
Kacper Smoliński przeszedł długą i krętą drogę, by ostatecznie trafić do kadry I zespołu Pogoni Szczecin. Filip Balcewicz od najmłodszych lat był natomiast liderem Dumy Pomorza, co zaowocowało powołaniem na letni obóz w tureckim Belek. Co ich łączy? Obaj na Twardowskiego pojawili się jeszcze jako przedszkolacy. – Nie ma nic piękniejszego w Akademii niż przyglądanie się chłopakom, którzy przechodzą od skrzata aż na poziom ekstraklasy – mówi trener-koordynator Marcin Łazowski.
W ciągu ostatniej dekady wielu zawodników zdołało przejść przez szkolenie w grupach młodzieżowych Pogoni, trafić do I zespołu i zadebiutować na poziomie ekstraklasy. Dla większości Duma Pomorza nie była jednak pierwszym i jedynym klubem w ich nastoletnich karierach. Łukasz Zwoliński swoje piłkarskie kroki stawiał w barwach Arkonii Szczecin, Hubert Matynia, Sebastian Kowalczyk czy Sebastian Rudol na Twardowskiego trafili z Salosu Szczecin, natomiast Marcin Listkowski, Jakub Piotrowski czy Michał Walski wychowywali się w innych częściach Polski i kurs na Szczecin obrali już jako juniorzy.
– Mówimy o zawodnikach, którzy rozpoczynali szkolenie na początku ubiegłej dekady, gdy praca z młodzieżą w Pogoni przechodziła kryzys. Nic więc dziwnego, że w dużej mierze wywodzą się z innych klubów. Na całym świecie widoczna jest zresztą tendencja, że to zawodnicy z mniejszych ośrodków częściej osiągają sukces. Co leży u jej podstaw? Prawdopodobnie fakt, że cały czas muszą walczyć o swoje – opowiada trener-koordynator, Marcin Łazowski.
Wieloletnia praca szkoleniowców Pogoni Szczecin nie poszła jednak na marne, lecz przyniosła owoce w postaci piłkarskich karier Dawida Korta oraz Roberta Obsta. Wychowankowie Dumy Pomorza przy Twardowskiego spotkali się jeszcze jako przedszkolacy i przez ponad dekadę kroczyli ramię w ramię przez wszystkie grupy młodzieżowe – aż na ekstraklasowy szczyt. – Ja do tych chłopaków miałem szczególny sentyment, bo prowadziłem ich w Gimnazjalnym Ośrodku Szkolenia Sportowego na Hożej, a także na poziomie kadr wojewódzkich. Śmiało można o nich powiedzieć, że wychowali się na Twardowskiego Ich debiuty w I zespole dla wszystkich w klubie były wyjątkową chwilą.– wspomina trener Łazowski.
Z czasem wychowankowie Dumy Pomorza opuścili jednak rodzinne gniazdo. Dawid Kort na kolejne miejsce rozwoju wybrał Wisłę Kraków, a Robert Obst trafił do suwalskich Wigier. W poprzednim sezonie najdłuższym stażem przy Twardowskiego mógł się pochwalić Hubert Sadowski, ale na początku obecnych rozgrywek po utalentowanego defensora sięgnęli Błękitni Stargard. – Wybrałem wypożyczenie, żeby złapać więcej doświadczenia i ogrania w seniorskiej piłce. Cały czas wierzę jednak, że wrócę do Pogoni i spełnię marzenie o grze w I zespole. Chciałbym usłyszeć głos spikera: „a na boisku pojawia się wychowanek Pogoni Szczecin, Hubert Sadowski” – mówi młody obrońca.
Jesienią w szatni pierwszego zespołu nie było więc ani jednego zawodnika, który przeszedłby w Pogoni przez wszystkie szczeble szkolenia. W zimowej przerwie na uznanie trenera Runjaica zapracował jednak Kacper Smoliński, który na pierwszym treningu Dumy Pomorza pojawił się ponad dekadę temu mając… 7 lat. – To był chłopiec późno dojrzewający, ale absolutnie wiodący. Przez wiele lat pełnił rolę kapitana zespołu, był jednym z liderów. Strzelił dwie bramki w finałach turnieju NIKE Cup, został też wybrany najlepszym zawodnikiem turnieju. Pamiętam nawet, że był szykowany do kadry U15 – wspomina wieloletni trener rocznika 2001, Marcin Łazowski.
