Zawodnicy drugiego zespołu zwycięstwem zakończyli pierwszy etap ligowych zmagań. W meczu kończącym rundę jesienną granatowo-bordowi pokonali Kotwicę Kórnik 3:1. – Mówiliśmy przed meczem, że chcemy postawić kolejny krok – stabilny i pewny. Na początku meczu trochę się zachwialiśmy, ale ostatecznie realizowaliśmy nasz cel – mówi trener Paweł Cretti.
Do piątkowego spotkania granatowo-bordowi przygotowywali się w mocno specyficznych warunkach. Ze względu na reprezentacyjną przerwę część zawodników, którzy na co dzień trenują z drugim zespołem, połączyło do zespołu prowadzonego przez trenera Roberta Kolendowicza. Niektórzy – jak Mateusz Bąk czy Kacper Smoliński – zagrało również w meczu kontrolnym przeciwko pierwszoligowej Arce Gdynia.
Starcie z broniącą się przed spadkiem Kotwicą rozpoczęło się dla Portowców według najgorszego możliwego scenariusza. Po zaledwie dwóch minutach piłkę na szesnastym metrze zebrał bowiem Adam Borucki i mocnym strzałem w kierunku bliższego słupka pokonał Łukasza Łęgowskiego.
– Szybko do nas dotarło, że w tym meczu nie będzie łatwo o punkty. Kotwica pokazała – choć jest na miejscu spadkowym i ma swoje problemy – że potrafi grać w piłkę. To nieprzyjemny zespół, bardzo mocny pod względem wolicjonalnym – mówi szkoleniowiec Pogoni. – Cieszę się, że zdołaliśmy przełamać tak seniorsko grającego rywala. Zwłaszcza, że w pierwszej połowie mieliśmy – metafotycznie i dosłownie – deszcz i wiatr w oczy – dodaje.
Kolejne fragmenty pierwszej połowy to ambitna walka szczecinian o doprowadzenie do wyrównania. Jeszcze przed upływem kwadransa na listę strzelców mógł wpisać się Yadegar Rostami, ale w sytuacji sam na sam przegrał pojedynek z bramkarzem Kotwicy. Bliscy szczęścia byli również Stanisław Wawrzynowicz i Kacper Smoliński, ale albo świetnie funkcjonowała defensywa gości albo stojący między słupkami Jakub Bielak.
Gracze Kotwicy nie pozostawali jednak Portowcom dłużni, kilkukrotnie forsując szczecińską defensywę szybkimi atakami. Przed szansą na podwyższenie prowadzenia mógł stanąć Patryk Bodrych, ale w kluczowym momencie nie otrzymał podania od jednego z partnerów. Powody do radości mógł mieć również Tymon Włodarczak, ale po jego strzale piłka o centymetry minęła słupek.
– W I połowie mieliśmy 20 wejść w pole karne. Oddaliśmy co prawda tylko 3 strzały, ale były to czyste, klarowne sytuacje. To pokazuje, że dążyliśmy do zmiany rezultatu. Po przerwie chcieliśmy to kontynuuować – opowiada trener Cretti.
Po powrocie na boisko gra toczyła się już wyłącznie pod dyktando Portowców, którzy szybko zdobyli wyrównującą bramkę. Jeszcze przed upływem godziny gry piłkę na osiemnastym metrze ustawił Stanisław Wawrzynowicz i już po chwili mógł wznieść ręce do góry w geście triumfu. Jego pierwsze uderzenie zatrzymało się co prawda na murze, ale dobitka była już precyzyjna.
Granatowo-bordowi poszli za ciosem i dziesięć minut później byli już na prowadzeniu. Tym razem w roli głównej wystąpił Martin Rachubiński, który wpadł z piłką w pole karne i – korzystając jeszcze z nóg jednego z obrońców – dał Portowcom upragnione prowadzenie. Dla osiemnastolatka było to już czwarte trafienie w ciągu ostatnich trzech tygodni – wcześniej dwukrotnie trafiał do siatki w meczu z Gedanią Gdańsk, a także pokonał bramkarza Pogoni Nowe Skalmierzyce.
– To jest Martin, jakiego znam – w wersji ekskluzywnej. W ostatnich tygodniach pokazuje dużą jakość, robi liczby, nieźle pracuje w defensywie. To efekt jego indywidalnej pracy, ale też warunków, jakie zespół stworzył mu do rozwoju – tłumaczy Paweł Cretti. – Dużą wpływ na rozwój Martina ma również Adam Frączczak. Stał się dla niego starszym bratem, menorem. Adam oczywiście pracuje ze wszystkimi, ale tutaj narodziła się szczególna więź – dodaje.
Druga bramka nie zaspokoiła jednak strzeleckich aspiracji Portowców, którzy w samej końcówce po raz trzeci pokonali bramkarza Kotwicy. Tym razem na listę strzelców wpisał się Adam Frączczak, który znakomicie przymierzył z połowy boiska, pieczątując tym samym trzeci z rzędu ligowy triumf Dumy Pomorza.
– Mnie, jako trenera, zdolność zespołu do odwracania wyniku naprawa dumą. Dzisiejszy mecz to kolejny dowód na to, że w życiu warto być konsekwentnym i z przekonaniem dążyć do realizacji celów – podsumowuje trener Cretti.
17. kolejka Betclic 3. Ligi
Pogoń Szczecin – Kotwica Kórnik 3:1 (0:1)
0:1 Adam Borucki 2’
1:1 Stanisław Wawrzynowicz 57’
2:1 Martin Rachubiński 67’
3:1 Adam Frączczak 90′
Pogoń Szczecin: Łęgowski – Ziemann, Jakubowski, Balcewicz, Rezaeian – Kaczorek, Smoliński (65’ Bogusławski) – Bąk (65’ Rutowski), Wawrzynowicz, Rachubiński – Rostami (86′ Frączczak)