W ramach przygotowań do zbliżającej się rundy wiosennej dwa zespoły trampkarzy Akademii Pogoni wybrały się do Rostocku, by zmierzyć się z rówieśnikami z Hansy. Oba pojedynki zakończyły się zwycięstwami Portowców 3:2. – Chłopcy pokazali charakter, ani na chwilę nie zwiesili głów i walczyli do ostatniej minuty o zwycięstwo. To jest właśnie DNA Pogoni! – chwali młodych Portowców prezes Akademii, Dariusz Adamczuk.
Jako pierwsi na boisko wybiegli podopieczni trenera Przemysława Jasińskiego. Zespół grający na co dzień w Centralnej Lidze Juniorów U15 dwukrotnie musiał gonić wynik, ale za sprawą Igora Mencnarowskiego za każdym razem doprowadzał do wyrównania. W ostatnich sekundach spotkania zwycięstwo Dumie Pomorza zapewnił Oliver Albiński.
Identyczny przebieg miało spotkanie zawodników z rocznika 2005. Podopieczni trenerów Patryka Dąbrowskiego i Roberta Skoka dwukrotnie jako pierwsi tracili bramki, ale za sprawą Jacka Czaplińskiego i Kornela Lismana (obaj 2006) zdołali doprowadzić do wyrównania. W doliczonym czasie gry bramkę na wagę zwycięstwa zdobył najlepszy napastnik rundy jesiennej – Dawid Kroczek.
– Sam wynik jest dla mnie drugorzędny. Jestem jednak dumny z chłopaków, bo pokazali charakter, ani na chwilę nie zwiesili głów i do ostatniej minuty walczyli o zwycięstwo. To jest właśnie DNA Pogoni, którym nasze zespoły mają się cechować! – mówi Dariusz Adamczuk.
Dążenie – mimo licznych przeciwności – do zwycięstwa cechowało również inne zespoły młodzieżowe Pogoni i Akademii w rundzie jesiennej. Podopieczni trenera Łęczyńskiego w dramatycznych okolicznościach zdołali urwać punkty Jagiellonii Białystok czy Arce Gdynia. Podobnie było również z zespołem juniorów młodszych Akademii, który w ciągu pięciu minut zdołał odrobić dwubramkową stratę w meczu z Salosem.
– Tylko Ci chłopcy, którzy do ostatniego gwizdka wierzą w zwycięstwo, mogą zostać piłkarzami – ocenia prezes Adamczuk. – Na polskim gruncie wyróżniamy się tą walecznością. W starciach z Niemcami to zazwyczaj była jednak ich domena. Nie bez przypadku Gary Lineker powiedział kiedyś „Wszyscy grają, a na końcu i tak wygrywają Niemcy”. Nadszedł czas, żeby tę teorię obalić. A kto ma to zrobić, jeśli nie my. Mieszkając tak blisko granicy przez wiele lat chłonęliśmy tę mentalność zwycięzców. I dziś nią imponujemy – podsumowuje.