Mieszkał w pięciu krajach w Europie i za oceanem. Mógł pójść w ślady ojca i zostać hokeistą, ale w wieku trzynastu lat postanowił wybrać karierę piłkarską. Rok później zadebiutował w zespole seniorów norweskiego Herkulesa, stając się najmłodszym zawodnikiem w lidze. Gdyby nie problemy menadżerskie, dziś grałby w AEK-u Ateny. Teraz swoją karierę kontynuuje w barwach Pogoni. – Jestem w Szczecinie szczęśliwy. Codziennie przechodzę obok głównej płyty i marzę, że kiedyś dane mi będzie zagrać na niej w Ekstraklasie – mówi pomocnik Dumy Pomorza, Adam Bluma.
Przed dwoma dniami skończył osiemnaście lat. Chociaż urodził się w Polsce, większość swojego życia spędził poza granicami kraju. Pierwszą emigrację zaliczył jeszcze leżąc w wózku, kiedy wraz z rodzicami przeniósł się do Stanów Zjednoczonych. Miejsce wybrał jego ojciec, który jako zawodowy hokeista marzył o karierze za oceanem. Niewiele brakowało, a młody Adam Bluma poszedłby w jego ślady. – Do trzynastego roku życia trenowałem równolegle hokej i piłkę nożną. Wtedy nadszedł jednak moment, kiedy musiałem skupić się tylko na jednej dyscyplinie. Wybrałem piłkę nożną – opowiada Bluma.
Za oceanem Bluma spędził wczesne dzieciństwo, po czym przeniósł się do Hiszpanii. Tutaj rozpoczęła się też jego przygoda z piłką. W wieku siedmiu lat rozpoczął treningi w szkolnej drużynie Benalmádena International College. Po kilku miesiącach ponownie musiał jednak pakować walizkę. – W Hiszpanii spędziliśmy zaledwie osiem miesięcy. Po tym czasie rodzice zdecydowali, że wracamy do Polski. Po raz pierwszy miałem więc okazję zobaczyć rodzinny Gdańsk – opowiada zawodnik Pogoni.
W polskiej szkole Bluma nie miał możliwości piłkarskiego rozwoju. Rodzice zaprowadzili go więc na zajęcia Arki Gdynia, gdzie po jednym treningu natychmiast dołączył do zespołu. Po pół roku przeniósł się do Bałtyku Gdynia, a po zakończeniu sezonu… znów siedział w samolocie. – Rodzice długo podróżowali i szukali swojego miejsca na ziemi. Po roku spędzonym w Polsce zdecydowali się na wyjazd do Norwegii. I tam osiedli już na stałe – tłumaczy.
Skandynawski kraj stał się dla Blumy nowym domem i miejscem piłkarskiego rozwoju. Po dwóch latach spędzonych w Odd Grenland (obecnie Odds BK) trafił do drużyny Herkules Fotball, gdzie szybko poznano się na jego talencie. W wielu zaledwie trzynastu lat rozpoczął treningi z seniorami, a rok później zadebiutował w norweskiej trzeciej lidze. – To był ciekawy okres, bo równocześnie grałem w trzech zespołach. Występowałem w swoim roczniku, w drużynie U14 oraz pierwszy zespole – wspomina pomocnik Pogoni.
Chociaż Norwegia otworzyła Blumie drzwi do dalszej kariery, to nie była wymarzonym krajem do piłkarskiego rozwoju. Wszystko ze względu na klimat i ubogą bazę treningową. Grając w Herkulesie zawodnicy mieli do dyspozycji jedynie dwa boiska treningowe ze sztuczną nawierzchnią. – Z czego jedno nie nadawało się do treningów – dodaje Bluma. – W zimie normalnie trenowaliśmy na dworze, aż temperatura nie spadła do -15 stopni. Wówczas przenosiliśmy się na szkolną halę. Problemem były również wieczne ciemności. W grudniu zdarzają się bowiem dni, w których słońce świeci zaledwie przez pięć godzin.
Po zaledwie roku grania w Herkulesie Bluma przeniósł się do drugoligowego zespołu Pors Grenland Fotball. Spędził tam trzy sezony, z których dwa zakończył z koroną króla strzelców. Dobra gra sprawiła, że młody pomocnik szybko trafił do notesów skautów w całej Europie. Na telefon nie musiał długo czekać. – W lipcu ubiegłego roku dostałem ofertę z AEK-u Ateny. Pojechałem do Grecji, przez trzy miesiące trenowałem z zespołem. Miałem już nawet dopisaną deklarację gry. Na przeszkodzie stanęły jednak kwestie menadżerskie i nic z tego nie wyszło.
Młody piłkarz powrócił więc do Norwegii, ale nie zamierzał rezygnować z dalszego rozwoju. Miesiące spędzone w zespole greckiego potentata stały się bowiem dla niego potwierdzeniem, że jest w stanie uczynić piłkę nożną istotnym elementem swojej przyszłości. Zamiast siedzieć z założonymi rękami i czekać na kolejne zaproszenia, postanowił działać. – Miałem stworzone piłkarskie CV, więc postanowiłem wysłać je do kilku polskich klubów. Następnego dnia dostałem telefon z Pogoni Szczecin, która zaprosiła mnie do siebie na testy – tłumaczy Bluma.
Dalej wszystko potoczyło się błyskawicznie. Zaraz po przyjeździe wsiadł do autokaru i razem z drużyną rezerw pojechał na zimowe zgrupowanie do Pogorzelicy. Gdy z niego wracał, na biurku czekała już do podpisu deklaracja gry w Pogoni. – Wszystko działo się tak szybko, że nawet nie miałem czasu pojechać do Norwegii po rzeczy. Najbardziej potrzebne kupiłem sobie w Szczecinie, a resztę po kilku dniach przywieźli mi rodzice.
Osiemnastolatek w Szczecinie trenuje w zespole juniorów starszych. W ubiegłym sezonie zagrał już jednak kilka meczów w trzecioligowych rezerwach. Chociaż początki nie były dla niego łatwe, to z miesiąca na miesiąc cały czas się rozwija. – Gdy przyjechałem do Szczecina byłem zaskoczony, że już na juniorskim poziomie gra się tak siłowo. Musiałem nabrać trochę masy mięśniowej, żeby móc walczyć na boisku. Teraz jest już zdecydowanie lepiej – ocenia pomocnik Dumy Pomorza.
Przed Adamem Blumą teraz kluczowy moment w jego karierze. W przyszłym sezonie przekroczy bowiem wiek juniora i na poważnie zacznie przygodę z dorosłą piłką. Jeżeli zdoła wykorzystać swoje doświadczenie z seniorskiego grania w Norwegii, może na dłużej zająć miejsce w szatni Dumy Pomorza. – Jestem w Szczecinie szczęśliwy i chciałbym tutaj zostać na dłużej. To świetne miejsce do rozwoju. Codziennie przechodzę obok głównej płyty i marzę, że kiedyś dane mi będzie zagrać na niej w Ekstraklasie – podsumowuje Adam Bluma.