Juniorzy młodsi Pogoni ponieśli pierwszą w tym sezonie porażkę na własnym stadionie. Zdobywcami szczecińskiej twierdzy zostali zawodnicy Lechii Gdańsk, którzy pokonali Portowców 2:1. – W drugiej połowie byliśmy w transie, graliśmy znakomicie. To jednak nie wystarczyło, by zapisać na swoim koncie choćby jeden punkt – mówi trener Arkadiusz Jarymowicz.
Portowcy do spotkania przystąpili w nieco odmienionym składzie. Na boisku zabrakło m.in. Mateusza Łęgowskiego, który od kilku tygodni trenuje z drużyną juniorów starszych. Sztab szkoleniowy nie mógł również w pełnym zakresie skorzystać z usług Bartosza Krzysztofka, który skarżył się na problemy zdrowotne. Na ławce rezerwowych zabrakło również… pierwszego szkoleniowca Dumy Pomorza – Pawła Crettiego, który przebywa w szwajcarskim Nyonie na szkoleniu, organizowanym w ramach kursu trenerskiego UEFA Pro.
– Odpowiedzialność dzisiaj była zdecydowanie większa – nie ma co z tym dyskutować. To ja byłem odpowiedzialny za przygotowanie zespołu podczas mikrocyklu oraz przedmeczową odprawę – mówi trener Arkadiusz Jarymowicz.
Od pierwszej minuty na boisku niespodziewanie zarysowała się zdecydowana przewaga gości z Gdańska, którzy przez blisko 40 minut nie schodzili z połowy Portowców. Zawodnicy Dumy Pomorza nie potrafili wejść na właściwy sobie poziom i ograniczali się jedynie do rozbijania ataków Lechii. – W pierwszej połowie miło się patrzyło, ale jedynie na zespół gości. Zagrali dokładnie tak, jak my chcieliśmy. Powiedzieliśmy sobie w szatni jak mamy wyjść, jak budować akcje, odbierać piłkę. I faktycznie widziałem to u zawodników, ale niestety nie w tych koszulkach – ocenia trener Jarymowicz.
Ogromną przewagę gracze z Gdańska zdołali potwierdzić jednym trafieniem. Po prostopadłym podaniu z głębi pola do piłki dopadł Michał Sadowski, wygrał pozycję z Pawłem Filem i strzałem w krótki róg pokonał Nikodema Sujeckiego. – Biorąc pod uwagę przewagę gości, wynik 0:1 to najmniejszy wymiar kary. O pierwszej połowie musimy jak najszybciej zapomnieć – mówi szkoleniowiec Pogoni.
W ciągu dziesięciominutowej przerwy obraz meczu zmienił się o 180 stopni. Na drugą połowę Portowcy wyszli z podniesionymi głowami i rzucili się do odrabiania strat. Przed blisko pół godziny grali jak w transie i praktycznie nie pozwalali rywalom na wyjście z własnej połowy. – To był zespół, który zawsze chcemy oglądać. Obiema rękoma się pod tym podpisujemy. Takiej postawy wymagamy od naszych zawodników – mówi Jarymowicz.
Portowcy nacierali na bramkę Lechii i ostatecznie dopięli swego. Po skutecznym odbiorze na połowie rywala piłka trafiła pod nogi Szymona Cybulskiego, który przebiegł z nią dwadzieścia metrów i technicznym strzałem z szesnastego metra doprowadził do wyrównania. – Wydawało się, że drugie trafienie jest kwestią czasu. Byliśmy w takim transie, że wszystko nam wychodziło. Niestety – dziesięć minut przed końcem meczu Michałowi Telickiemu przydarzyła się kontuzja, która totalnie nas wybiła z rytmu. Nim się ocknęliśmy, było już po meczu – opowiada szkoleniowiec Pogoni.
W ostatnim fragmencie do głosu ponownie doszli zawodnicy z Gdańska i zdołali przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Po szybkiej akcji wprowadzonego chwilę wcześniej Jakuba Kisiela piłka trafiła pod nogi Huberta Bugajewskiego, a ten mocnym strzałem zapewnił swojemu zespołowi komplet punktów. – Trzeba pogratulować Lechii. Nasza kapitalna gra w drugiej połowie nie pozwoliła nam na zdobycie nawet jednego punktu. Porażka na pewno boli. Z postawy zespołu – patrząc szczególnie przez prymat drugiej połowie – możemy być jednak zadowoleni – podsumowuje trener Arkadiusz Jarymowicz.
12.kolejka Centralnej Ligi Juniorów U17
Pogoń Szczecin – Lechia Gdańsk 1:2 (0:1)
0:1 Michał Sadowski 16’
1:1 Szymon Cybulski 63’
1:2 Hubert Bugajewski 71’
Pogoń Szczecin: Sujecki – Fil (41’ Gubernat), Białczyk, Balcewicz, Lis – Telicki (71’ Łukasiak), Kort (56’ Krzysztofek) – Korczakowski, Cybulski, Rybicki – Nizio (41’ Świder)