Magnitogorsk. Rosyjskie miasto przemysłowe położone na Uralu, niedaleko granicy z Kazachstanem. Dla wielu symbol komunistycznych rządów i pamiątka po ZSSR. Dla niego po prostu dom. – Tam się urodziłem i spędziłem pierwsze lata swojego życia. Stamtąd pochodzi też moja rodzina – opowiada obrońca Pogoni Szczecin, Danian Pavlas.
Dom na krańcu świata
Jego mama urodziła się i wychowała w Magnitogorsku. Ojciec natomiast swoje młodzieńcze lata spędził w Koszalinie, by później stać się obywatelem świata i jeździć za pracą po całej Europie. Przed ponad dwudziestoma laty trafił na Ural, gdzie pracował jako spawacz. Jeszcze wtedy nie sądził, że miasto „na krańcu świata” na zawsze odmieni jego życie. – Poznali się z mamą podczas jednej z imprez. Szybko złapali kontakt, zaczęli się spotykać. Tata miał świetne relacje z dziadkiem, co pewnie też było dużym plusem – śmieje się Pavlas. – Po pewnym czasie wzięli ślub, a na świat przyszła moja siostra. A trzy lata później ja.
W Rosji spędził pierwsze trzy lata swojego życia. Wówczas jego rodzice podjęli decyzję, że przeniosą się na stałe do Koszalina. – Po raz pierwszy mama przyjechała do Polski, gdy byłem jeszcze niemowlakiem. Zobaczyła jak tutaj wygląda życie i dała się namówić na przeprowadzkę – opowiada zawodnik Pogoni.
Chociaż był zbyt młody, by pamiętać cokolwiek z dziecięcych lat, Magnitogorsk wciąż kojarzy mu się z domem. Tam została znaczna część jego rodziny, którą od tej pory miał okazję widzieć przede wszystkim na Skype. – Bardzo często rozmawiam z dziadkami. Cały czas mnie wspierają i bardzo mi kibicują – mówi ze wzruszeniem Pavlas. Po raz ostatni w rodzinnych stronach był w 2011 roku. Chociaż miasto swoim wyglądem odbiega od najpiękniejszych europejskich aglomeracji, ma małym Danianie zrobiło ogromne wrażenie. – Bardzo mi się tam podobało! W porównaniu z Koszalinem Magnitogorsk jest zdecydowanie większy. Nie mogłem się napatrzeć na ogromne wieżowce, które górowały nad miastem. Ogromną frajdę miałem również, gdy mogłem przejechać się tramwajem. Wcześniej nigdy w życiu ich nie widziałem – wspomina.
Ty govorish po-russki?
Ze względu na młody wiek błyskawicznie zaaklimatyzował się w Polsce. Szybko nauczył się języka polskiego i bez problemu funkcjonował wśród swoich rówieśników. Zdecydowanie większe kłopoty miała jego siostra, która musiała się zmierzyć z barierą językową. –Przyjeżdżając do Polski trafiła prosto do pierwszej klasy i początkowo trudno jej było się odnaleźć. Na szczęście rosyjski i polski są do siebie podobne, więc nauka szła zdecydowanie szybciej niż miałoby to miejsce w przypadku zachodnioeuropejskich języków – opowiada Pavlas.
Dla zawodnika Pogoni zdecydowanie większym wyzwaniem była nauka rosyjskiego. Przebywając w Polsce nie miał bowiem wielu okazji, by porozumiewać się w tym języku. Z pomocą przychodziła mu mama oraz rodzina, która została w Magnitogorsku. – W samym Szczecinie też można znaleźć sporo Rosjan czy Ukraińców. Nasze języki niewiele się różnią, więc czasami miałem okazję z nimi porozmawiać – wyjaśnia Danian.
Znajomość języka rosyjskiego niejednokrotnie okazała się dla Pavlasa niezwykle przydatna. Już w czasach gry w Pogoni Szczecin, gdy wraz z drużyną Piotra Łęczyńskiego pojechał na turniej na Krym, przejął rolę przewodnika i tłumacza. – Pomagałem załatwiać wszystkie kwestie związane z meldunkiem w hotelu czy zamawianiem jedzenia w restauracji. Chłopacy sporo wydziwiali, żeby mi utrudnić zadanie, ale bez problemu dałem sobie radę – wspomina.
