Wrocław stał się w ostatni weekend mekką dziecięcej piłki nożnej! Do stolicy Dolnego Śląska zjechały najlepsze zespoły z całej Polski – w tym aż pięć roczników reprezentantów Akademii Pogoni. – Na pewno był to dla nas wartościowy wyjazd. Każdy z zespołów zagrał wartościowe mecze, które z pewnością wpłyną pozytywnie na rozwój naszych wychowanków – mówi trener-koordynator, Marcin Łazowski.
Turniej Wrocław Winter Cup miał specyficzną formułę. Zazwyczaj tego typu zawody skierowane są bowiem wyłącznie do zawodników z jednego rocznika. Tym razem organizatorzy zdecydowali się natomiast zaprosić na Dolny Śląsk zespoły z kategorii od żaka młodszego do trampkarza starszego. – Na pewno było to ciekawe doświadczenie. Do Wrocławia wybrało się pięć naszych zespołów – od 2009 do 2013. Była to świetna okazja, by się ze sobą zintegrować. Chłopacy spędzili razem trochę czasu w autokarze, a potem oglądali mecze i kibicowali sobie nawzajem – opowiada trener Piotr Sochański.
Innowacyjne podejście organizatorzy zastosowali również na etapie przydziału zespołów do poszczególnych grup. Zamiast klasycznego rozstawienia i losowania dokonano bowiem podziału na podstawie potencjału poszczególnych klubów. Dzięki temu już w fazie grupowej granatowo-bordowi stanęli w szranki ze Śląskiem Wrocław, Zagłębiem Lubin czy Lechem Poznań. – Ze szkoleniowego punktu widzenia było to świetne posunięcie. Zanim wsiedliśmy do autokaru wiedzieliśmy bowiem, że zagramy 4-5 bardzo wartościowych, wyrównanych meczów. Często w podobnych turniejach prawdziwe granie rozpoczyna się dopiero w fazie pucharowej. Tutaj żaden z chłopaków nie mógł sobie pozwolić, by grać na 60%-70% swoich możliwości. A to najważniejsze, bo rozwój kształtuje się poprzez granie na styku. W tym wieku lepiej przegrać jedną bramką niż wygrywać 10:0 – opowiada trener Marek Łukasiak.
Granatowo-bordowi z Wrocławia wrócili z dwoma medalami. Do finałów w swoich kategoriach wiekowych zdołali dotrzeć młodzicy starsi oraz orlicy młodsi Akademii. W obu przypadkach lepsi od Portowców okazali się jednak rówieśnicy gospodarzy – Śląska Wrocław. – Dla nas to coś nowego, bo to pierwszy turniej, w którym nie sięgamy po złoto – śmieje się trener Patryk Kurant. – Na pewno mieliśmy przed wyjazdem kilka swoich problemów. Zabrakło chociażby Alexa Michalaka i Dominika Palucha, którzy zostali przesunięci do starszego rocznika i rywalizowali w meczu kontrolnym przeciwko Zagłębiu. Kilku chłopaków zmagało się też z kontuzjami. Ci, którzy pojechali, zaprezentowali się jednak z bardzo dobrej strony. W finale zostaliśmy trochę zdominowani fizycznie, ale na pewno nie przepadliśmy – dodaje.
– Chłopakom należą się duże słowa uznania, bo zagrali naprawdę rewelacyjnie. Na uwagę zasługuje też siła mentalna, którą pokazali chociażby w spotkaniu ćwierćfinałowym, gdy zdołali odwrócić losy meczu. W finale przegraliśmy ze Śląskiem, ale nie jest to powód do wstydu. Dostaliśmy sporo pozytywnych głosów, że to jeden z najlepszych meczów w tej kategorii wiekowej od dawna – wtóruje trener Marcin Pawlonka.
Bliscy powrotu do domu z medalami byli również orlicy starsi Akademii. Podopieczni trenera Patryka Florczaka bez większych problemów dotarli do półfinału, ale w decydujących rozgrywkach musieli uznać wyższość Śląska Wrocław i Zagłębia Lubin. – Jako sztab jesteśmy z chłopaków bardzo zadowoleni. Piłkarsko wyglądaliśmy naprawdę dobrze, większość meczów toczyła się pod nasze dyktando. Jedyne do czego możemy mieć zastrzeżenia, to aspekt mentalny. Po porażce w półfinale widać było bowiem, że do meczu o trzecie miejsce nie podeszliśmy w 100% skoncentrowani. Trzeba jednak pamiętać, że to wciąż dzieci, które mocno przeżywają każdą porażkę i trudno im się po niej zmobilizować – opowiada szkoleniowiec Pogoni.
Wyniki podczas wrocławskiego turnieju były jednak kwestią drugorzędną. Dla trenerów Dumy Pomorza najistotniejszy był bowiem rozwój poszczególnych zawodników i możliwość sprawdzenia się na tle najlepszych rówieśników z całego kraju. – Na pewno była to pożyteczna wyprawa. Wiemy, gdzie jesteśmy na tle Polski i pracujemy dalej – podsumowuje Piotr Sochański.