
W starciu trampkarzy Akademii Pogoni Szczecin i Chemika Bydgoszcz przez chwilę zapachniało sensacją. Podopieczni Piotra Łęczyńskiego długo remisowali z outsiderem Centralnej Ligi Juniorów U15, ale w końcówce udowodnili swoją wartość i zgarnęli komplet punktów.
Przed spotkaniem wydawało się, że dla zawodników Dumy Pomorza starcie z Chemikiem będzie spacerkiem. Podopieczni Piotra Łęczyńskiego w obecnym sezonie kroczą bowiem od zwycięstwa do zwycięstwa, a większe problemy mieli tylko z zespołem Lecha Poznań. Goście z Bydgoszczy natomiast w jedenastu kolejkach zdołali zdobyć zaledwie trzy punkty i pogodzili się już ze spadkiem do ligi wojewódzkiej. Pomimo przepaści w tabeli trener Łęczyński nie miał zamiaru lekceważyć przeciwnika. – Wiele rzeczy widziałem już w piłce młodzieżowej i nie dam się namówić, by już przed meczem wskazywać zwycięzcę. Podchodzimy do tego starcia z ogromną wolą zwycięstwa i chcemy zagrać dobre spotkanie – mówił przed meczem szkoleniowiec zespołu.
Kilka chwil po pierwszym gwizdku arbitra obawy trenera Łęczyńskiego zdawały się jednak nie mieć podstaw. Chociaż najmocniejsze ogniwa drużyny spotkanie rozpoczęły na ławce rezerwowych, to ich koledzy szybko przełamali defensywę rywala. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zupełnie niepilnowany na siódmym metrze znalazł się Mateusz Bąk, który przyjął piłkę i strzałem w długi róg wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
Po strzelonej bramce młodzi Portowcy wciąż dominowali nad rywalem i szukali okazji do podwyższenia wyniku. Oko w oko z bramkarzem gości stawali m.in. Dziuniak, Samborski i Krupecki, ale za każdym razem brakowało odrobiny precyzji. – Brak skuteczność to nasz największy mankament. Borykamy się z nią w kolejnym spotkaniu. Stwarzamy sobie dużo sytuacji, ale nie przekłada się to na wynik. Musimy nad tym poważnie powinniśmy pracować – komentuje trener Łęczyński.
Niewykorzystane sytuacje zemściły się na Portowcach w doliczonym czasie pierwszej połowy. Po dośrodkowaniu Chudzińskiego z rzutu wolnego najlepiej w polu karnym odnalazł się Norbert Rutkowski, który strzałem z bliskiej odległości pokonał Łukasza Łęgowskiego. – Nie powinniśmy popełniać takich błędów. Sami stworzyliśmy sobie problem, bo wyrównująca bramka nakręciła rywali na drugą połowę – tłumaczy trener Pogoni.
Po przerwie Portowcy rzucili się na rywala, chcąc błyskawicznie strzelić drugą bramkę. Minuty jednak mijały, a piłka nie chciała zatrzepotać w siatce. Zaniepokojony całą sytuacją szkoleniowiec Pogoni wysłał więc do boju najsilniejsze ogniwa swojego zespołu – Łęgowskiego, Łukasiaka, Korczakowskiego, Turskiego oraz Freilicha. Wprowadzony kwintet rozruszał grę Portowców, którzy w ciągu niecałych dwudziestu minut wbili przeciwnikom cztery bramki i po końcowym gwizdku mogli cieszyć się z trzech punktów.
– Chemik mocno nam się dzisiaj postawił. Ewidentnie nie są dla nas wygodnym rywalem, bo w pierwszym starciu też mieliśmy z nimi problemy. Przede wszystkim skupiamy się jednak na swojej grze, w której nie brakowało dziś mankamentów. Chociaż wynik jest okazały, to nie mamy powodów do euforii. Chociaż z trzech punktów się oczywiście cieszymy – mówi trener Piotr Łęczyński.
AP Pogoń Szczecin – Chemik Bydgoszcz 5:1 (1:1)
1:0 Mateusz Bąk 4’
1:1 Norbert Rutkowski 35’
2:1 Hubert Turski 52’
3:1 Mateusz Bąk 63’
4:1 Hubert Turski 64’
5:1 Kacper Łukasiak 70’
AP Pogoń Szczecin: Ł. Łęgowski – Kapela, Stachnik, Błesiński, Roszczyk – Szynkielewski, Bąk – Dziuniak, Krupecki, Zagacki – Samborski
Zagrali także: Sujecki, Białczyk, Freilich, M. Łęgowski, Łukasiak, Korczakowski, Turski