![](https://akademia.pogonszczecin.pl/wp-content/uploads/2022/05/IMG_1240.jpg)
Spory niedosyt mogą odczuwać zawodnicy drugiego zespołu Pogoni. Granatowo-bordowi jedynie zremisowali z GKS-em Przodkowo, chociaż przez całe spotkanie byli stroną dominującą. – Mam pretensje do chłopaków, bo zachowywali się jak syte wilki. Nie widziałem dziś tego głodu zwycięstwa – mówi trener Ozga.
Przy Twardowskiego spotkały się zespoły, znajdujące się po przeciwnych biegunach ligowej tabeli. Świetna postawa w rundzie wiosennej sprawiła, że Portowcy szybko dołączyli do grona drużyn walczących o miejsce na ligowym podium. Ich sytuacji nie zmieniła nawet ubiegłotygodniowa porażka w derbach Pomorza Zachodniego, z których obronną ręką wyszli zawodnicy Kotwicy Kołobrzeg. Gracze z Przodkowa rozpaczliwie walczą natomiast o pozostanie w gronie trzecioligowców. Po fatalnej jesieni podopieczni Arkadiusza Gaffki zdołali co prawda odbić się od dna, ale przed spotkaniem z Portowcami wciąż znajdowali się w strefie spadkowej.
W sobotnie popołudnie zawodnicy z niewielkiej kaszubskiej wsi mogli jednak poczuć się jak przedstawiciele PKO Ekstraklasy. Spotkanie drugiego zespołu Pogoni, po raz pierwszy od czasu rozpoczęcia przebudowy, zostało bowiem rozegrane na głównej płycie Stadionu Miejskiego. – Ten stadion powinien być naszym atutem. I w wielu aspektach był. Świetnie przygotowana murawa pozwalała nam grać kombinacyjnie, po ziemi – tak jak lubimy najbardziej – opowiada trener Ozga. – O kwestie mentalne się nie martwiliśmy. Nie mamy w składzie piętnastolatków, tylko zawodników, którzy trochę już w swoim życiu widzieli. Jeśli ktoś czułby się w takich warunkach speszony czy zestresowany, to by znaczyło, że nie jest gotowy do gry na profesjonalnym poziomie – dodaje.
Od pierwszej minuty widać było, że w otoczeniu dwudziestotysięcznych trybun zawodnicy Dumy Pomorza czują się jak ryby w wodzie. Portowcy błyskawicznie przejęli bowiem kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami i raz za razem przepuszczali ataki na bramkę gości z Przodkowa. Przed upływem kwadransa bliski otwarcia wyniku był Oskar Kalenik, ale po jego strzale świetną interwencją popisał się bramkarz przyjezdnych. Bliski szczęścia po strzale z dystansu był także Bartłomiej Mruk, a po dośrodkowaniu Kacpra Łukasiaka na listę strzelców mógł wpisać się jego imiennik, Kacper Zaborski.
Jeszcze przed przerwą granatowo-bordowi zdołali dopiąć swego. Po dośrodkowaniu Jakuba Lisa sytuacyjną piłkę przed polem karnym zebrał Bartosz Boniecki i świetnym strzałem posłał ją do siatki. – Tak się ten mecz układał, że to my mieliśmy przewagę. Może nie tworzyliśmy bardzo wielu okazji, ale było kilka takich, które przy odrobinie szczęścia i większej jakości mogliśmy zamienić na bramki. Na prowadzenie wyszliśmy natomiast po akcji, która nie była świetnie przygotowana – ocenia Ozga.
W drugiej odsłonie granatowo-bordowi kontynuowali dobrą grę, kreując sobie kolejne okazje bramkowe. Najbliższej szczęścia był Kacper Łukasiak, ale po jego technicznym uderzeniu z szesnastu metrów bramkarz gości sparował piłkę na rzut rożny. Niewykorzystane szanse zemściły się na Portowcach kwadrans przed końcowym gwizdkiem. Po jednym z niewielu ofensywnych zrywów z piłką w polu karnym znalazł się Przemysław Żukowski i pewnym strzałem zapewnił gościom z Przodkowa cenny punkt.
– Czuję olbrzymią złość i niedosyt, bo mam poczucie, że powinniśmy to spotkanie wygrać. W piłce nie ma jednak punktów za darmo, nic się nikomu nie należy. Byliśmy dzisiaj zbyt pasywni i statyczni. Rywale natomiast mieli swój plan, zagrali solidnie w defensywie i osiągnęli cel – ocenia szkoleniowiec Pogoni. – Mam pretensje do chłopaków, bo zachowywali się jak syte wilki. Nie widziałem w nich tego głodu zwycięstwa – podsumowuje.
28. kolejka III ligi
Pogoń II Szczecin – GKS Przodkowo 1:1 (1:0)
1:0 Bartosz Boniecki 44’
1:1 Przemysław Żukowski 79’
Pogoń II Szczecin: Klebaniuk – Lis, Lisowski, Białczyk, Mruk – Wawrzynowicz, Cybulski (57’ Kort) – Kalenik (65’ Korczakowski), Łukasiak (65’ Smoliński), Boniecki (57’ Starzycki) – Zaborski (57’ Stasiak)