Brylewski. Przed rozpoczęciem obecnego sezonu 21-letni bramkarz został jednak przesunięty do drużyny rezerw grudziądzkiego klubu, występującego w klasie okręgowej.
Poziom drugoligowy to dla wielu młodych zawodników idealne miejsce, by zdobywać seniorskie doświadczenie. Szczególnie intensywna współpraca od kilku lat prowadzona jest z Błękitnymi Stargard, którzy chętnie sięgają po wychowanków szczecińskiej Akademii. W ubiegłym sezonie przy ul. Ceglanej swoje mecze rozgrywał Błażej Starzycki, a dziś biało-niebieskie barwy reprezentują Mateusz Bochnak i Hubert Sadowski. – W sezonie wicemistrzowskim zagrałem zaledwie sześć spotkań, w fazie medalowej tylko raz byłem w kadrze meczowej. Ale cieszę się, że mogłem choć w niewielkim stopniu być częścią tamtego zespołu. Rok później byłem już kapitanem drużyny i – choć nie udało nam się awansować do półfinału mistrzostw Polski – dostałem szansę treningów z I zespołem. Nie miałem jednak okazji zadebiutować – mecze rozgrywałem albo w III lidze, albo u trenera Łęczyńskiego w CLJ U18. Wspólnie z trenerem Rujaicem doszliśmy więc do wniosku, że najlepszym wyjściem będzie wypożyczenie. Tak trafiłem do Stargardu. Początek nie był łatwy, bo przez pięć kolejek nie grałem. Ostatecznie dostałem jednak swoją szansę i w kolejnych szesnastu kolejkach grałem już od deski do deski. Cieszę się z decyzji o dołączeniu do Błękitnych, bo dzięki regularnej grze mogę się rozwijać. Czuję, że z meczu na mecz jestem coraz lepszym zawodnikiem – opowiada Sadowski.
Nieco dalej od Szczecina swojej szansy szukali również Stanisław Wawrzynowicz oraz Bartosz Boniecki. Wychowanek Lecha Poznań ostatnie pół roku spędził w Legionovii Legionowo, ale z powodu problemów zdrowotnych nie zdołał wywalczyć sobie na stałe miejsca w zespole drugoligowca. Zdecydowanie lepiej radzi sobie natomiast Bartosz Boniecki, który wiosną ubiegłego roku trafił do Elany Toruń. – Ten wicemistrzowski sezon to niezwykłe przeżycie i najlepszy okres, jaki miałem w młodym wieku. Drużyna była jak rodzina, na co duży wpływ miał trener Paweł Cretti, który zdołał z każdego wyciągnąć to, co najlepsze. To właśnie wtedy rozwinąłem skrzydła oraz poukładałem sobie niektóre sprawy w głowie, co zaowocowało grą w starszym roczniku – opowiada 19-letni pomocnik. – Później ten rozwój nie przebiegał już tak dynamicznie – chłopacy poszli do zespołu rezerw, a ja zostałem na poziomie juniorskim. W pewnym momencie uznałem więc, że pora na nowe bodźce w postaci wypożyczenia. Wybrałem II ligę, bo chciałem regularnie grać i powoli piąć się w górę. Wciąż mam jeszcze w Szczecinie jednak wiele do udowodnienia. Mam nadzieję, że otrzymam swoją. Nie ukrywam, że wiąże swoją przyszłość z Pogonią – dodaje.
Z Pogonią swoją dotychczasową karierę związali również Jakub Kuzko, Fabian Pach czy Daniel Kusztan, których w ostatnich latach możemy oglądać w barwach trzecioligowych rezerw Dumy Pomorza. Po krótkim pobycie w Świcie Skolwin na Twardowskiego wrócili również Sebastian Nagel oraz Patryk Adamczuk. Na trzecioligowym poziomie zakotwiczyli także Szymon Waleński (Bałtyk Koszalin), Patryk Brzozowski (Chemik Police) oraz Michał Górzyński i Jędrzej Kujawa, którzy reprezentują barwy Polonii Środa Wielkopolska.
Spośród 34 zawodników, którzy przed kilkoma laty wywalczyli srebrne medale mistrzostw Polski, zaledwie pięciu nie gra dziś zawodowo w piłkę. Oskar Piernicki, po odejściu z Pogoni, trafił do GKS-u Bełchatów i Chojniczanki Chojnice, ale w obu klubach występował jedynie w drużynach rezerw. Paweł Marczuk przed obecnym sezonem trafił do Iskry Golczewo, Tomasz Borucki reprezentuje barwy Iny Goleniów, a Michał Macuk wybrał niemieckie SV Altlüdersdorf. Do zawieszenia butów na kołku zmuszony został natomiast Jakub Paprzycki, któremu w piłkarskim rozwoju przeszkodziły liczne kontuzje.