Od zakończenia rundy jesiennej minęły blisko trzy tygodnie. Jak po takim okresie, już zupełnie na chłodno, ocenia trener postawę swojego zespołu w rozgrywkach III ligi?
– Jestem w Szczecinie już trzy lata, ale runda jesienna obecnego sezonu była niewątpliwie najbardziej specyficzna. W siedemnastu spotkaniach na boisku pojawiło się aż czterdziestu zawodników! Podejrzewam, że ani jednego meczu nie zagraliśmy w takim samym ustawieniu. Mieliśmy bardzo wielu juniorów, ale niekiedy wychodziliśmy na boisko z 8-9 zawodnikami z Ekstraklasy. Nie pokuszę się o wygłoszenie jednoznacznej opinii, bo najpierw musielibyśmy odpowiedzieć sobie na pytanie: kto faktycznie jest członkiem tego zespołu?
W takim razie zapomnijmy na o zawodnikach z pierwszego zespołu i skupmy się tylko na naszej młodzieży.
– Z zawodników na stałe przypisanych do zespołu rezerw jestem naprawdę zadowolony. Wiadomo – są to wciąż młodzi piłkarze, którym nie zawsze wszystko się udaje, ale za każdym razem widziałem w nich zaangażowanie, chęć zwycięstwa, a podczas treningów także ciężką pracę. Dla nich największym problemem jest brak regularności, bo nie zawsze mają możliwość wystąpić w pełnym wymiarze czasowym. Natomiast za każdym razem, gdy pojawiali się na boisku, wnosili jakość.
III liga to odpowiednie miejsce, żeby ogrywać młodych zawodników?
– Z mojej perspektywy jest to optymalna liga. Z jednej strony nie stawia bowiem przed zawodnikami nierealnych wymagań, z drugiej natomiast zmusza do ciągłej pracy i samodoskonalenia. Na pewno nie jest to proste doświadczenie, bo wiele zespołów bazuje na fizyczności i motoryce, a w swoich kadrach ma graczy z ekstraklasową przeszłością Niewątpliwie jest się więc od kogo i czego uczyć.
W wielu spotkaniach pojawiali się zawodnicy, którzy na co dzień trenują z pierwszym zespołem. W ostatnich dwóch pojedynkach – z Polonią Środa Wielkopolska i Bałtykiem Gdynia – miał jednak trener do dyspozycji praktycznie samych młodzieżowców. Jak trener ocenia ich postawę w tych meczach?
– Często zastanawiałem się jak wyglądałaby nasza gra i na jakiej bylibyśmy pozycji, gdyby nie wsparcie graczy z Ekstraklasy. Te dwa ostatnie spotkania były niejako odpowiedzią na to pytanie. Przyznam się szczerze – chociaż zdobyliśmy w tych spotkaniach tylko jeden punkt – to osobiście byłem bardzo zadowolony z postawy moich podopiecznych. Na tle doświadczonych ligowców wyglądali bardzo dobrze. Jestem przekonany, że gdyby dostali możliwość regularnego grania w takim zestawieniu, zaczęliby odnosić sukcesy. Przy naszej specyfice o powtarzalność jednak trudno.
Gra wyłącznie młodymi zawodnikami niesie jednak za sobą pewne niebezpieczeństwa. Mieliśmy tego przykład chociażby w starciu z Polonią, kiedy indywidualny błąd w doliczonym czasie gry pozbawił zespół dwóch punktów.
– Nie są to na pewno łatwe momenty, kiedy w ostatnich sekundach traci się prowadzenie. Moim zdaniem takie sytuacje mają jednak ogromną wartość edukacyjną. Porażka potrafi bowiem niejednokrotnie nauczyć zawodnika więcej niż przekonujące zwycięstwo. Jestem pewny, że dla wszystkich piłkarzy była to poważna lekcje pokory, z której wyciągną odpowiednie wnioski.
Przy tak dużej rotacji zawodników trudno mówić o tożsamości zespołu. Mimo wszystko udało się jednak wykreować styl, dzięki któremu poczynania drużyny przyjemnie ogląda się z perspektywy trybun.
– Od kilku lat staramy się wprowadzać nasz model gry. Chcemy cały czas mieć kontrolę i panować nad boiskowymi wydarzeniami. A żeby tak się działo, musimy mieć piłkę przy nodze. Staramy się oczywiście różnicować sposób grania – gdy rywal podchodzi wysokim pressingiem lub stan murawy nie pozwala na grę po ziemi, rozgrywamy akcję długim podaniem. Docelowo jednak chcemy długo utrzymywać się przy piłce, by każdy z zawodników był cały czas pod grą.
