Zawodnicy drugiego zespołu wciąż czekają na pierwsze w tym sezonie ligowe punkty. Po inauguracyjnej porażce z Cartusią Kartuzy, tym razem granatowo-bordowi musieli uznać wyższość Sokoła Kleczew. – Przepis na sukces w piłce jest prosty – jak masz lepsze momenty, to strzelaj bramki, a jak masz słabsze, to nich nie trać. My dzisiaj nie potrafiliśmy go wdrożyć w życie – mówi trener Paweł Cretti.
Do sobotniego spotkania zawodnicy Dumy Pomorza przystąpili w nieco odmienionym składzie. Od pierwszej minuty na boisku pojawili się Bartosz Urbaniak i debiutujący na seniorskim poziomie Kacper Gołębiewski. Pod nieobecność Axela Holewińskiego między słupkami pojawił się natomiast Maciej Kowal, a miejsce na szpicy zajął strzelec jedynej bramki w meczu z Cartusią – Hubert Turski.
Dwudziestoletni napastnik szybko odwdzięczył się za zaufanie. Po zaledwie kilku minutach arbiter podyktował bowiem rzut karny dla Portowców, który Turski pewnym strzałem zamienił na bramkę. W kolejnych minutach dorobek wychowanka Akademii mógł się jeszcze powiększyć, ale tym razem górą z pojedynku wyszedł bramkarz Sokoła. Przed przerwą szansę na podwyższenie wyniku miał również Olaf Korczakowski, ale w dogodnej sytuacji uderzył minimalnie obok słupka. – W pierwszej połowie zabrakło nam skuteczności. Mogliśmy bowiem schodzić do szatni z dwu-, a nawet trzybramkową przewagą – mówi szkoleniowiec Pogoni.
Skromnej zaliczki nie udało się Portowcom dowieźć do końcowego gwizdka. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry Michał Grobelny świetnym podaniem wzdłuż bramki znalazł bowiem nadbiegającego Jana Andrzejewskiego, a ten z zimną krwią doprowadził do wyrównania. – Żal mi utraty tej bramki. Bylibyśmy bowiem w zupełnie innych nastrojach, gdybyśmy zdołali utrzymać ten korzystny rezultat do przerwy – tłumaczy Cretti.
Początek drugiej połowy to wymiana ciosów. Najpierw – po faulu Jędrzeja Górala – arbiter podyktował drugi tego dnia rzut karny, który na bramkę zamienił Tomasz Kowalczuk. Na odpowiedź Portowców nie trzeba było jednak długo czekać – tym razem sprawy w swoje ręce wziął Olaf Korczakowski i przywrócił granatowo-bordowym nadzieję na korzystny rezultat.
Ostatnie słowo w sobotnim spotkaniu należało jednak do zawodników z Kleczewa. Na cztery minuty przed końcowym gwizdkiem na uderzenie z dystansu zdecydował się Mateusz Wzięch, pozbawiając tym samym Portowców jakiejkolwiek zdobyczy punktowej.
– Tych emocji po meczu jest bardzo dużo. Na pierwszy plan wybija się jednak poczucie niedosytu. W wielu fragmentach byliśmy dzisiaj bowiem lepszym zespołem. Zabrakło nam jednak strzelenia bramki – mówi Paweł Cretti. – Na pewno zagraliśmy lepszy mecz niż w Kartuzach. Odrobiliśmy lekcję, którą dostaliśmy przed tygodniem, ale dziś życie przyniosło nam nową. Nie pozostaje nam nic innego jak wrócić do Szczecina i dalej ciężko pracować – podsumowuje.
2. kolejka III ligi
Sokół Kleczew – Pogoń II Szczecin 2:3 (1:1)
0:1 Hubert Turski (k) 3′
1:1 Jan Andrzejewski 44′
2:1 Tomasz Kowalczuk 57′
2:2 Olaf Korczakowski 63′
3:2 Mateusz Wzięch 86′
Pogoń II Szczecin: Kowal – Fornalik, Góral, Urbania, Hyl – Kaczorek, Gołębiewski – Bąk, Jakubczyk, Korczakowski – Turski
Zagrali także: Frączczak, Klukowski, Freilich, Doustali