Zawodnicy drugiego zespołu od falstartu rozpoczęli rundę wiosenną III ligi. W inauguracyjnym spotkaniu granatowo-bordowi ulegli na własnym boisku Sokołowi Kleczew 1:4. – Czasem są mecze, których po prostu nie da się wygrać. Jeżeli przeciwnik strzela takie bramki, to trudno znaleźć na to odpowiedź – mówi trener Paweł Cretti.
Do sobotniego spotkania szczecinianie przystąpili bez kontuzjowanych Mikołaja Leszczyńskiego, Dawida Drumlaka, Bartosza Urbaniaka oraz Dominika Sasiaka. Sztab szkoleniowy mógł natomiast liczyć na wsparcie Antoniego Klukowskiego i Kacpra Gołębiewskiego, którzy w rundzie jesiennej występowali na trzecioligowych boiskach, ale w zimowej przerwie dołączyli do kadry I zespołu. W wyjściowej jedenastce znalazło się również miejsce dla siedemnastoletniego Rafała Jakubowskiego, dla którego był to debiut na seniorskim poziomie.
Pierwsze minuty inauguracyjnego starcia nie ułożyły się po myśli Portowców. Podopieczni trenera Crettiego zdołali co prawda osiągnąć optyczną przewagę, ale ich ofensywne próby raz za razem paliły na panewce. Zdecydowanie lepiej ustawione celowniki mieli natomiast tego dnia gracze z Kleczewa, którzy jeszcze przed upływem kwadransa rozpoczęli zgłaszać kandydatury do plebiscytu najpiękniejszą bramkę sezonu. Najpierw na listę strzelców kapitalnym trafieniem w samo okienko wpisał się Mateusz Kita, chwilę później z bliskiej odległości Axela Holewińskiego pokonał Przemysław Kita, a tuż przed przerwą bombą sprzed pola karnego popisał się Jakub Wajman.
– Niektórzy mówią, że nie warto uderzać z dystansu, bo szansa na zdobycie bramki jest niewielka. Cóż, zapraszam ich do obejrzenia tego spotkania. Gole strzelone przez zawodników Sokoła pokazują, że to także jest element piłkarskich umiejętności – mówi trener Cretti. – Czasem są mecze, których po prostu nie da się wygrać. Jeżeli przeciwnik strzela takie bramki, to trudno znaleźć na to odpowiedź. Zwłaszcza młodemu zespołowi – a najstarszym zawodnikiem w wyjściowej jedenastce był dzisiaj Błażej Starzycki – takie gole podcinają skrzydła – dodaje.
W drugiej odsłonie obraz spotkania nie uległ zmianie. Pod względem piłkarskim wciąż lepiej wyglądali Portowcy, którzy – wsparci posiłkami z ławki rezerwowych – regularnie pojawiali się pod polem karnym Sokoła. Świetnie zorganizowana defensywa rywali skutecznie pozbawiała jednak szczecinian nadziei na odrobienie strat.
Jeśli w zawodnikach Dumy Pomorza tliła się wiara, to po godzinie gry podważył ją Michał Grobelny. Kapitan Sokoła zebrał piłkę w okolicach koła środkowego, przebiegł z nią kilka metrów i znakomitym uderzeniem z dystansu posłał ją pod poprzeczkę. Pięć minut przed końcowym gwizdkiem rozmiary porażki zmniejszył co prawda Mateusz Kaczorek, ale było to jedynie trafienie honorowe.
– Chociaż z wynikiem trudno dyskutować, to ja wcale nie oceniłbym tego meczu tak negatywnie. Chcieliśmy rozegrać go na własnych warunkach, stworzyliśmy kilka naprawdę dogodnych okazji do zdobycia bramki. To, czego oczekiwałbym od zawodników w kolejnych meczach, to wykazania się nieco większą inicjatywą oraz skutecznością w kluczowych momentach – mówi trener Cretti. – Nie tak wyobrażaliśmy sobie inaugurację rundy wiosennej, ale ta porażka to też nie powód, żeby się załamywać. Trzeba teraz szybko odgonić trzecioligowe demony, pozbierać się, przeanalizować popełnione błędy i z nową wiarą przystąpić do kolejnego tygodnia pracy – podsumowuje.
19. kolejka III ligi
Pogoń II Szczecin – Sokół Kleczew 4:1 (0:3)
0:1 Mateusz Wzięch 10′
0:2 Przemysław Kita 18′
0:3 Jakub Wajman 45′
0:4 Michał Grobelny 64′
1:4 Mateusz Kaczorek 86′
Pogoń II Szczecin: Holewiński – Fornalik, Jakubowski, Góral, Freilich (46′ Hyl) – Kaczorek, Gołębiewski (46′ Kroczek) – Starzycki, Jakubczyk (73′ Chromiński), Bąk (80′ Kasprzycki) – Klukowski (46′ Frączczak)