Na drodze rozwoju w pewnym momencie stanęły jednak kontuzje oraz nikłe warunki fizyczne. Po latach bycia na świeczniku w pewnym momencie wychowanek Dumy Pomorza musiał pogodzić się z rolą rezerwowego. – Kontuzja biodra zabrała mu prawie pół roku. Gdy wrócił, wiele rzeczy nie było już takich samych. Koledzy dojrzeli, urośli, a on pozostał dzieckiem. Po nas zespół przejął trener Andrzej Tychowski, u którego też miał wiele trudniejszych momentów – dodaje.
Wychowanek Dumy Pomorza nie poddał się jednak, tylko ciężko pracował na swoją przyszłość. Gdy trafił pod opiekę trenera Piotra Łęczyńskiego, ponownie rozwinął skrzydła i stał się jednym z liderów zespołu. Dobre występy na poziomie Centralnej Ligi Juniorów zaowocowały powołaniami do juniorskich reprezentacji Polski, a z czasem również zaproszeniami na treningi I zespołu. – To nauczka dla wszystkich, że nie wolno się poddawać, tylko trzeba ciężko pracować. Kacper się wzmocnił, odbudował, przeczekał trudniejszy moment, aż w końcu wrócił na właściwe tory – opowiada trener Łazowski. – Jego droga na pewno nie była usłana różami. Trudniejsze chwile z pewnością pomogą mu jednak w dalszym rozwoju. Dzięki nim będzie silniejszy – dodaje trener Łęczyński.
Granatowo-bordowa krew płynie również w żyłach Filipa Balcewicza. Młody obrońca przy Twardowskiego pojawił się jako sześciolatek i od ponad dekady niezmiennie broni barw Dumy Pomorza. – Filip poszedł do szkoły rok szybciej, przez co regularnie trenował z rocznikiem 2002. Nie przeszkadzało mu to jednak, żeby stać się niekwestionowanym liderem i kapitanem zespołu. Od małego wszyscy koledzy się z nim liczyli. To jeden z niewielu zawodników, który w wyborach do rady drużyny zawsze otrzymuje 100% głosów. Oprócz swojego oczywiście – opowiada trener Michał Zygoń. – Można powiedzieć, że bycie liderem to dla niego chleb powszedni – dodaje trener Łęczyński.
Bardzo dobre występy na poziomie Centralnej Ligi Juniorów U18 oraz w barwach reprezentacji Polski U17 zaowocowały powołaniem do kadry I zespołu Dumy Pomorza. Filip Balcewicz otrzymał możliwość wyjazdu na letnie zgrupowanie do tureckiego Belek, a w rundzie wiosennej będzie zbierał seniorskie doświadczenie w II zespole. – Przed Filipem i Kacprem jeszcze daleka droga, żeby osiągnąć sukces. Wszyscy mocno im jednak kibicujemy. To chłopacy stąd, prawdziwi Portowcy – opowiada Piotr Łęczyński. – Oprócz umiejętności czysto sportowych ważne również, jakimi są ludźmi. To skromni i pracowici chłopacy, którzy mają w sobie pokorę i zawsze rozsądnie podchodzą do tego, co się wokół nich dzieje – dodaje.
Widok wychowanków z krwi i kości na treningach I zespołu jest dla trenerów Akademii motywacją do dalszej, wytężonej pracy. Wszystko po to, aby w kolejnych latach następni zawodnicy z nastoletnim stażem w Pogoni trafiali na ekstraklasowe boiska. – To nasz cel numer jeden. Nie ma nic piękniejszego w Akademii niż przyglądanie się chłopakom, którzy przechodzą od skrzata aż na poziom ekstraklasy. Dlatego właśnie tak duży nacisk położyliśmy na szkolenie w grupach dziecięcych, żeby kolejni zawodnicy kroczyli drogą wyznaczoną przez starszych kolegów. Patrząc na to, co dzieje się w młodszych rocznikach, kilku zawodników ma na to sporą szansę – podsumowuje trener Marcin Łazowski.