Chociaż część jego rodziny przez lata mieszkała w Warszawie, to on sam urodził się i wychował w Wenezueli. Na swoim koncie ma występy w młodzieżowych drużynach Boca Juniors, hiszpańskiej Granady czy… Juventusu Turyn. Teraz na miejsce dalszego rozwoju wybrał Szczecin. – Patrzę w przyszłość z optymizmem. Chcę pokazać się z jak najlepszej strony w II zespole i zapracować na debiut w Ekstraklasie – mówi David Rajchenberg Gonzalez.
Nad Wisłą po raz pierwszy pojawił się dwa miesiące przed swoimi dwudziestymi urodzinami. Chociaż kontaktu z Polską nie miał dotąd żadnego, podczas kontroli granicznej wylegitymował się paszportem z orzełkiem na okładce. – Moja rodzina ze strony taty przez lata mieszkała w Warszawie. Po zakończeniu II wojny światowej dziadek wyemigrował jednak do Wenezueli – opowiada David. – W domu nie było wielu polskich akcentów. Tata urodził się w Wenezueli, więc cały czas rozmawialiśmy po hiszpańsku. Starałem się trochę czytać, znałem polskich zawodników – Lewandowskiego, Milika czy Zielińskiego. Ale języka zacząłem się uczyć dopiero na miejscu. Znam już kilka słów: dzień dobry, dziękuję, spokojnie, szybko, dobrze. I kilka brzydszych, których nie będę wymieniał – śmieje się.
Pierwsze piłkarskie kroki stawiał w barwach wenezuelskiego San Augustin del Paraiso. Jako nastolatek – wspólnie z mamą i siostrą – wyjechał jednak z rodzinnego kraju i przeniósł się do Stanów Zjednoczonych, gdzie rozpoczął treningi w akademiach dwóch globalnych klubów. Najpierw reprezentował barwy argentyńskiego Boca Juniors, by w wieku czternastu lat dołączyć do Juventusu Turyn. – Akademia Juventusu jest jedną z najlepszych w Stanach Zjednoczonych. Bardzo wiele się tam nauczyłem i zdobyłem doświadczenie, które stało się przepustką do kolejnych klubów – opowiada dwudziestoletni pomocnik.
Na siedemnaste urodziny David sprawił sobie prezent w postaci przeprowadzki do Europy. Starego Kontynentu na razie jednak nie podbił – w portugalskim SG Sacavenense przez cały sezon rozegrał zaledwie dziesięć spotkań, po czym przeniósł się do hiszpańskiej Granady. Transfer do klubu z La Liga wydawał się strzałem w dziesiątkę, ale po zaledwie pół roku młody pomocnik musiał pożegnać się z Andaluzją. – Spędziłem tam zaledwie kilka miesięcy, ale uważam ten czas za wartościowy. Z każdego miejsca staram się wyciągać coś dla siebie, zdobywać nowe doświadczenie. Każdy klub ma swoją filozofię. To co zapamiętasz, możesz wykorzystać w przyszłości. Mam dopiero 20 lat, więc przede mną jeszcze wiele lat nauki, rozwoju i podnoszenia piłkarskiego poziomu – tłumaczy David.
Rundę jesienną obecnego sezonu młody pomocnik spędził w Madrycie, gdzie trenował indywidualnie i planował dalsze piłkarskie kroki. Na początku roku zainteresowanie młodym pomocnikiem wyraziła Pogoni. Dwudziestolatek długo się nie zastanawiał, tylko spakował walizkę i zjawił się na testach. – Ekstraklasa ma dobry poziom i jest świetnym miejscem do rozwoju. Dodatkowo mam polskie korzenie i zawsze chciałem tu przyjechać. Kiedy więc pojawiło się zaproszenie ze Szczecina, natychmiast się zdecydowałem – opowiada. – W Pogoni czuję się bardzo dobrze. Trenerzy i koledzy z zespołu od pierwszego dnia robią wszystko, żeby było mi tutaj jak najlepiej. Praktycznie wszyscy w drużynie mówią po angielsku, więc komunikacja nie stanowi żadnego problemu. Z trenerem Pawłem natomiast czasami porozmawiamy również po hiszpańsku – opowiada pomocnik Pogoni.
David Rajchenberg Gonzalez dołączył do zespołu rezerw Dumy Pomorza przed rozpoczęciem zimowego obozu w Pogorzelicy. Po blisko miesięcznej weryfikacji podczas treningów i meczów kontrolnych sztab szkoleniowy uznał, że dwudziestoletni pomocnik może stanowić dla klubu wartość dodaną. – Jeśli ściągamy chłopaka z innej kultury piłkarskiej, to chcemy, żeby miał w sobie coś specjalnego, co wyróżnia go pośród naszych zawodników. W przypadku Davida jest to umiejętność gry 1 na 1, kreatywność, fantazja. Nie zamierzamy w nim tego hamować, bo to daje „efekt wow”. Musimy jednak przystosować go do naszych wymagań. W Pogoni preferujemy grę w kontakcie z przeciwnikiem, wywieramy presję na rywalu. On się tego cały czas uczy – mówi trener Paweł Ozga. – Mam świadomość, że muszę dużo pracować nad poruszaniem się bez piłki – dodaje Rajchenberg. – W Polsce zawodnicy mocno stawiają na aspekty motoryczne, dużo biegają, są twardzi. Robię wszystko, żeby dostosować się do tutejszych wymagań. Ale mam też swój styl. Kocham być przy piłce – to jest w tym sporcie najpiękniejsze.
Runda wiosenna miała być dla wenezuelskiego pomocnika z polskim paszportem czasem sprawdzianu możliwości i walki o zainteresowanie ze strony trenera Kosty Runjaica. Zamiast tego przyszło jednak rozczarowanie. W pierwszym meczu III ligi przeciwko Gwardii Koszalin występ dwudziestolatka zablokowały kwestie formalne. Gdy Davida udało się już zgłosić do rozgrywek, świat wstrzymała pandemia koronawirusa. – Nie tak to miało wszystko wyglądać. Nie załamuję się jednak, tylko patrzę w przyszłość z optymizmem i zaczynam już myśleć o przyszłym sezonie. Chcę pokazać się z jak najlepszej strony w II zespole, żeby zapracować na debiut w Ekstraklasie – podsumowuje.