W kiepskich nastrojach wracają z Trójmiasta juniorzy starsi Pogoni. Zawodnicy Dumy Pomorza ulegli Arce Gdynia 1:2 i przedłużyli serię ligowych meczów bez zwycięstwa. – Z przebiegu spotkania nie zasłużyliśmy na porażkę – ocenia trener Piotr Łęczyński.
Portowcy do spotkania przystąpili w mocno odmłodzonym zestawieniu. W wyjściowym składzie znalazło się aż sześciu zawodników, którzy wciąż mogliby występować na boiskach Centralnej Ligi Juniorów U17. Gospodarze natomiast puścili w bój najmocniejszą jedenastkę, w której znaleźli się czterej zawodnicy z rocznika 2000 oraz – mający na koncie debiut w Lotto Ekstraklasie – Mateusz Stępień. – To pokazuje, jaką mamy w klubie filozofię i jaką drogą idziemy. Szansę występu otrzymują zawodnicy z młodszych roczników, którzy jak równy z równym rywalizują z 2-3 lata starszymi przeciwnikami. To dla nich dobre przetarcie przed przyszłym sezonem, w którym będą już wiodącym rocznikiem – ocenia szkoleniowiec Dumy Pomorza.
Pierwsza połowa nie układała się po myśli zawodników Dumy Pomorza. Bardziej doświadczony zespół Arki skutecznie przeszkadzał Portowcom w konstruowaniu akcji ofensywnych, trzymając ich z dala od własnego pola karnego. Na niekorzyść podopiecznych trenera Łęczyńskiego działała również pogoda. – Przegraliśmy losowanie stron, więc przez całą pierwszą połowę musieliśmy grać pod wiatr. Mocno utrudniało nam to prowadzenie gry – mówi trener Pogoni.
Zawodnikom Arki udało się wykorzystać słabszy fragment Portowców i wyjść na prowadzenie. Po indywidualnej akcji lewą stroną piłka trafiła pod nogi Mateusza Zbiranka, a ten mocnym strzałem pokonał Edwina Odolczyka.
W drugiej odsłonie obraz gry uległ zmianie. Kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami przejęli Portowcy, którzy szybko chcieli odwrócić losy meczu i doprowadzić do wyrównania. Kilka minut po powrocie na boisko do siatki rywala mógł trafić Szymon Cybulski, ale w sytuacji sam na sam przeniósł piłkę nad poprzeczką. Formę bramkarza Arki sprawdzili również Krystian Rybicki i Mateusz Rościszewski, ale żadnemu z nich nie udało się wpisać na listę strzelców.
Gdy wydawało się, że bramka dla Portowców jest kwestią czasu, niespodziewanie drugie trafienie zanotowali gospodarze. Po dobrej akcji Mariusza Sławka piłka spadła pod nogi Zbiranka, a ten po raz drugi znalazł sposób na Edwina Odolczyka. – W drugiej odsłonie byliśmy stroną dominującą – zarówno w poczynaniach indywidualnych, jak i zespołowych. Mieliśmy bardzo dobry fragment, ale zamiast doprowadzić do wyrównania, sami straciliśmy drugą bramkę. Nieco podłamało to nasze morale – mówi trener Łęczyński.
Zawodnicy Dumy Pomorza nie stracili jednak wiary w korzystny rezultat. Portowcy rzucili się do odrabiania strat i zepchnęli rywala do rozpaczliwej defensywy. Dobra gra szybko przyniosła efekty. Najpierw przed szansą na zdobycie bramki kontaktowej stanął Mateusz Łęgowski, ale jego strzał z rzutu karnego zdołał obronić bramkarz Arki. Chwilę później było już jednak 2:1 – po dobrej akcji Pietraszkiewicza piłkę otrzymał Olaf Korczakowski i strzałem z bliskiej odległości umieścił ją w pustej bramce.
W ostatnich minutach podopieczni trenera Łęczyńskiego robili wszystko, by doprowadzić do wyrównania. Ich starania przerwał jednak kończący gwizdek arbitra. – Zabrakło nam kilku minut. W końcówce widać było naszą zdecydowaną przewagę w przygotowaniu motorycznym i taktycznym. Z przebiegu spotkania na pewno nie zasłużyliśmy na porażkę – ocenia szkoleniowiec Pogoni. – Nie zmieniamy naszych założeń. Cały czas chcemy dominować, grać ładnie dla oka. Wyniki są tutaj mniej ważne – najistotniejszy jest rozwój naszych chłopaków. To kolejny mecz, który wiele ich nauczył. Jestem pewny, że zdobyte doświadczenie będzie procentować w kolejnych spotkaniach – podsumowuje.
27. kolejka Centralnej Ligi Juniorów U18
Arka Gdynia – Pogoń Szczecin 2:1 (1:0)
1:0 Mateusz Zbiranek 33’
2:0 Mateusz Zbiranek 75’
2:1 Olaf Korczakowski 89’
Pogoń Szczecin: Odolczyk – Rezaeian, Potoczny, Szcześniak, Kwiecień – M. Łęgowski, Cichoń – Lis, Rybicki, Rościszewski – Cybulski
Grali także: Korczakowski, Żulpo, Radziński, Pietraszkiewicz