Najmłodsi zawodnicy Akademii Pogoni ostatni weekend spędzili w Bielefeld, gdzie wzięli udział w turnieju Internationaler Ford Hagemeier Cup. Portowcy stanęli do rywalizacji z gigantami europejskiej piłki – Manchesterem City, Borussią Dortmund czy RB Lipsk. – Granie z najlepszymi zespołami powoli przestaje robić na nas wrażenie. Kiedyś byliśmy przestraszeni, a dzisiaj gramy z nimi jak równy z równym – mówią trenerzy Marek Łukasiak i Piotr Sochański.
Do rywalizacji w turnieju przystąpiło ponad sześćdziesiąt drużyn w dwóch kategoriach żaków. Swoje reprezentacje wystawiły największe kluby w Europie – Borussia Dortmund, Bayer Leverkusen czy angielskie Manchester City i Luton Town. Polskę – oprócz zawodników Dumy Pomorza – reprezentował Górnik Zabrze, Polonia Bydgoszcz oraz APO Oleśnica. – Zawsze na koniec sezonu staram się wybrać turniej zagraniczny, kilkudniowy i silnie obsadzony. Ma to być wisienka na torcie i podziękowanie dla chłopaków za ciężką pracę – mówi trener Łukasiak.
Dla żaków młodszych turniej w Bielefeld miał dodatkowy wymiar. Po raz pierwszy zagrali bowiem w systemie 6+1, który przepisami PZPN przewidziany jest dopiero w kategorii orlików. – Do tej pory zagraliśmy tylko jeden mecz w tym systemie – grę wewnętrzną z rocznikiem 2010. Chłopcy nie do końca jeszcze go czują. Muszą przestawić się na większe przestrzenie, inne pozycje, obowiązki na boisku. Mają jednak dużo czasu, by się wszystkiego nauczyć – mówi trener Łukasiak.
W ciągu dwóch dni rywalizacji młodzi Portowcy rozegrali łącznie ponad dwadzieścia spotkań. Zawodnicy z rocznika 2011 stanęli w szranki m.in. z FC St. Pauli, Manchesterem City oraz Bayerem Leverkusen, natomiast ich starsi koledzy zmierzyli się z RB Lipsk, Borussią Dortmund czy FC Koln. – Granie z uznanymi markami powoli przestaje robić na nas wrażenie. Kiedyś wychodzili na mecze z drużynami z Bundesligi i było wielkie „wow!”. A teraz to już coś zupełnie normalnego – mówi trener Sochański. – Kiedyś to były mecze do jednej bramki. A teraz toczymy z nimi równorzędne boje. To się przekłada na wynik, ale przede wszystkim na obraz spotkania i samą grę – podsumowuje trener Łukasiak.