![](https://akademia.pogonszczecin.pl/wp-content/uploads/2017/03/listkowski_broz_pojedynek_legiawarszawa_stolica_wiola.jpg)
W niedzielę zawodnicy Pogoni II Szczecin, wsparci piłkarzami I drużyny, podejmowali KS Chwaszczyno. Spotkanie zakończyło się porażką Portowców 1:3. Honorowego gola zdobył Seiya Kitano.
Wynik zdecydowanie nie odzwierciedla obrazu gry. Podopieczni Pawła Sikory przeważali, budowali groźniejsze akcje. Goście czyhali na kontrataki i to właśnie dzięki nim odnieśli wysokie zwycięstwo.
– Przez większość czasu kontrolowaliśmy boiskowe wydarzenia – zaczął Marcin Listkowski. – To boli, gdy jesteśmy zespołem przeważającym, a tracimy trzy gole.
Pomysł Portowców na ten mecz został nadszarpnięty już w 1. minucie, gdy Dawid Kudła zmuszony był po raz pierwszy wyciągać piłkę z siatki. Zawodnicy „Dumy Pomorza” stracili futbolówkę w środku pola, w konsekwencji czego jeden z rywali znalazł się w sytuacji „sam na sam” z „Kudim”. Golkiper szczecinian miał w tej sytuacji nikłe szanse na skuteczną interwencję.
– Jesteśmy bardzo źli na siebie za to, że pozwoliliśmy rywalom zdobyć bramkę w tak łatwy sposób – powiedział Marcin. – Zabrakło nam koncentracji, popełniliśmy niepotrzebny błąd.
Nie był to jedyny problem, z jakim musieli zmierzyć się piłkarze Pogoni II. Od 32. minuty młodzi Portowcy grali w dziesiątkę po tym, jak czerwoną kartkę zobaczył Dawid Zieliński. Brak środkowego pomocnika był odczuwalny, szczególnie w końcowych minutach, gdy trzeba było wracać do defensywy i powstrzymywać zabójcze kontry przeciwnika.
– Gdy utrzymywaliśmy się przy piłce, to gra w okrojonym składzie nie dokuczała nam tak bardzo – stwierdził „Listek”. – Gorzej było w tych fragmentach, w których musieliśmy się bronić, ponieważ zawsze mieliśmy jednego mniej zawodnika w destrukcji.
Ziarno nadziei na korzystny wynik zasiał w 45. minucie Seiya Kitano, zdobywając gola dającego wyrównanie. Bramka do szatni bardzo ucieszyła naszych zawodników, którzy po przerwie rzucili niemal wszystkie siły do ataku i starali się odwrócić losy tej potyczki.
– W szatni powiedzieliśmy sobie, że pomimo gry w osłabieniu, nie cofamy się, tylko walczymy o wygraną – zdradził Listkowski. – Zaryzykowaliśmy i, niestety, tym razem się nie udało.