Pociągiem na trening
Zanim jednak rozpoczął treningi w Pogoni Szczecin, trafił do Bałtyku Koszalin. Na pierwsze zajęcia zaprowadził go ojciec, który widział w nim pasję do piłki nożnej. Jego związek z Bałtykiem nie trwał jednak długo. – Pewnego dnia tata wyjechał do pracy do Holandii. Nie miał mnie kto zawozić i odbierać z treningów, dlatego musiałem przerwać granie – opowiada. Na zajęcia piłkarskie powrócił dopiero po kilkunastomiesięcznej przerwie, już jako zawodnik Gwardii. – Biegałem po podwórku razem z kolegą, który trenował w Gwardii. Pewnego dnia jego rodzice zaproponowali, że mógłbym razem z nimi jeździć na treningi. I tak wróciłem na boisko – dodaje Pavlas.
Młody Danian z czasem zaczął wyrastać na kluczową postać swojego zespołu. Mimo nikłej postury imponował szybkością i pewnością siebie. Gdy miał 12 lat trafił do notesu Adama Gołubowskiego, który wówczas był trenerem grup młodzieżowych w Pogoni Szczecin. – Po raz pierwszy zobaczyłem go na turnieju piłkarskim w Kaliszu Pomorskim. Był najmniejszy na boisku, ale wyróżniał się zwinnością i świetnym opanowaniem piłki. Potrafił też strzelać bramki praktycznie z każdej pozycji. W meczu przeciwko nam również zdołał trafić do siatki, chociaż akurat tamto spotkanie zakończyło się wysoką porażką Gwardii – wspomina obecny szkoleniowiec Stilonu Gorzów Wielkopolski.
Po powrocie do Szczecina trener Gołubowski zasugerował kierownictwu klubu, że warto sprowadzić Pavlasa do Pogoni. Z początkiem września w Gimnazjalnym Ośrodku Szkolenia Sportowego Młodzieży przy ul. Hożej startowała klasa o profilu piłkarskim, w której młody zawodnik miał rozpocząć kształcenie. Jakież było zdziwienie ówczesnego szkoleniowca Pogoni, gdy Danian Pavlas pojawił się na treningu już w sierpniu. – Z samego rana wsiadał w pociąg do Szczecina i jechał blisko 200 km, żeby odbyć trening z zespołem. A przypominam, że miał dopiero 12 lat! Niesamowicie mi tym zaimponował i udowodnił, że piłka nożna jest dla niego bardzo ważna – opowiada Adam Gołubowski.
W Szczecinie Danian potwierdził swój talent. W poprzednim sezonie był wyróżniającą się postacią w zespole juniorów młodszych, dzięki czemu zdołał zadebiutować w drużynie prowadzonej przez Pawła Crettiego, a także w trzecioligowych rezerwach. W swoim debiucie na seniorskim poziomie wybiegł na boisko w 60. minucie i wpisał się na listę strzelców. – To niesamowite doświadczenie i nobilitacja. Trenując w poprzednim sezonie postawiłem sobie za cel, że zagram chociaż jeden mecz w Centralnej Lidze Juniorów. Nie sądziłem jednak, że będę mógł zadebiutować w III lidze – opowiada Pavlas.
Marzenie? Zagrać w kadrze
Do pełni szczęścia Pavlasowi brakuje tylko powołania na konsultację reprezentacji Polski. Na przeszkodzie w osiągnięciu tego celu stoją jednak kwestie formalne. Pomimo czternastu lat spędzonych w Polsce, biegłej znajomości języka i polskich korzeni wciąż nie otrzymał bowiem polskiego obywatelstwa. – Od kilku lat staramy się z rodzicami załatwić tę kwestię. Biurokracja jest jednak ogromna. Problemem był również fakt, że część moich dokumentów została w Magnitogorsku i dopiero niedawno udało się je przywieźć do Polski – opowiada Pavlas.
Oficjalnie Danian jest więc obywatelem Rosji i mógłby liczyć na powołanie do tamtejszej reprezentacji młodzieżowej. Nie ukrywa jednak, że bliższa jego sercu jest Polska i to w jej barwy chciałby reprezentować. – Rosja to ogromny kraj i jest niewielkie prawdopodobieństwo, że ktokolwiek słyszał o chłopaku grającym w Szczecinie. Poza tym praktycznie przez całe życie mieszkam w Polsce i emocjonalnie to bliższy mi kraj. Gdybym otrzymał propozycję gry w kadrze Rosji, a odmówiono by mi polskiego obywatelstwa, to na pewno bym skorzystał. Kiedy jednak otrzymam już dokumenty, liczyć się będzie jedynie reprezentacja Polski – wyjaśnia Pavlas.