– U siebie jesteśmy bardzo mocni – powiedział po pierwszym spotkanu półfinału Centralnej Ligi Juniorów obrońca Pogoni Szymon Waleński. – Wiemy, że w Szczecinie nie przegramy i odrobimy wynik z Łodzi, bo bardzo w to wierzymy.
Pierwszą połowę zdominowali gospodarze, którzy od początku „rzucili się” na podopiecznych Paweła Crettiego. Efektem takiej gry była bramka ze stałego fragmentu gry, którą w piętnastej minucie spotkania strzelił zawodnik SMS-u.
– Chcieliśmy to przeczekać i przez pierwszy kwadrans utrzymać się przy piłce – mówił Waleński. – Straciliśmy niepotrzebną bramkę ze stałego fragmentu i trzeba było gonić wynik. Staraliśmy się konstruować jedną akcję za drugą. Gospodarze nastawili się na grę z kontry a my niestety nie zdobyliśmy gola na wyjeździe i jest nam z tego powodu przykro.
W drugiej części meczu gospodarze nie stworzyli sobie dogodnej sytucji do podwyższenia wyniku. Portowcy przejęli kontrolę nad spotkaniem i z minuty na minutę stwarzali sobie kolejne akcje.
– Druga połowa to nasza pełna dominacja –przyznał Waleński. – Atakowaliśmy łodzian, którzy praktycznie nie pojawiali się na naszej stronie. Szkoda niewykorzystanych sytuacji. Czekamy z niecierpliwością na niedzielę, kiedy to będziemy musieli odrobić straty z tego meczu.
Wychowanek Bałtyku Koszalin musiał opuścić spotkanie w 75. minucie spotkanie, ponieważ nabawił się urazu. W jego miejsce na placu gry pojawił się Bartosz Boniecki.
– Mam zbity mięsień czworogłowy, ale myślę, że nasz sztab medyczny doprowadzi mnie do niedzieli na nogi i zagram w rewanżu z SMS-em – zapewnia obrońca.