W minorowych nastrojach wracają z Torunia juniorzy starsi Pogoni Szczecin. Mimo boiskowej dominacji podopieczni trenera Łęczyńskiego nie zdołali pokonać miejscowej Elany i zapisali na swoim koncie zaledwie jeden punkt. – Byliśmy lepsi od rywala pod każdym względem. Czasem są jednak takie mecze, kiedy bije się głową w mur i piłka nie chce wpaść do siatki – mówi trener Pogoni.
Portowcy do spotkania przystąpili w nieco odmienionym składzie. Po dłużej nieobecności na boku pomocy pojawił się Mateusz Rościszewski, a miejsce w linii ataku – pod nieobecność Huberta Turskiego – zajął Szymon Modrzewski. Istotne zmiany zaszły również w szeregach obronnych. W miejsce Kryspina Szcześniaka i Oskara Potocznego w rolę stoperów wcielili się Hubert Sadowski i Filip Balcewicz.
– Jesteśmy bardzo zadowoleni z ich postawy. Widać, że obaj robią duże postępy. Chociaż na co dzień nie trenują ze sobą, to dogadywali się bez problemu. To pokazuje na jakim poziomie jest szkolenie w Akademii. Wszyscy trenerzy myślą i pracują podobnie, dzięki czemu migracja zawodników nie jest nam straszna – ocenia trener Łęczyński.
Od pierwszej minuty na boisku widoczna była różnica jakościowa, która dzieliła oba zespoły. Portowcy szybko narzucili rywalom swój styl gry i raz za razem próbowali przedostać się w pole karne po szybkim rozegraniu piłki w ataku pozycyjnym. Gracze Elany – ustawieni w niskim pressingu – skupiali się natomiast na obronie dostępu do własnej bramki i kradzieży kolejnych minut.
Mimo miażdżącej przewagi zawodnikom Dumy Pomorza w pierwszej połowie ani razu nie udało się pokonać bramkarza rywali. Swoich sił próbowali Szymon Modrzewski, Kacper Cichoń i dwukrotnie Kacper Kozłowski, ale za każdym razem między słupkami czujny był bramkarz Elany – Bartosz Mrozek.
Worek z bramkami rozerwał się dopiero w drugiej połowie. Chwilę po wznowieniu gry bramkarz gospodarzy sfaulował w polu karnym Szymona Modrzewskiego, zmuszając panią arbiter do wskazania na wapno. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Kacper Kozłowski i technicznym uderzeniem posłał piłkę do siatki.
Strzelona bramka nieco zmieniła obraz meczu. Wciąż stroną dominującą byli Portowcy, ale ich wizyty w polu karnym Elany stały się zdecydowanie rzadsze. Gospodarze natomiast kilkukrotnie pojawili się pod bramką Jędrzeja Grobelnego, zmuszają szczecińską defensywę do interwencji. – Tak się ten mecz ułożył. Sytuacji faktycznie było trochę mniej, ale to nadal my panowaliśmy na boisku. Szkoda, że nie udokumentowaliśmy przewagi drugą bramką, bo wtedy najpewniej wracalibyśmy do domu z trzeba punktami – ocenia szkoleniowiec Pogoni.
Chwiejne prowadzenie Portowców legło w gruzach na kwadrans przed końcem meczu. Po przeciągniętym dośrodkowaniu z rzutu rożnego Bartosz Boniecki odprowadzał rywala do końcowej linii, ale zrobił to na tyle niefortunnie, że spowodował jego upadek. Mimo długich dyskusji pani arbiter podjęła kontrowersyjną decyzję o podyktowaniu rzutu karnego, który na bramkę zamienił Hubert Chojnacki.
W ostatnich minutach Portowcy dążyli do przechylenia szali zwycięstwa na swoją stronę. Bliscy szczęścia byli Kacper Cichoń i jego imiennik – Kozłowski, ale najpierw piłkę z linii bramowej wybił jeden z obrońców Elany, a w ostatnich sekundach swój zespół przed stratą bramki uratował Bartosz Mrozek. Ostatecznie zawodnicy Dumy Pomorza do Szczecina wrócili więc tylko z jednym oczkiem. – Byliśmy lepsi od rywala pod każdym względem. Dominowaliśmy na boisku od pierwszej do ostatniej minuty Czasem są jednak takie mecze, kiedy bije się głową w mur i piłka nie chce wpaść do siatki. Jesteśmy zadowoleni z postawy chłopaków, bo zostawili mnóstwo serca i bardzo chcieli wygrać to spotkanie. Zabrakło nam odrobiny szczęścia. – podsumowuje trener Łęczyński.
16.kolejka Centralnej Ligi Juniorów U18
Elana Toruń – Pogoń Szczecin 1:1 (0:0)
0:1 Kacper Kozłowski 50’
1:1 Hubert Chojnacki 75’
Pogoń Szczecin: Grobelny – Rezaeian (42’ Boniecki), Sadowski, Balcewicz, Kwiecień – Smoliński, Kozłowski – Rościszewski (76’ Rościszewski), Cichoń, Radziński (88’ Jachno) – Modrzewski (65’ Fürst)