
Zawodnicy drugiego zespołu nie zdołali przedłużyć doskonałej serii ligowych zwycięstw. Granatowo-bordowi na własnym terenie jedynie zremisowali z Bałtykiem Gdynia, ale nie przeszkodziło im to w zajęciu pozycji lidera III ligi. – Na pewno czujemy niedosyt, po wychodziliśmy na boisko z myślą o pełnej puli. Mieliśmy swoje sytuacje, ale zabrakło nam konkretów w polu karnym rywala – ocenia trener Ozga.
Do sobotniego pojedynku granatowo-bordowi przystąpili w mocno odmłodzonym składzie. Pomimo ekstraklasowej pauzy sztab szkoleniowy nie mógł skorzystać z zawodników, którzy na co dzień trenują z I zespołem. W kadrze na mecz z Bałtykiem znaleźli się jedynie bramkarz Maciej Kowal oraz Bartłomiej Mruk. Trener Paweł Ozga postawił także m.in. na Mateusza Bąka, siedemnastoletniego Konrada Magnuszewskiego czy wracającego do wyjściowej jedenastki po blisko rocznej przerwie Bartosza Krzysztofka.
– Biorąc pod uwagę okoliczności, na pewno oceniam jego występ na plus. Widać było ogromne zaangażowanie i radość z powrotu na boisko. W I połowie miał doskonałą okazję, żeby zdobyć bramkę, ale zabrakło mu odrobiny precyzji – ocenia Ozga. – Sporo pracy czeka Bartka jednak, jeśli chodzi o realizację taktyki. W tym aspekcie nie wszystko było bowiem dzisiaj tak, jak byśmy chcieli – dodaje.
W pierwszej odsłonie stroną przeważającą byli Portowcy, którzy stworzyli sobie kilka okazji do objęcia prowadzenia. Po upływie kwadransa bliski szczęścia był Kacper Zaborski, ale przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem gości. Do siatki mógł trafić również wspomniany wcześniej Krzysztofek, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Napór szczecinian przyniósł efekt dopiero w doliczonym czasie gry. Po precyzyjnym dośrodkowaniu Bartosza Ławy z narożnika boiska w polu karnym najlepiej odnalazł się Wojciech Lisowski i strzałem głową umieścił piłkę w siatce. – Chcieliśmy grać bardzo wysoko, odbierać jak najwięcej piłek i nie pozwalać rywalom na wyjścia z kontratakami. Ten plan realizowaliśmy na dobrym poziomie. Zbyt dużo było jednak nerwowości w polu karnym, przez co nie byliśmy w stanie szybko strzelić bramki. Ogólnie jednak I połowę oceniam na plus – mówi szkoleniowiec Pogoni.
Po dobrej pierwszej połowie kibice spodziewali się, że po przerwie granatowo-bordowi powiększą przewagę i odniosą czwarte w tym sezonie ligowe zwycięstwo. Tymczasem drugą odsłonę lepiej rozpoczęli goście z Gdyni, którzy szybko doprowadzili do wyrównania. W podbramkowym zamieszaniu najlepiej odnalazł się Karol Fietz, który strzałem w kierunku bliższego słupka umieścił piłkę w siatce.
Pozostałe minuty upłynęły pod znakiem naporu Portowców, którzy za wszelką cenę próbowali wrócić na prowadzenie. Defensywa Bałtyku ani razu nie dała się już jednak zaskoczyć i mecz zakończył się podziałem punktów.
– Na pewno czujemy niedosyt, po wychodziliśmy na boisko z myślą o pełnej puli. Mieliśmy swoje sytuacje, ale zabrakło nam konkretów w polu karnym rywala. Słabiej funkcjonowały też nasze skrzydła – brakowało pojedynków 1 na 1 i wejść w pole karne. Mam też wrażenie, że zbyt szybko chcieliśmy przenieść grę pod pole karne rywala, co rodziło niedokładności – ocenia Paweł Ozga.
4. kolejka III ligi
Pogoń II Szczecin – Bałtyk Gdynia 1:1 (1:0)
1:0 Wojciech Lisowski 45′
1:1 Karol Fietz 50′
Pogoń II Szczecin: Kowal – Boniecki (89′ Fornalik), Lisowski, Magnuszewski, Mruk (74′ Rezaeian) – Ława (89′ Góral), Kalenik – Bąk (65′ Korczakowski), Krzysztofek (65′ Doustali), Starzycki – Zaborski