
– Co prawda ponownie przegraliśmy finał, ale jesteśmy wicemistrzami – powiedział Rafał Maćkowski tuż po zakończeniu rewanżowego spotkania o mistrzostwo Polski Juniorów Starszych. – Zyskaliśmy także szacunek kibiców, a to bywa ważniejsze, niż trofea. Gramy dla fanów i chciałbym w imieniu całego zespołu podziękować im za to, że przyszli i nas dopingowali. Daliśmy z siebie wszystko i mam nadzieję, że nasi sympatycy to docenili.
Przed podopiecznymi Pawła Crettiego stało bardzo trudne zadanie odrobienia straty trzech bramek z pierwszego meczu finałowego w Ząbkach. Jak pokazała pierwsza połowa, juniorzy Pogoni byli bliscy zrealizowania planu.
–Byliśmy bardzo źli na siebie po pierwszym meczu – powiedział Fabian Pach. – Szczególnie na pierwszą połowę rozegraną w Ząbkach. W drugiej części spotkania zagraliśmy już zdecydowanie lepiej. W środę wyszliśmy na boisko z myślą o odrobieniu strat. Naprawdę wierzyliśmy, że jest to możliwe. Ostatecznie zabrakło nam niewiele do szczęścia. Jestem dumny z siebie i swoich kolegów.
W podobnym tonie, co kolega z drużyny, wypowiedział się Stanisław Wawrzynowicz.
– Jestem zły na to spotkanie – przyznał pomocnik Pogoni. – Chcieliśmy wygrać taką ilością goli, która dałaby nam Mistrzostwo Polski. Niestety nam się to nie udało. Zabrakło trochę szczęścia. Stworzyliśmy sobie mnóstwo sytuacji. Chłopaki zostawili serce na boisku po to, aby udowodnić, że jesteśmy w stanie odwrócić losy tego finału.
Podobnie jak w pierwszym spotkaniu, tak również przy Twardowskiego, piłkarze Pogoni mogli liczyć na wzmocnienie kadry z zespołu przygotowującego się z pierwszą drużyną na obozie we Wronkach.
– W ostatnich dniach przebywałem na zgrupowaniu I drużyny we Wronkach – zauważył Rafał Maćkowski. – Dzień przed wyjazdem na obóz skontaktował się ze mną trener Cretti i pytał, czy byłbym gotowy zagrać w finale. Nie zastanawiałem się długo i powiedziałem, że chcę wesprzeć chłopaków. Pierwsze spotkanie nam nie wyszło i po nim szkoleniowiec znów zapytał mnie, czy chcę wystąpić w rewanżu. Odpowiedziałem, że czuję dużą odpowiedzialność i nawet jeśli przegramy, to chcę być z kolegami. Jestem dumny z tego, że mogłem grać u boku tak wspaniałych piłkarzy.
Trener Paweł Cretti nakreślił przed swoimi zawodnikami plan, który jego podopieczni wykonywali krok po kroku.
– Przed meczem zakładaliśmy sobie, że chcemy strzelić najpierw pierwszą bramkę, później drugą i tak konsekwentnie odrabiać straty – stwierdził Pach. – Na przerwę schodziliśmy z prowadzeniem 2:0. W szatni wszyscy byliśmy spokojni. Mówiliśmy sobie o tym, co mamy jeszcze do zrobienia. Chcieliśmy dołożyć kolejne trafienia. Wiedzieliśmy, że Legia się jeszcze bardziej cofnie. Ostatecznie to goście zdobyli bramkę w samej końcówce, a my możemy się cieszyć z wicemistrzostwa Polski.
– Przed spotkaniem naszym założeniem było danie z siebie 200% – dodał Maćkowski. – Nie myśleliśmy o tym, co musi się stać, żebyśmy wygrali. Powiedzieliśmy sobie tylko, że jeśli przegrywać, to z klasą i honorem. Uważam, że jesteśmy bohaterami i ludzie doceniają nasz wysiłek.
Finałową potyczkę obejrzało ponad dwa i pół tysiąca kibiców, którzy wspierali wychowanków Dumy Pomorza głośnym dopingiem.
– Przed rokiem była świetna atmosfera na trybunach – powiedział Fabian Pach, który na boisku zameldował się w drugiej części meczu. – Teraz kibice także nam pomagali. Czuliśmy ich wsparcie. Dziękujemy, że przyszli. Chcieliśmy zrobić coś, co uraduje nas, ale również kibiców. Mam nadzieję, że będą z nas dumni, ponieważ walczyliśmy od początku do końca.
– Po zdobyciu pierwszej bramki, kibice zaczęli nam żywiołowo dopingować, co nas jeszcze bardziej zmotywowało – przyznał Stanisław Wawrzynowicz. – Wierzyliśmy, że możemy odrobić straty. W końcówce meczu także mocno nas wspierali. Dziękuję za to kibicom.
Juniorzy starsi po raz drugi z rzędu zdobyli srebrne medale. Kilku zawodników będzie miało okazję do powalczenia o medale także za rok.
– To był dobry sezon w naszym wykonaniu – stwierdził Wawrzynowicz. – Wicemistrzostwo Polski to naprawdę wielka sprawa. Żałujemy, że nie udało nam się zdobyć złotego medalu. Za rok powalczę o najwyższe trofeum.
– Teraz płaczemy, ale gdy spojrzymy za kilka lat na to, co osiągnęliśmy, to zrozumiemy, że był to spory sukces – dodał także Maćkowski.
W tej chwili podopiecznych Pawła Crettiego czeka zasłużony odpoczynek.
– Musimy dać odpocząć mięśniom, które czują trudy tego sezonu – zakończył Wawrzynowicz. – Po przerwie przyjedziemy tu znowu, dobrze przepracujemy okres przygotowawczy i w przyszłym roku znów będziemy celować w mistrzostwo Polski.