Zawodnicy drugiego zespołu porażką zakończyli udaną rundę jesienną. W ostatnim meczu o punkty w tym roku granatowo-bordowi ulegli Cartusii Kartuzy 2:4. – Jesteśmy źli i zawiedzeni. Nie tak wyobrażaliśmy sobie zakończenie rundy – mówi trener Paweł Cretti.
Niedzielne spotkanie rozgrywane było w nietypowych warunkach. Podczas ubiegłotygodniowego meczu z Unią Swarzędz murawa na boisku nr 3 uległa uszkodzeniu, przez co granatowo-bordowi musieli opuścić szczecińską twierdzę i przenieść się na sztuczną płytę przy ul. Kresowej. Sztab szkoleniowy nie mógł również liczyć na wsparcie zawodników z I zespołu. W trosce o zdrowie zawodników, którzy na co dzień nie trenują na sztucznej nawierzchni, w kadrze meczowej zabrakło Adriana Przyborka, Olafa Korczakowskiego czy Wojciecha Lisowskiego.
Pierwsza połowa toczyła się pod dyktando Portowców, którzy dzięki dobrej grze wykreowali sobie kilka doskonałych okazji do otwarcia wyniku. Największe zamieszenie z szeregach defensywnych Cartusii robił jednak duet Kamil Jakubczyk – Yadegar Rostami, którzy doskonałymi rajdami napędzali kolejne akcje Dumy Pomorza. Bliscy posłania piłki do siatki byli Gracjan Hyl, po uderzeniu którego piłka przeleciała nad bramką, a także Hubert Turski, który znakomicie sforsował obronę rywala, ale zdołał jedynie obić poprzeczkę. Swoją szansę miał także Dawid Kroczek, ale przegrał indywidualny pojedynek z bramkarzem gości.
Ostatecznie granatowo-bordowi zdołali wypracować sobie przed przerwą niewielką zaliczkę. Po świetnym zagraniu Gracjana Hyla z głębi pola z piłką w polu karnym znalazł się Yadegar Rostami, który po chwili został powalony przez Vidala na murawę. Arbiter bez wahania wskazał na jedenasty metr, z którego piłkę w siatce pewnym strzałem umieścił Hubert Turski. – W pierwszej połowie mieliśmy bardzo wiele dobrych fragmentów. Szkoda, że nie zdołaliśmy wypracować sobie większej przewagi, bo mieliśmy ku temu okazje. Można powiedzieć, że przegraliśmy ten mecz także w I połowie – ocenia trener Cretti.
Druga odsłona rozpoczęła się dla Portowców najgorszy możliwy sposób. Po zaledwie minucie od powrotu na boisko Bartosz Klebaniuk sfaulował Marcina Porębę, dając arbitrowi pretekst do podyktowania rzutu karnego. Piłkę na jedenastym metrze ustawił Piotr Gryszkiewicz i mocnym strzałem doprowadził do wyrównania.
Wyrównujące trafienie rozochociło gości z Kartuz, którzy rzucili się do kolejnych ataków. Ich entuzjazmu nie zburzyło nawet trafienie Huberta Turskiego, który w swoim stylu wymanewrował obrońców i mocnym strzałem w kierunku dalszego słupka dał Portowcom prowadzenie. Radość szczecinian z prowadzenia nie trwała jednak długo – najpierw do wyrównania doprowadził Vidal, kwadrans przed końcowym gwizdkiem na listę strzelców wpisał się Łysiak, a dzieła dopełnił Sebastian Deja.
– W pewnych momentach byliśmy dzisiaj zbyt egoistyczni. Jeśli zespół znika z I planu, a pojawiają się indywidualne ambicje, to ja zawsze będę miał o to pretensje. To zespół musi być gwiazdą – mówi trener Cretti. – Nie tak wyobrażaliśmy sobie zakończenie rundy jesiennej. Naszym celem było, by przezimować na ligowym podium, a ta porażka nam to uniemożliwiła. I choć wiemy, że to tylko symbol, bo jesteśmy dopiero na półmetku rozgrywek, to i tak jesteśmy źli i rozczarowani. Nie zmienia to oczywiście oceny całej rundy, która jest bardzo pozytywna. Na podsumowania przyjdzie jednak czas. Dzisiaj te emocje są zgoła odmienne – podsumowuje.
18. kolejka III ligi
Pogoń II Szczecin – Cartusia Kartuzy 2:4
1:0 Hubert Turski
1:1 Piotr Gryszkiewicz 47′
2:1 Hubert Turski 60′
2:2 Oskar Vidal 63′
2:3 Piotr Łysiak 74′
2:4 Sebastian Deja 82′
Pogoń II Szczecin: Klebaniuk – Hyl, Gołębiewski, Góral, Freilich – Kaczorek (81′ Leszczyński), Rostami (84′ Doustali) – Kroczek (63′ Szeibe), Jakubczyk, Starzycki (63′ Klukowski) – Turski (63′ Frączczak)