
W zespołach juniorskich bramki zdobywał jak na zawołanie. Wejście do dorosłej piłki okazało się jednak bolesne. Na poziomie ekstraklasy po raz pierwszy poczuł, czym jest strzelecka niemoc, presja oraz hejt ze strony kibiców. Dziś odbudowuję formę w barwach pierwszoligowego Chrobrego Głogów, by latem znów stanąć do walki o miejsce w składzie Pogoni. – Zdobyłem nowe doświadczenie, zyskałem pewność siebie. Chciałbym wrócić do Szczecina i potwierdzić swoją wartość – mówi Adrian Benedyczak.
Wychowanek Gryfa Kamień Pomorski na Twardowskiego trafił w wieku dwunastu lat i praktycznie z miejsca stał się ważnym ogniwem Dumy Pomorza. Prowadzony przez trenera Łęczyńskiego napastnik imponował dyspozycją strzelecką najpierw w meczach Wojewódzkiej Ligi Trampkarzy, a następnie Wojewódzkiej Ligi Juniorów Młodszych i na poziomie Ligi Makroregionalnej. Wysoka forma młodego napastnika nie umknęła również uwadze selekcjonera reprezentacji Polski U17 – Roberta Wójcika – od którego w sierpniu 2016 roku otrzymał debiutanckie powołanie.
Prawdziwa eksplozja formy przyszła jednak na poziomie Centralnej Ligi Juniorów U19. Pod wodzą trenera Pawła Crettiego młody napastnik stał się maszyną do zdobywania bramek. Sezon zakończył z osiemnastoma trafieniami, czym zapracował na uznanie w oczach trenera Runjaica. – To najbardziej niesamowity okres w moim życiu. Wszystko wydarzyło się bardzo szybko. Czuję się jednak z tym bardzo dobrze. Oswoiłem się już z myślą, że jestem członkiem pierwszego zespołu. Drużyna znakomicie mnie przyjęła, dzięki czemu łatwiej było mi się wprowadzić. Mam nadzieję, że na stałe – mówił wówczas Benedyczak.
Początek nowego był jednak bolesnym doświadczeniem. Ze względu na kontuzje Adama Buksy, Soufiana Benyaminy oraz Michała Żyry osiemnastolatek z miejsca stał się podstawowym napastnikiem Dumy Pomorza. Duża liczba minut na boisku nie przekładała się jednak na dorobek strzelecki. – To był ciężki okres – zarówno dla mnie, jak i całej drużyny. Nasza gra nie wyglądała tak, jak sobie zakładaliśmy, stwarzaliśmy mało sytuacji bramkowych. Młodemu zawodnikowi trudno udźwignąć ciężar, gdy zespołowi nie idzie – opowiada Benedyczak. – Nie ma też co ukrywać, że brakowało mi seniorskiego doświadczenia. W pewnym momencie miałem rozegranych więcej meczów w ekstraklasie niż w III lidze. Złożyło się na to wiele czynników – przede wszystkim urazy pozostałych napastników – dodaje.
Ze względu na młody wiek i status wychowanka Benedyczak długo pozostawał pod parasolem ochronnym i nie spotykał się z negatywnymi reakcjami ze strony kibiców. Gdy jednak w pucharowym starciu przeciwko GKS-owi Katowice nie wykorzystał dogodnej sytuacji do zdobycia bramki, wylała się na niego fala hejtu. – To był pierwszy sprawdzian siły mentalnej. Dostawałem dużo nieprzyjemnych wiadomości prywatnych, często z wyzwiskami. Ludzie potrafili pisać nawet do moich rodziców czy dziewczyny. Dla młodego chłopaka to trudne doświadczenie. Na początku po prostu się załamałem – opowiada „Benek”. – Bardzo pomógł mi wtedy trener mentalny, który pozwolił mi się od tego odciąć i skupić na dalszej pracy. Dzięki niemu podniosłem się i dzisiaj jestem silniejszy – dodaje.
Szansą na odbudowanie formy oraz pewności siebie były mistrzostwa świata U20. Młody napastnik znalazł się w kadrze selekcjonera Jacka Magiery, wystąpił we wszystkich czterech pojedynkach, a w starciu przeciwko Tahiti wpisał się nawet na listę strzelców. – Adrian nie był pierwszym wyborem selekcjonera, ale w kuluarach sztabowych był bardzo ceniony. To zawodnik z dużym potencjałem, który deptał kolegom po piętach i walczył o miejsce w wyjściowym składzie. Najlepiej świadczy o tym fakt, że zagrał we wszystkich czterech meczach. I nigdy nas nie zawiódł – mówi asystent selekcjonera Magiery i trener-koordynator Akademii, Maksymilian Rogalski. – Gra na mistrzostwach świata bardzo dużo mi dała. Zdobyłem tam cenne doświadczenie. Poczułem też, że jestem gotowy na wypożyczenie. Potrzebowałem wtedy nowych bodźców, a przede wszystkim regularnej gry – dodaje Benedyczak.
Wybór młodego napastnika padł na Chrobry Głogów, który po ośmiu kolejkach zajmował przedostatnie miejsce w tabeli Fortuna I ligi. Na zaufanie szkoleniowca nie musiał długo pracować – debiut zaliczył już w debiutanckim meczu z Radomiakiem Radom, a w kolejnych zawsze wybiegał w podstawowej jedenastce. Na zdobycie premierowej bramki potrzebował natomiast tylko 162 minut. – Przenosiny do Głogowa były bardzo dobrą decyzją. Najważniejsze jest dla mnie, że mam szansę na regularne granie. Zdobyłem też nowe doświadczenie, zyskałem pewność siebie i nauczyłem się funkcjonowania w nowym systemie 4-4-2 – opowiada młody napastnik. – Szkoda jedynie, że na początku listopada zerwałem więzadło w kostce. Na dwa miesiące wykluczyło mnie to z grania. Na szczęście straciłem tylko tydzień okresu przygotowawczego. W sparingach dołożyłem kolejne dwie bramki, a wiosnę zacząłem od trafienia przeciwko Puszczy Niepołomice – dodaje.
Hamulcem w dalszym rozwoju stała się jednak pandemia koronawirusa. Rozgrywki ligowe oraz treningi drużynowe zostały bowiem zawieszone, a praca odbywa się wyłącznie na podstawie rozpisek indywidualnych. – Czas jest ciężki, bo nie wiadomo, jak to się wszystko potoczy. Mam nadzieję, że zdołamy wznowić rozgrywki i dograć sezon do końca. Każdy mecz w barwach Chrobrego jest bowiem dla mnie niezwykle cenny – tłumaczy „Benek”.
Młody napastnik może pójść w ślady Marcina Listkowskiego, który przed dwoma laty również zdecydował się na wypożyczenie do I ligi. W barwach Rakowa Częstochowa rozegrał trzydzieści spotkań, zdobywając w nich trzy bramki i dokładając swoją cegiełkę do wyczekiwanego awansu na poziom ekstraklasy. W obecnych rozgrywkach ponowie broni natomiast granatowo-bordowych barw, występując dotąd w dwudziestu trzech ligowych pojedynkach. – Zobaczymy jak się to wszystko potoczy. Na razie myślę tylko o tym, żeby wznowić treningi w Głogowie. Ale oczywiście długoterminowy plan jest taki, by latem wrócić do Szczecina i znów stanąć do walki o miejsce w składzie Pogoni. Dam z siebie wszystko, a co życie przyniesie – zobaczymy – podsumowuje Adrian Benedyczak.
fot. Pogoń Szczecin / Chrobry Głogów