
– Cieszę się, że udało mi się zdobyć te bramki – powiedział Aron Stasiak. – Ostatnio z Miedzią Legnica zabrakło odrobiny koncentracji. W sobotę byłem przygotowany mentalnie i fizycznie. Robiłem wszystko, aby powiększyć dorobek. Udało się. Szkoda, że w dwóch sytuacjach poprzeczka przeszkodziła w tym, żeby piłka wleciała do bramki. Wierzę, że uda mi się jeszcze zdobyć hat-tricka.
Nie wiem, co powiedzieliście sobie przed spotkaniem, ale to musiały być mocne słowa, bo w pierwszych dziesięciu minutach oddaliście sześć strzałów z czego pięć było celnych. Szybko rzuciliście się na rywala?
– Przed meczem dowiedzieliśmy się, że Lech Poznań stracił punkty (porażka 1:3 z Lechią Gdańsk przyp. red.). Wiedzieliśmy, że jeśli wygramy, to będziemy mistrzem grupy zachodniej. Stwierdziliśmy, że musimy w końcu utrzeć nosa Lechitom. Cała drużyna wierzyła w sukces. Chcieliśmy to osiągnąć. Mocno zaangażowani rozpoczęliśmy spotkanie.
Ta informacja zmieniła wasze podejście?
– Nawet, jeśli Lech wygrałby z Lechią, to chcieliśmy się pokazać jak najlepiej w dwóch ostatnich kolejkach. Mieliśmy przewagę punktową nad zespołem z Poznania. Ten mecz z Arką i następny z Lechem są dobrym przygotowaniem do półfinałów. Założenia były podobne, ale dostaliśmy dodatkowy bodziec, który nas zmotywował.
Arka to trzecia siła Centralnej Ligi Juniorów w tym sezonie. Trener was uczulał na coś konkretnego przed pierwszym gwizdkiem?
– Wiedzieliśmy, że gdynianie grają rocznikami 1998 i 1999. Spodziewaliśmy się sporej dawki sił wolicjonalnych i tak było – gryźli trawę od pierwszych minut. Trener Paweł Cretti nie mówił nam nic konkretnego. Powiedział, żebyśmy podeszli do tego spotkania tak, jak do każdego innego.
Dobrze rozpoczęliście tę potyczkę. Nie daliście też rywalowi złapać oddech.
– W pierwszych minutach stworzyliśmy jedną lub dwie sytuacje – przejęliśmy inicjatywę. Wszystko szło po naszej myśli. Czekaliśmy na gola, którego udało się strzelić jeszcze w pierwszej połowie. Było 1:0, ale czuliśmy się pewnie. Graliśmy spokojnie.
W przerwie w szatni było też spokojnie?
– Było powiedziane, że musimy kontynuować to, co robimy. Mówiliśmy też o tym, że warto utrzymać to szybkie tempo.
Przed wami spotkanie z Lechem. Nie ma mowy o odpuszczaniu?
– Jest to jeden z półfinalistów – to dobre przygotowanie i sprawdzenie się, jak wyglądamy przed najważniejszymi meczami. Będziemy chcieli wygrać.
Dorzuciłeś dwa gole do dorobku strzeleckiego który regularnie się zwiększa.
– Cieszę się, że udało mi się zdobyć te bramki. Ostatnio z Miedzią Legnica zabrakło odrobiny koncentracji. W sobotę byłem przygotowany mentalnie i fizycznie. Robiłem wszystko, aby powiększyć dorobek. Udało się. Szkoda, że w dwóch sytuacjach poprzeczka przeszkodziła w tym, żeby piłka wleciała do bramki. Wierzę, że uda mi się jeszcze zdobyć hat-tricka.