W egzotyczną podróż do Portugalii wybrali się orlicy starsi Akademii Pogoni. Młodzi Portowcy wzięli udział w turnieju charytatywnym na rzeczy Ukrainy, w którym zmierzyli się m.in. dwoma stołecznymi klubami: Benfiką oraz Sportingiem. – Na pewno było to dla nas wartościowe doświadczenie, które rozwinęło chłopaków pod każdym względem – technicznym, taktycznym, motorycznym, a przede wszystkim mentalnym – opowiada trener-koordynator, Marcin Łazowski.
Rywalizacja w lizbońskim turnieju odbywała się w specyficznych warunkach. Boisko otoczone zostało bowiem siatką i bandami, co znacznie zwiększyło boiskową intensywność. Trenerzy mieli również ograniczone pole manewru w kontekście personalnym – zmian można było bowiem dokonywać jedynie w przerwie lub w przypadku kontuzji. – Można powiedzieć, że to turniej piłki ulicznej. Dla nas na pewno było to wartościowe doświadczenie, które rozwinęło chłopaków pod każdym względem – technicznym, taktycznym czy motorycznym. Kluczowy był tutaj jednak obszar mentalny. Brak zmian zmusił bowiem chłopaków do radzenia sobie z niepowodzeniami i brania na siebie odpowiedzialności – opowiada Łazowski.
Wśród uczestników turnieju znalazło się ośmiu przedstawicieli portugalskiej myśli szkoleniowej, a także osiem klubów z Polski. Granatowo-bordowi mieli okazję zmierzyć się ze starymi znajomymi – Lechią Gdańsk, Śląskiem Wrocław i GOL-em Brodnica, ale także tak utytułowanymi zespołami jak Benfika Lizbona czy inny reprezentant gospodarzy – Sporting Clube de Portugal. – Sportowo wypadliśmy bardzo solidnie. Szczególnie pierwszego dnia nasza gra mogła się podobać. Im dalej w turniej, tym więcej było oznak zmęczenia, ale i tak nie mamy się czego wstydzić – mówi trener-koordynator Akademii.
Uczestnictwo w turnieju nie było jednak jedyną atrakcją, jaka była przewidziana dla Portowców podczas pobytu w Portugalii. Dzień po przylocie – nim jeszcze wybrzmiał pierwszy gwizdek – granatowo-bordowi rozegrali bowiem mecz kontrolny ze Sportingiem CP. – Graliśmy na większym boisku niż to, do którego jesteśmy przyzwyczajeni w Polsce. To wymuszało na nas inny sposób otwarcia czy pressingu. Większe były też bramki, co przekładało się na sposób zdobywania bramek. Z występu w tym meczu możemy być zadowoleni. Pod kątem jakości i organizacji gry nie tyle dorównywaliśmy naszym przeciwnikom, co mocno ich zdominowaliśmy – tłumaczy Marcin Łazowski.
Kilka dni spędzonych na obiektach Sportingu było również okazją, by przyjrzeć się portugalskim metodom pracy z młodzieżą. Obserwacja treningów dała trenerom i włodarzom Akademii sporo powodów do zadowolenia. – Takie mam zboczenie zawodowe, że lubię zajrzeć na sąsiadujące boiska i obejrzeć jednostkę treningową. Nie było tam rzeczy z kosmosu – wszystko doskonale znamy i pracujemy bardzo podobnie. Wszystko różni się detalami. Kluczem jest organizacja treningu, intensywność oraz jakość samych zawodników – opowiada trener-koordynator. – Dzięki takim wizytom utwierdzamy się w przekonaniu, że droga którą obraliśmy jest dobra – podsumowuje.