Akademie piłkarskie w całej Polsce co roku do seniorskiej piłki wpuszczają setki młodych, uzdolnionych zawodników. Na poważną karierę liczyć może jednak jedynie niewielki odsetek, który wielki talent poprze ciężką pracą oraz cierpliwością. – Nieocenione jest także wsparcie trenerów, którzy właściwie zaplanują drogę zawodnika – mówi trener przygotowania fizycznego i opiekun grupy Pogoń Future, Rafał Buryta.
Tekst ukazał się w numerze 9 magazynu meczowego „Z Twardowskiego!”
Marzeniem każdej akademii piłkarskiej jest takie wykształcenie zawodników, aby jako kom- pletni piłkarze stali się podstawowymi zawodnikami pierwszego zespołu. Zakończenie wieku juniora i przejście do zespołów seniorskich dla wielu stanowiło jednak barierę nie do przejścia. Do tej pory największym problemem był aspekt motoryczny.
– Niegdyś zawodnicy dopiero wchodząc do zespołu rezerw zaczynali pracę nad siłą, wytrzymałością czy wydolnością. Tymczasem już w zespołach juniorskich muszą ciężej trenować i wchodzić na wyższe obciążenia. Oczywistym jest, że organizm młodych zawodników nie jest jeszcze tak ukształtowany jak seniorów, ale stopniowo należy wprowadzać pewne elementy treningu motorycznego – tłumaczy trener Paweł Sikora.
Na zdiagnozowany problem Akademia Pogoni odpowiedziała zmianami w systemie szkolenia. We wszystkich klasach mistrzostwa sportowego wprowadzono zajęcia motoryczne, które odbywają się trzy razy w tygodniu – To jest zdecydowany krok w przód, dzięki któremu w przyszłości dla zawodników przejście od juniora do seniora nie będzie aż takim skokiem – tłumaczył trener Rafał Buryta. Pierwsze efekty można było dostrzec już podczas zimowego obozu przygotowawczego. – Nawet doświadczeni zawodnicy zauważali, że młodsi koledzy nie odstają od nich motorycznie. Ta bariera zaczyna się wyraźnie zacierać – wyjaśnia Buryta.
Innym problemem stojącym przed młodym piłkarzem jest zmiana tempa gry. W rozgrywkach juniorskich zawodnicy mierzą się bowiem ze swoimi rówieśnikami, którzy nie wywierają na nich presji czasu i przestrzeni. Przechodząc do zespołów seniorskich nie mają więc wyrobionych pozytywnych nawyków, które pomogłyby im w dalszym rozwoju. – Piłkarze często posługują się zbyt dużą liczbą kontaktów. Na poziomie juniorskim rywal nie wymusza na nich przyspieszania gry. Tymczasem w piłce seniorskiej oczywistym jest, że w niektórych sektorach brakuje czasu i trzeba umieć się obrócić, zagrać na 1-2 kontakty – tłumaczy Sikora.
Największym problemem młodego zawodnika jest jednak chęć szybkiego przeskoku do pierwszego zespołu, co często skutkuje brakiem regularnej gry. – Często na klub wywiera się presję, że powinien jak najszybciej przesuwać zawodników do pierwszego zespołu. Tymczasem nie da się przeskoczyć od razu kilku stopni drabiny. Najlepszą drogą do kariery jest stąpanie po niej krok po kroku. A dla piłkarzy kończących wiek juniora kolejnym etapem jest drużyna rezerw. Zdarzają się oczywiście talenty, które od razu mogą zaistnieć w pierwszych drużynach. Większość zawodników zaliczy jednak bolesny upadek, który może oznaczać dla nich koniec marzeń o wielkiej piłce – wyjaśnia trener Pogoni II.
Do pewnego momentu idealnym przykładem piłkarskiego rozwoju był Sebastian Kowalczyk. Dziewiętnastoletni pomocnik swoją drogę rozpoczynał w zespołach juniorskich. Następnie uczestniczył w treningach zespołu rezerw, ale wciąż grał w juniorach. Następnym krokiem były treningi i gra na poziomie seniorskim. Później przyszły treningi w pierwszej drużynie i mecze w rezerwach. Wcześniej podobną drogę przeszedł również Dawid Kort, który w Pogoni trenował od najmłodszych lat. – Na szczycie tej drabiny są regularne treningi i gra w pierwszym zespole. Przechodząc wszystkie szczeble zawodnik ma zdecydowanie większe szanse, że dojdzie na szczyt i nie spadnie z powrotem na sam dół – tłumaczy Sikora.
Wejście do pierwszego zespołu staje się kluczowym momentem dla młodego zawodnika. Jeżeli bowiem nie przebije się od razu do meczowej osiemnastki i nie zacznie zbierać pierwszych minut, jego rozwój może zostać zahamowany. – Trenerzy są poddani podwójnej presji. Z jednej strony media i kibice oczekują, że młodzi za- wodnicy jak najszybciej będą trafiać do pierwszego zespołu. Z drugiej natomiast nie ma możliwości, by dać im szansę, gdyż trenerzy są rozliczani przede wszystkim z wyniku – diagnozuje problem trener Rafał Buryta. – Dochodzi więc do sytuacji, w której młody zawodnik jeździ z drużyną, ale w niej nie gra. Efekt jest taki, że po miesiącu czy dwóch zawodnik zaczyna się cofać. Żadnym treningiem nie można bowiem nadrobić tego, co straci się siedząc na ławce.
Istotną przeszkodą w rozwoju poszczególnych zawodników jest również aspekt mentalny. Przez lata gry w juniorach często są bowiem wiodącymi piłkarzami, którzy błyszczą w mediach i na boisku. Tymczasem wchodząc do drużyn seniorskich walczą o skład z bardziej doświadczonymi i często lepszymi od siebie zawodnikami. – Młodzi piłkarze często nie potrafią poradzić sobie z porażką, bo nigdy dotąd nie mieli z nią styczności. Na brak miejsca w składzie czy nieudane zagranie reagują frustracją, buntem. Nie mogą zaakceptować, że stracili swoje miejsce na piedestale. W efekcie szybko się podłamują, stają się bojaźliwi i tracą swoje atuty – tłumaczy trener mentalny, Arkadiusz Matyja.
Odpowiedzią na problemy młodych piłkarzy stał się innowacyjny system szkolenia „Pogoń Future”. W ramach projektu Portowcy nie tylko odbywają indywidualne treningi czysto piłkarskie, ale również rozwijają aspekty motoryczne czy pracują nad kwestiami mentalnymi. Dzięki temu w przyszłości mają zdecydowanie łatwiej przechodzić trudny okres „piłkarskiego dojrzewania”. – Wiem, że nasza ciężka praca w przyszłości przyniesie efekty – podsumowuje koordynator Akademii, Robert Kolendowicz.