
– Zespół cały czas trenował, nie jest wyrwany z letargu. Myślę, że potrzeba mu jedynie odrobiny spokoju i stabilizacji. Chcę kontynuować dotychczasową pracę. Poprawimy kilka detali i pchamy dalej do przodu – mówi nowy trener juniorów młodszych Pogoni, Tomasz Bielecki.
Rundę jesienną kończyłeś jako trener zespołu U14, a wiosnę rozpoczniesz jako szkoleniowiec juniorów młodszych. Spodziewałeś się, że tak szybko możesz trafić na poziom centralny?
– Nie, wszystko działo się bardzo dynamicznie. Wracałem ze stażu trenerskiego, który odbywałem w Brazylii i myślałem o okresie przygotowawczym ze swoim zespołem. Na lotnisku w Paryżu dostałem jednak telefon od prezesa Adamczuka z zaproszeniem na rozmowę, podczas której zaproponowano mi objęcie zespołu U17. Miałem jeden dzień na przemyślenie, więc szybko skonsultowałem się z żoną i zdecydowałem, że podejmę się tego zadania.
Przez ostatnie lata pracowałeś na niższych szczeblach Akademii. Nie boisz się przeskoku do starszej kategorii wiekowej?
– Na pewno będzie to nowe wyzwanie. Do wielu tematów muszę podejść w inny sposób, przeformułować niektóre aspekty. Specyfika zespołu będzie zupełnie inna, ale czuję się do tego zadania merytorycznie przygotowany. Zdobyłem wszystkie możliwe licencje, związane ze szkoleniem dzieci i młodzieży. Znam filozofię i model szkolenia, bo brałem aktywny udział w jego tworzeniu. Długo czekałem na ten moment i cieszę się, że jestem dzisiaj w tym miejscu.
Przed laty miałeś już okazję pracować z zawodnikami z rocznika 2003. To ułatwi Ci wejście do zespołu?
– Zdecydowanie tak. Myślę, że taki był również sposób rozumowania władz klubu. Mamy środek sezonu, więc potrzebny był ktoś, kto z marszu jest w stanie przejąć drużynę i zachować płynność. Przeanalizowałem kadrę zespołu i wciąż jest w niej wielu zawodników, którzy zaczynali u mojego boku. Mateusz Bąk, Kuba Stachnik, Wiktor Kapela, ale też Dawid Fornalik czy Michał Samborski – z każdym z nich miałem już okazję pracować. Nie czuję więc tremy przed wejściem do szatni, poprowadzeniem treningu czy odprawy. Ponowne spotkanie – tym razem już z ukształtowanymi, siedemnastoletnimi chłopakami – będzie przyjemnością.
Chociaż praca całej Akademii oparta jest o model gry, to jednak każdy z trenerów ma swoje standardy pracy. Czego będziesz oczekiwał od zespołu?
– Przede wszystkim profesjonalnego podejścia. Mam świadomość, że to trudny wiek i na zawodników czeka wiele pokus. Na tym etapie trzeba jednak pracować bardzo poważnie. Jesteśmy czwartym zespołem w hierarchii klubu, a to oznacza, że drzwi do poważnej piłki otwierają się coraz szerzej. Tylko od chłopaków zależy, czy przejdą na drugą stronę, czy nie. Piłka nożna nie znosi próżni – jeśli ktoś nie potrafi się dostosować czy wytrzymać w reżimie treningowym, to po prostu wypada, a w jego miejsce wskakują kolejni.
Masz już swoją receptę, czego zespołowi najbardziej potrzeba do rozwoju w najbliższych miesiącach?
– Myślę, że przede wszystkim poczucia stabilizacji. Było kilka zmian trenerów, jesienią nie brakowało też roszad personalnych w związku z bardzo szeroką kadrą. Chciałbym wprowadzić trochę spokoju i skupić się na systematycznej pracy. Przed nami runda wiosenna, która – zwłaszcza dla chłopaków z rocznika 2003 – będzie bardzo istotna.
Do pierwszego meczu o stawkę pozostał dokładnie miesiąc. To wystarczający czas, żeby poznać zespół i odpowiednio go przygotować?
– To się okaże. Na pewno dobrze, że mamy przed sobą obóz w Międzyzdrojach. Będę miał czas, by spotkać się z zespołem, wdrożyć swoje koncepcje, porozmawiać z niektórymi indywidualnie. Potrzebujemy trochę czasu, żeby się dotrzeć, ale myślę, że nie będzie z tym problemu. Zespół zresztą cały czas trenował, nie jest wyrwany z letargu. Chcę kontynuować dotychczasową pracę. Poprawimy kilka detali i pchamy dalej do przodu.
Przewidujesz jakiekolwiek zmiany w składzie sztabu szkoleniowego?
– Nie, przejmuję drużynę z dobrodziejstwem inwentarza. Bardzo się z tego cieszę, bo mam obok siebie wielu świetnych, ambitnych trenerów. Jesteśmy już po pierwszym spotkaniu, ustaliliśmy pewne kwestie i wygląda to bardzo obiecująco.
Po Twoim przejściu do kategorii U17 drużynę trampkarzy młodszych przejął trener Maciej Majak. Masz poczucie, że zespół jest w dobrych rękach?
– Absolutnie tak! Bardzo się cieszę, że to właśnie Maciek został pierwszym szkoleniowcem. To młody, ale paradoksalnie również doświadczony trener. Jest w Pogoni pięć lat, pracował jako drugi trener na poziomie U16 i U18, więc nie mam żadnych wątpliwości, że sobie poradzi. Trzymam za niego kciuki, tak samo, jak za chłopaków. Nie żegnałem się z nimi, bo zostaję w klubie i cały czas będę obserwował ich rozwój. I czekam na nich za kilka lat w drużynie U17.