Zawodnicy drugiego zespołu w świetnym stylu wrócili na zwycięską ścieżkę. W derbowym starciu granatowo-bordowi pokonali zajmującą dotąd miejsce na podium Vinetę Wolin. – Jestem zadowolony z determinacji i konsekwencji w grze zespołu. Im dłużej ten mecz trwał, tym większą przewagę osiągaliśmy – mówi trener Paweł Cretti.
Do derbowego spotkania zawodnicy Dumy Pomorza przystąpili w bardzo silnym zestawieniu. W wyjściowej jedenastce pojawiło się bowiem aż pięciu uczestników piątkowego meczu PKO Ekstraklasy z Ruchem Chorzów – Wojciech Lisowski, Kacper Smoliński, Marcel Wędrychowski, Olaf Korczakowski i – debiutujący w rozgrywkach III ligi – Patryk Paryzek. Od pierwszej minuty na boisku zameldowali się również Axel Holewiński, Dawid Fornalik, Mateusz Kaczorek czy powracający po kartkowej pauzie Kamil Jakubczyk.
– Takie mecze dla zawodników I zespołu nie są łatwe. Po pierwsze, nie czują w stu procentach chemii z resztą zespołu. A po drugie, większość z nich jeszcze wczoraj grała w spotkaniu PKO Ekstraklasy. To naprawdę wymagające, by po okazałym zwycięstwie, odniesionym przy pełnych trybunach, następnego dnia znowu wejść na wyżyny swoich możliwości – tłumaczy trener Cretti. – Jesteśmy w stałym kontakcie ze sztabem I zespołu. Przed naszym meczem każdy z zawodników otrzymał zadania, z których później będzie rozliczany. I nie chodzi tu o aspekty wynikowe pt. „masz strzelić trzy bramki i dać asystę”, ale o zachowanie w konkretnych sytuacjach – dodaje.
W pierwszej połowie gra nie układała się po myśli Portowców. Co prawda wynik szybko otworzyć mógł Kamil Jakubczyk, ale – jak się później okazało – był to jeden z niewielu ofensywnych zrywów szczecinian w tym fragmencie meczu. W kolejnych minutach granatowo-bordowi starali się kontrolować boiskowe wydarzenia i budować akcje w ataku pozycyjnym, ale nie przekładało się to na korzystne sytuacje do zdobycia bramki.
– W pierwszej połowie popełnialiśmy trochę zbyt dużo prostych błędów, czym utrudnialiśmy sobie grę. Brakowało wcięć w przestrzeń, arytmii gry, przyspieszenia. Chcieliśmy pokazać naszą wyższość piłkarską, ale przez ten brak zmiany tempa byliśmy zbyt łatwi do rozczytania przez przeciwnika – ocenia szkoleniowiec Pogoni.
Po przerwie na boisku zobaczyliśmy całkowicie odmieniony zespół Dumy Pomorza. Szczecinianie znacząco podkręcili tempo, co przełożyło się na kilka dogodnych okazji do zdobycia bramki. Bliscy szczęścia byli Kamil Jakubczyk, Olaf Korczakowski czy wprowadzony po przerwie Mateusz Bąk, ale z ich uderzeniami świetnie poradził sobie stojący w wolińskiej bramce Tymoteusz Suliński. Najlepszej sytuacji nie wykorzystał jednak Kacper Smoliński, który – choć po podaniu Patryka Paryzka miał przed sobą pustą bramkę – uderzył obok słupka.
Wychowanek Dumy Pomorza nie podłamał się jednak pierwszym niepowodzeniem i ostatecznie zapracował na miano bohatera sobotnich derbów. Dziesięć minut przed końcowym gwizdkiem po raz kolejny stanął bowiem przed szansą otwarcia wyniku i tym razem nie dał żadnych szans bramkarzowi Vinety. Jak się później okazało, trafienie Smolińskiego pozwoliło Portowcom zainkasować komplet punktów i – po dwóch porażkach z rzędu – wrócić na zwycięski szlak.
– W drugiej odsłonie pojawiły się nieco większe przestrzenie między formacjami Vinety, co pozwoliło nam napędzać nasze akcje. Przez ponad pół godziny brakowało nam jednak skutecznej finalizacji. Tym większy szacunek dla chłopaków, że nie podłamali się jedną, drugą, trzecią nieudaną akcją, tylko konsekwentnie dążyli do otwarcia wyniku – ocenia Paweł Cretti. – Jestem zadowolony z determinacji w grze zespołu. Im dłużej ten mecz trwał, tym większą przewagę osiągaliśmy – podsumowuje.
25. kolejka III ligi
Pogoń II Szczecin – Vineta Wolin 1:0 (0:0)
1:0 Kacper Smoliński 81′
Pogoń II Szczecin: Holewiński – Fornalik, Lisowski, Góral, Hyl (69′ Freilich) – Kaczorek, Smoliński – Wędrychowski (69′ Bąk), Jakubczyk (84′ Chromiński), Korczakowski – Paryzek (69′ Starzycki)