Juniorzy starsi wrócili z Ząbek – po pierwszym finałowym meczu Centralnej Ligi Juniorów Starszych z Legią Warszawa – z czterema straconymi golami. Przed młodymi Portowcami trudne – ale nie niewykonalne – zadanie, co udowodnili m.in. w półfinale z UKS-em SMS-em Łódź.
Podopieczni Pawła Crettiego dobrze rozpoczęli sobotnie spotkanie – długo utrzymywali się przy piłce, cierpliwie budowali akcje i oddawali strzały na bramkę. Próbowali m.in. Szymon Waleński czy Gracjan Kuśmierek, lecz następnie do głosu doszli Legioniści.
W pierwszej połowie trzy ciosy wyprowadzili: Michał Góral, Mateusz Praszelik i Kamil Orlik. Tym samym Legioniści schodzili do szatni z przewagą trzech trafień.
W drugiej odsłonie młodzi Portowcy zagrali va banque – ruszyli do ataku, zmusili rywali do gry w głębokiej defensywie i zdobyli gola kontaktowego. Na listę strzelców wpisał się Aron Stasiak.
– Po zdobytej bramce uwierzyliśmy w siebie – przyznał Aron Stasiak. – Zaczęliśmy grać swoje i byliśmy pewniejsi siebie. Wierzyliśmy, że możemy coś ugrać.
Ostatnie słowo należało do Górala, który ustalił wynik na 1:4. Teraz przed podopiecznymi Pawła Crettiego szybka regeneracja, bo już w środę przystąpią do rewanżu. Na Twardowskiego przyjadą Legioniści, a młodzi Portowcy na pewno nie ułatwią im zadania w Szczecinie.
– Nie poddajemy się i liczymy, że w Szczecinie wraz z kibicami odwrócimy wynik i zdobędziemy mistrza – powiedział Stasiak, a Rafał Maćkowski dodał: – Nie tracimy wiary. Gramy u siebie na głównej płycie. Wierzymy, że przyjdzie wielu kibiców. Wyjdziemy i powalczymy.
Szczecinianie udowodnili w ostatnim dwumeczu, że potrafią odwrócić losy spotkania. W półfinale – po porażce 0:1 z UKS-em SMS-em w Łodzi – musieli spiąć się na wyżyny, aby znaleźć się w finale. Po trafieniach Waleńskiego oraz Stasiaka podopieczni Crettiego zrobili to i dzięki temu mogli zmierzyć się w Ząbkach z Legią.
Przed drużyną trudne, ale nie niewykonane, zadanie. Młodzi Portowcy mają za sobą intensywną piłkarską wiosnę. Szalona gonitwa za Lechem Poznań w sezonie zasadniczym, tytuł mistrza grupy zachodniej CLJ, a teraz trudne cztery spotkania w walce o złote medale.
– Nie pozostało nam nic innego niż dać z siebie dwieście procent w rewanżu – powiedział Paweł Cretti. – Zapraszamy kibiców do przyjścia na mecz w środę, ponieważ chłopcom się to należy. To jest finał – każdy chce w nim grać. Wierzę, że jesteśmy w stanie powalczyć z Legią. Pokazaliśmy to w drugiej połowie.
W zeszłorocznym finale to warszawianie gonili wynik po porażce 0:2 na Łazienkowskiej. Podopieczni Piotra Kobiereckiego zdobyli wtedy w Szczecinie pięć bramek i sięgnęli po tytuł mistrza Polski.
Nasi juniorzy starsi nie ukrywali smutku po końcowym gwizdku w Ząbkach, ale nie tracą wiary.
– Legia w zeszłym roku odwróciła losy finału, więc my też możemy to zrobić – podsumował Mateusz Bochnak. – Będziemy dążyć do tego, by strzelić szybko bramkę i zrobić u siebie coś niemożliwego.