Zawodnicy rezerw Pogoni Szczecin przedłużyli swoją przygodę z okręgowym Pucharem Polski. Podopieczni trenera Tychowskiego długo męczyli się z defensywą Wichru Brojce, ale ostatecznie zdołali posłać piłkę do siatki i wywalczyli awans do kolejnej rundy. – Lepiej wytrzymaliśmy trudy spotkania pod względem fizycznym. To zadecydowało o zwycięstwie – mówi szkoleniowiec Dumy Pomorza.
Spotkanie rozgrywane było w trudnych warunkach. Nocne opady deszczu i ujemna temperatura sprawiły bowiem, że murawa pokryła się warstwą lodu. Niewiele brakowało, a pucharowy pojedynek zostałby przełożony na wiosnę. Trenerzy obu drużyn zadecydowali jednak, że ich podopieczni wybiegną na boisko. – W takich sytuacjach zawsze jest obawa o zdrowie. Stanęliśmy przed trudnym wyborem, ale podjęliśmy decyzję, że zagramy. Jeżeli będziemy zapewniać zawodnikom najlepsze warunki, cudowne płyty, wspaniałe hotele i najdroższe autokary, to nie wykształciły w nich charakteru. Taki mecz piłkarsko może wiele nas nie nauczył, ale bardziej nas ukształtował. Chłopacy udowodnili dziś, że mimo trudnych warunków potrafią wznieść się na wyżyny. Mentalnie weszliśmy dziś o stopień wyżej – mówi trener Tychowski.
Od pierwszej minuty przewagę na boisku przejęli Portowcy, którzy dłużej utrzymywali się przy piłce i atakiem pozycyjnym próbowali sforsować defensywę Wichru. Ich starania paliły jednak na panewce. Gospodarze natomiast zdołali wyjść z dwoma groźnymi kontratakami, po których sprawdzili dyspozycję Edwina Odolczyka. – Zanim podjąłem pracę w Pogoni Szczecin, miałem okazję trenować zespoły z niższych lig. Znam ich specyfikę i dobrze wiedziałem, że czeka nas trudna przeprawa. Przeciwnik – jak na tę ligę – był bardzo dobrze zorganizowany, w swoich szeregach miał kilku niezłych zawodników. Trudno nam było cokolwiek zrobić – tłumaczy szkoleniowiec Dumy Pomorza.
Obraz gry uległ zmianie dopiero po przerwie. Gospodarze wyraźnie nie wytrzymywali wysokiego tempa narzuconego przez Portowców, co jakiś czas dopuszczając do poważnego zagrożenia pod własną bramką. Do siatki rywala jako pierwszy mógł trafił Błażej Chouwer, ale w doskonałej sytuacji posłał piłkę obok słupka. Na listę strzelców mogli wpisać się również Oskar Fürst i Michał Graczyk, ale obu zabrakło odrobiny szczęścia i skuteczności.
Portowcy do ostatnich minut walczyli o przechylenie szali zwycięstwa na swoją korzyść i ostatecznie dopięli swego. Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry piłkę przed polem karnym przejął wprowadzony chwilę wcześniej Marcel Wędrychowski, minął dwóch obrońców i pięknym strzałem w samo okienko zapewnił Pogoni awans do kolejnej rundy Pucharu Polski. – Trzymaliśmy Marcela na ławce ze względu na uraz, który leczył przez cały ubiegły tydzień. Pojechał z nami bardziej towarzysko, żeby być z zespołem, czuć klimat. Ale wiedziałem, że mając go na ławce, w trudnym momencie będziemy mogli skorzystać z jego ponadprzeciętnych umiejętności indywidualnych. Dzisiaj pokazał, że dysponuje naprawdę wybitnym dryblingiem i uderzeniem – podsumowuje trener Tychowski.
IV runda okręgowego Pucharu Polski
Wicher Brojce – Pogoń II Szczecin 0:1 (0:0)
0:1 Marcel Wędrychowski 88’
Pogoń Szczecin: Odolczyk – Pach, Kuzko, Szcześniak, Marczuk – Chouwer, Kalenik – Sacharuk (78’ Rościszewski), Modrzewski (56’ Graczyk), Kitano (66’ Słoma) – Fürst (80’ Wędrychowski)