![](https://akademia.pogonszczecin.pl/wp-content/uploads/2017/03/kowalczyk_mackowski_pojedynek_zesoba_clj_polfinal_jagiellonia_wSzczecinie_wiola-e1490265990746.jpg)
W środę Pogoń II Szczecin mierzyła się z GKS-em Przodkowo. Podopieczni Pawła Sikory, których wsparło kilku zawodników występujących w Lotto Ekstraklasie, odnieśli zwycięstwo 1:0. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył Mateusz Bochnak, który pojawił się na placu gry trzy minuty przed trafieniem.
– Zdobycie bramki zaraz po wejściu na boisko daje wiele radości – cieszył się Mateusz. – Dostałem świetną piłkę od Sebastiana Kowalczyka. Nie pozostawało mi nic innego, jak tylko wykorzystać sytuację.
Młodzi Portowcy byli lepszym zespołem. W ich poczynaniach widać było pomysł, a także zaawansowanie techniczne. Rezerwy „Dumy Pomorza” dłużej utrzymywały się przy piłce, a także stworzyły konkretniejsze sytuacje podbramkowe. Do przerwy utrzymywał się jednak bezbramkowy remis.
– Nasz plan na to spotkanie zakładał odważny atak od początku – przyznał Rafał Maćkowski. – Chcieliśmy założyć wysoki pressing i utrudniać rywalowi rozgrywanie piłki.
Odważna gra podopiecznych Pawła Sikory pokrzyżowała plany przodkowianom. Piłkarze z województwa pomorskiego nie byli w stanie wykorzystać swojej najgroźniejszej broni – rosłego napastnika Łukasza Stasiaka. Pomimo wielu wysokich piłek granych na 30-latka, Adrian Henger nie miał ani jednej szansy na wykazanie się pomiędzy słupkami.
– W pierwszej połowie był to typowy mecz walki – wtórował Mateusz Bochnak. – Gra toczyła się głównie w środku boiska.
Po jednym z fauli Andrzej Kaszuba obejrzał drugą żółtą kartkę, a więc w konsekwencji musiał opuścić boisko. Szczecinianie potrafili wykorzystać grę w przewadze. Ich dominacja stała się jeszcze bardziej widoczna, natomiast ataki – coraz składniejsze.
– Czerwony kartonik był kluczowym momentem tego spotkania, bo po zejściu jednego z piłkarzy, uzyskaliśmy więcej przestrzeni – ocenił „Bochen”, a Maćkowski dodał: – Rywale musieli więcej biegać za piłką, byli bardziej zmęczeni.
W drugiej odsłonie środowej potyczki Mateusz Bochnak zanotował wejście smoka. Skrzydłowy pojawił się na placu gry w 67. minucie, a w 70. strzelił gola. Jego bramka była zwieńczeniem miłej dla oka akcji zespołu. Na lewym skrzydle piłkę wywalczyli Maćkowski oraz Marcel Stefaniak, zaś Sebastian Kowalczyk obsłużył zmiennika sprytnym podaniem za linię obrońców.
– Zdobycie bramki zaraz po wejściu na boisko daje wiele radości – cieszył się Mateusz. – Dostałem świetną piłkę od Sebastiana Kowalczyka. Nie pozostawało mi nic innego, jak tylko wykorzystać sytuację.
– „Bochen” dał bardzo dobrą zmianę – pochwalił kolegę Rafał. – Tego oczekuje się od rezerwowych. Graliśmy w przewadze, on miał sporo sił i zamienił naszą wspólną pracę na gola.
W samej końcówce spotkania młodzi Portowcy mieli kapitalną okazję na przypieczętowanie wygranej. Arbiter przyznał Pogoni rzut wolny w odległości około 20 metrów od bramki Kotłowskiego. Stały fragment gry wykonał Maćkowski, który celnie wrzucił piłkę wprost na nogę Bochnaka. Niestety, strzelcowi pierwszej bramki zabrakło kilku centymetrów do tego, aby po raz drugi wpisać się do protokołu meczowego.
– Żałuję, że nie zdołałem wykorzystać tej sytuacji – analizował Bochnak. – Najważniejsze jednak, że wywalczyliśmy 3 punkty!
– Ćwiczyliśmy ten wariant rozegrania rzutu wolnego przez cały tydzień – zdradził Maćkowski. – Myślę, że było to widać. Cieszymy się, że nasza praca na treningach procentuje w meczach.