Grupy młodzieżowe Pogoni Szczecin i Akademii Pogoni od kilku tygodni intensywnie przygotowują się do startu nowego sezonu. Część zawodników, zamiast na trawiastych boiskach, większość czasu spędza jednak na kozetkach fizjoterapeutów i walczy o powrót do zdrowia.
Z najpoważniejszym urazem zmaga się Marcel Stefaniak. Utalentowany obrońca przed trzema miesiącami uszkodził więzadło krzyżowe, co wyeliminowało go z końcówki poprzedniego sezonu. – Najpierw Marcela czeka zabieg rekonstrukcji uszkodzonego więzadła. Potem natomiast musi się przygotować na długie miesiące rehabilitacji – mówił w kwietniu fizjoterapeuta Pogoni, Patryk Sobczyk.
Obecnie leczenie prowadzone jest dwutorowo – większość czasu Stefaniak spędza w Domu Lekarskim, gdzie wykonuje serię ćwiczeń rehabilitacyjnych. Klubowi fizjoterapeuci wykonują natomiast pracę manualną. – Wszystko idzie w dobrym kierunku. Marcel jest zawodnikiem bardzo świadomym i ciężko pracuje nad powrotem do zdrowia. Ostatnio delikatnie przeciążył więzadło rzepki, ale już wszystko jest pod kontrolą. Jest nadzieja, że jesienią pojawi się na boisku. Kontuzja była jednak bardzo poważna i musimy być ostrożni. Nie możemy zbyt szybko zapalić zielonego światła, bo wtedy wzrośnie ryzyko powtórnej kontuzji – mówi fizjoterapeutka, Agata Kamińska.
W końcówce ubiegłego sezonu groźnego urazu doznał również Damian Ładny. Podopieczny trenera Andrzeja Tychowskiego musiał przedwcześnie zakończyć swój udział w półfinałowym pojedynku mistrzostw Polski przeciwko Koronie Kielce, co w konsekwencji wykluczyło go również z meczu o złoty medal. – Doszło do uszkodzenia łąkotki bocznej i złamania chrzęstnego kłykcia bocznego kości udowej. Przewidywany czas powrotu do zdrowia to ok. 2-3 miesiące – tłumaczy fizjoterapeuta, Dawid Wronecki.
W najważniejszych meczach poprzedniego sezonu nie mógł wystąpić również Filip Balcewicz. Utalentowany defensor, który przed kilkoma tygodniami podpisał swój pierwszy profesjonalny kontrakt, podczas jednego z treningów skręcił staw skokowy. Chociaż kontuzja nie była bardzo poważna, nie pozwoliła mu na walkę o medale mistrzostw Polski – zarówno w barwach Dumy Pomorza, jak i kadry województwa zachodniopomorskiego. – Badania wykazały skręcenie inwersyjne stawu skokowego oraz naderwanie więzadła ATFL. Obecnie Filip jest już jednak zdrowy i normalnie trenuje z zespołem – wyjaśnia Agata Kamińska.
Szansę wyjazdu do Będzina na finały mistrzostw Polski kadr wojewódzkich stracił również Kacper Łukasiak. W starciu z Zagłębiem Lubin podopieczny trenera Piotra Łęczyńskiego musiał zejść z boiska już w pierwszej połowie. Pesymistyczne diagnozy mówiły nawet o zerwaniu więzadła, ale ostatecznie skończyło się na strachu. – Na szczęście stwierdzono jedynie naderwanie więzadła przedniego. Dwa tygodnie temu musiał kontrolę, podczas której nie było już śladu po urazie. Od tygodnia trenuję już na najwyższych obrotach i szykuję się do nowego sezonu – mówi Łukasiak.
Na powrót do pełni zdrowia wciąż czeka natomiast Maciej Żurawski. Młody pomocnik, który dobrą postawą w poprzednim sezonie zapracował na zaufanie trenera Kosty Runjaica, opuścił praktycznie cały okres przygotowawczy. Powód? Kontuzja pleców. – To się nazywa pech. Dostałem szansę, by pokazać swoją wartość w pierwszym zespole i nie miałem możliwości jej wykorzystać. Cieszę się jednak, że nie zostałem przez trenera skreślony. Powoli wracam do zdrowia i będę ciężko pracował, by odwdzięczyć się za to zaufanie – mówi 17-letni pomocnik.