
Budowę zwycięskiej serii rozpoczęli juniorzy starsi Pogoni Szczecin. Po ubiegłotygodniowym triumfie nad Górnikiem Zabrze, tym razem granatowo-bordowi uporali się z walczącym o mistrzostwo Polski Rakowem Częstochowa. – Myślę, że zasłużyliśmy dzisiaj na zwycięstwo. Mieliśmy dzisiaj więcej atutów – zarówno pod względem wolicjonalnym, jak i czysto piłkarskim – mówi trener Paweł Cretti.
Granatowo-bordowi do Częstochowy wybrali się poważnie osłabieni. W kadrze zabrakło bowiem Jakuba Weltera który przeżywa żałobę po śmierci mamy. Chcąc okazać wsparcie swojemu koledze, Portowcy na rozgrzewkę wybiegli w okazjonalnych koszulkach z napisem „Kuba, jesteśmy z Tobą”. – To są bardzo trudne i przykre sytuacje. Jako zespół staramy się zrobić wszystko, by okazać mu jak największe wsparcie – mówi trener Cretti.
Portowcy, wzmocnieni ubiegłotygodniowym zwycięstwem nad Górnikiem, do meczu z Rakowem podeszli bez kompleksów. Na boisku wybiegli z przekonaniem o własnych umiejętnościach i wiarą z zwycięstwo, co pozwoliło im toczyć wyrównany bój z kandydatem to mistrzostwa Polski. W pierwszej odsłonie zawodnicy Dumy Pomorza stworzyli sobie kilka okazji do otwarcia wyniku – po strzale Rachubińskiego piłka zatrzymała się jednak na poprzeczce, a dobre uderzenie Smuniewskiego obronił bramkarz gospodarzy.
Tuż przed zejściem do szatni dobra postawa szczecinian została jednak nagrodzona. Po przejęciu piłki na wysokości linii środkowej boiska na indywidualną akcję zdecydował się Dawid Kroczek, który wpadł w pole karne i mocnym strzałem próbował umieścić piłkę w siatce. Na uderzenie pomocnika Pogoni bramkarz Rakowa znalazł jeszcze sposób, ale przy dobitce Oliwera Smuniewskiego był już bezradny.
Druga odsłona to już prawdziwa piłkarska wojna. Zawodnicy Rakowa rzucili się bowiem do odrabiania strat, natomiast Portowcy za wszelką cenę chcieli utrzymać korzystny rezultat. Po godzinie gry bliżej osiągnięcia swojego celu byli gospodarze – po niefortunnej interwencji Axela Holewińskiego arbiter odgwizdał bowiem rzut karny, który na bramkę zamienił Mateusz Głowiński.
Ostatnie słowo w tym spotkaniu należało jednak do zawodników Dumy Pomorza. Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry odpowiedzialność na swoje barki wziął Igor Mencnarowski, który pięknym strzałem zza pola karnego przypieczętował cenne zwycięstwo Portowców na trudnym terenie.
– Weszli w taką fazę sezonu, w której walka toczy się na noże. W drugiej połowie oglądaliśmy prawdziwą piłkarską wojnę. Jesteśmy zbudowani postawą chłopców, którzy w tej wymianie ciosów ani na chwilę nie odpuścili i zażarcie walczyli o zwycięstwo – mówi szkoleniowiec Pogoni. – Myślę, że zasłużyliśmy dzisiaj na zwycięstwo. Mieliśmy dzisiaj więcej atutów – zarówno pod względem wolicjonalnym, jak i czysto piłkarskim – podsumowuje.