Ze srebrnymi medalami wrócili z Warszawy zawodnicy Akademii Pogoni z rocznika 2007. Podopieczni trenera Patryka Kuranta zajęli drugie miejsce w prestiżowym turnieju o Puchar Prezesa PZPN, uznając wyższość jedynie Zagłębia Lubin. – Mieliśmy swój pomysł na grę, który okazał się skuteczny. Jestem zadowolony z chłopaków, bo wyciągnęli z tego turnieju maksimum – ocenia szkoleniowiec Pogoni.
Turniej o Puchar Prezesa organizowany jest przez Polski Związek Piłki Nożnej. Jego główną ideą jest aktywizacja zawodników z kategorii U12 i U11 w okresie zimowym oraz umożliwienie im rywalizacji w doskonałych warunkach z najlepszymi zespołami w regionie, a później całym kraju.
Do odbywającego się w Warszawie turnieju finałowego zakwalifikowało się szesnastu triumfatorów wojewódzkich eliminacji. W kategorii U12 Pomorze Zachodnie reprezentowali zawodnicy Akademii Pogoni, którzy w walce o wyjazd do stolicy pokonali FASE Szczecin, AP Kotwica Kołobrzeg oraz AP Szczecinek.
Turniej podzielony został na dwa etapy. Najpierw szesnastu finalistów zostało rozlosowanych do czterech grup, z których po dwa najlepsze zespoły uzyskiwały prawo gry w fazie pucharowej. Podopieczni trenera Kuranta uplasowali się na drugiej lokacie, pokonując Widzew Łódź, remisując ze Stalą SPEC Łańcut oraz przegrywając z Zagłębiem Lubin. – Niektóre mecze były specyficzne. My staraliśmy się grać swoją piłkę – często rozgrywać piłkę przez bramkarza, budować akcje od defensywy. Niekiedy – przez błędy w rozegraniu – traciliśmy bramki, ale w ostatecznym rozrachunku nasz pomysł okazał się skuteczny – mówi szkoleniowiec Pogoni.
W fazie pucharowej młodzi Portowcy zafundowali swoim kibicom dwa dreszczowce. Najpierw musieli gonić wynik w starciu z Arką Gdynia, by ostatecznie rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść dopiero w serii rzutów karnych. Seria rzutów karnych była również potrzebna, by wyłonić zwycięzcę półfinałowego starcia, w którym Portowcy zmierzyli się z GKS-em Katowice. – Stworzyła się naprawdę fajna, solidna grupa z charakterem. Mimo niekorzystnego obrotu spraw chłopacy potrafili się podnieść i przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Za to należą im się duże brawa – opowiada trener Kurant.
W wielkim finale zawodnicy Dumy Pomorza ponownie spotkali się z Zagłębiem Lubin. Portowcy dzielnie walczyli, by zrewanżować się za grupową porażkę, ale ostatecznie po raz drugi musieli uznać wyższość Miedziowych. – W przekroju całego turnieju Zagłębie w pełni zasłużyło na zwycięstwo i zdobycie nieoficjalnego tytułu halowych mistrzów Polski. Serdecznie im gratulujemy. My wyciągnęliśmy z tego turnieju maksimum. Oczywiście czujemy niedosyt, bo jesteśmy sportowcami i zawsze wychodzimy na boisko, by wygrać. Wynik uzyskany w Warszawie możemy jednak uznać za mały sukces – ocenia trener Kurant.
Portowcy nie popadają jednak w euforię i cały czas skupiają się na pracy. Turniej z udziałem najlepszych zespołów w Polsce pokazał bowiem nie tylko mocne strony zespołu, ale również mankamenty. – Po powrocie do Szczecina chłopaki od razu poszli do szkoły, a później na trening. Przed nami jeszcze bardzo dużo pracy. Przed tymi chłopakami jeszcze bardzo dużo pracy. Wiemy jednak na jakie aspekty musimy zwrócić szczególną uwagę – tłumaczy szkoleniowiec Pogoni.
Dla Patryka Kuranta to kolejny medal, zdobyty w roli szkoleniowca Pogoni. Przed rokiem, będąc asystentem w sztabie trenera Andrzeja Tychowskiego, sięgnął po srebro z zespołem juniorów młodszych. 27-latek na swoim koncie ma również brązowy medal, który wywalczył jako piłkarz. – Drugi rok w Pogoni i drugi medal – całkiem niezła statystyka – śmieje się trener Kurant. – Cały czas trzeba jednak pracować i się rozwijać. Jak widać – do złota nadal trochę brakuje – podsumowuje.