Zgodzi się trener z tezą, że praca w drugim zespole jest najtrudniejsza i najbardziej specyficzna? Z jednej strony presja wyniku, z drugiej brak komfortu kadrowego i konieczność pogodzenia niekiedy sprzecznych ze sobą interesów.
– Z perspektywy trenera na pewno nie jest to praca, w której można coś sobie poukładać w tygodniu, a później sprawdzić to w meczu. Rzadko kiedy zespół, który pojawia się na treningu, spotyka się potem na boisku. Część zawodników schodzi do Centralnej Ligi Juniorów, inni trafiają na ławkę w Ekstraklasie. Zastępują ich natomiast zawodnicy z pierwszego zespołu. Zespół tworzy się niekiedy dopiero kilka godzin przed meczem. Jako sztab mamy więc ograniczone pole działania i często musimy polegać na indywidualnych umiejętnościach zawodników i ich boiskowej inteligencji. Patrząc obiektywnie – jest to przyjemna praca, ale na pewno trudna i nietypowa.
Droga z drużyny rezerw do pierwszego zespołu wydaje się krótka, ale niekiedy jest bardzo kręta. Jak sztab szkoleniowy pomaga zawodnikom w realizacji ich marzeń o Ekstraklasie?
– Rozwój szkolenia i coraz lepsza selekcja sprawiają, że z roku na rok trafiają do nas coraz lepsi zawodnicy. Naszym zadaniem jest ukształtować ich, wyszlifować i nauczyć seniorskiej piłki. Niezwykle istotna jest tutaj odpowiednia mentalność oraz pokora. Szczyt osiągną jednak tylko Ci, którzy potrafią ciężko pracować.
Na początku listopada miał trener możliwość pracować przy pierwszym zespole wspólnie z trenerem Kostą Runaiciem. Jakie wrażenie zrobił na trenerze nowy szkoleniowiec Pogoni?
– Moim zdaniem nowy trener ma znakomite podejście. Przed laty miałem okazję współpracować z trenerem Petrem Nemcem, który również przykładał dużą wagę do wysokiej intensywności treningów i odpowiedniego zaangażowania wszystkich zawodników. Ja na takim modelu zostałem wychowany i sam go stosuję w drugim zespole. Na konkretne oceny przyjdzie czas za kilka miesięcy, ale już dzisiaj widać, że filozofia trenera Runaicia zaczyna przenosić spodziewane efekty.
Patrząc na decyzje kadrowe w ostatnich spotkaniach widać, że trener Runaic nie boi się wprowadzać do zespołu młodych zawodników. W kadrze na mecze z Lechią i Arką pojawili się Rafał Maćkowski i Aron Stasiak. Kto jeszcze powinien dostać szansę w Lotto Ekstraklasie?
– Największe umiejętności niewątpliwie ma Patryk Paczuk. Jest to zawodnik, na którym można oprzeć grę w III lidze. Nie schodzi nigdy poniżej określonego poziomu – nawet, gdy nie ma swojego dnia, to i tak wnosi jakość do zespołu. Jest silnym ogniwem drużyny rezerw i nie bez powodu dostał szansę gry w I zespole. Jego największym problemem są jednak kontuzje. Lata uciekają, a Patryk wciąż nie został właściwie zweryfikowany.
W czwartek zespół przystąpi do ostatniego treningu przed przerwą świąteczną. Jak wyglądają plany na okres przygotowawczy?
– Teraz przed zawodnikami dwa tygodnie wolnego. Do treningów w pełnym składzie wrócimy 8 stycznia. Najpierw będą pracować według rozpisek indywidualnych, a później przyjdzie czas na serię badań. Na początku lutego wyjdziemy na tygodniowy obóz do Pogorzelicy, a później w swoim rytmie będziemy na własnych obiektach się szykować do startu rozgrywek.
Wiosenne granie zainaugurujecie starciem w okręgowym Pucharze Polski. Jak trener podchodzi do tych rozgrywek?
– Nie stawiamy sobie konkretnych celów. Chcemy wygrać każdy kolejny mecz. Na pewno fajnie byłoby znaleźć się w finale wojewódzkim, ale nie nakładamy na siebie szczególnej presji. Najważniejsza z naszej perspektywy jest liga. Natomiast puchar będzie dobrą okazją, by sprawdzić tych zawodników, którzy mniej grają w lidze i przetestować pewne warianty ustawiania.
Koniec roku to czas podsumowań, ale również myślenia o przyszłości. Czego życzyć trenerowi oraz zawodnikom w nowym roku?
– Przede wszystkim, aby wszystkim udało się przez te kilka wolnych dni zresetować głowy i znaleźć w sobie nowe pokłady energii do działania. Ja zawodnikom życzę natomiast dużo zdrowia i wiary w to, że za kilka lat będą cieszyć oczy kibiców w meczach Ekstraklasy.