Piłkarze Pogoni II Szczecin wygrali 4:1 z czwartoligowym Jeziorakiem Szczecin, ale spotkanie nie należało do najłatwiejszych. Portowcy musieli zostawić na osiedlu Szczecin-Kasztanowe sporo zdrowia – w szczególności w drugiej połowie, w której zdobyli cztery trafienia.
Podopieczni Pawła Sikory długo utrzymywali się przy piłce, ale ustawieni głęboko w defensywie rywale nie dopuszczali ich do groźnych sytuacji. Przez to musieli uderzać z dystansu, ale to nie mogło zagrozić stojącemu w bramce Grzegorzowi Otockiemu.
Sytuacja się skomplikowała po trafieniu Mateusza Chlibyka. Do przerwy szczecinianie schodzili z bagażem jednej bramki.
– W pierwszej połowie rywale mieli sporo sił i dobrze się zaprezentowali – powiedział Michał Graczyk. – W środku pola było mało miejsca. Nie miałem za dużo kontaktów z piłką.
Po przerwie na boisku zameldowali się Mateusz Bochnak i Błażej Starzycki. To – oraz zmęczenie przeciwników – ożywiło grę w ofensywie, co zauważył również trener Paweł Sikora.
– Mieliśmy więcej siły, a dodatkowo zawodnicy, którzy weszli na boisko z ławki – wprowadzili sporo ożywienia – powiedział Paweł Sikora. – Graliśmy dwójką napastników. Dzięki temu stworzyliśmy przewagę z przodu. To zadecydowało o zwycięstwie.
Zmianę zauważył również Graczyk.
– W drugiej połowie rywale opadli z sił i było więcej przestrzeni między formacjami – przyznał Graczyk. – Częściej byłem przy piłce i czułem się swobodnie. Wykorzystaliśmy przewagę i pod koniec zdobyliśmy jeszcze dwa gole.