Juniorzy młodsi Akademii Pogoni ponieśli pierwszą porażkę w obecnym sezonie ligi wojewódzkiej. Sposób na podopiecznych trenera Zygonia znaleźli zawodnicy Chemika Police, którzy na własnym boisku wygrali 4:2. – Jakościowo było to nasze najsłabsze spotkanie. Nie udźwignęliśmy ciężaru tego meczu – mówi szkoleniowiec Pogoni.
Dla trenerów Michała Zygonia i Jarosława Grzesły pojedynek z Chemikiem był sentymentalnym powrotem na stadion przy ul. Siedleckiej. Obaj przed laty pracowali bowiem w polickim klubie, prowadząc drużyny młodzieżowe, zespół rezerw, a ostatecznie także pierwszą drużynę. Trener Zygoń w barwach Chemika stawiał również swoje pierwsze, piłkarskie kroki. – Cieszę się, że mogłem wrócić do Polic. Zawsze z sentymentem podchodzę do okresu pracy w Chemiku. Dzisiaj jednak chciałem przede wszystkim dobrze wykonać swoją pracę i wygrać mecz z Pogonią – mówi szkoleniowiec Dumy Pomorza.
Portowcy spotkanie rozpoczęli w swoim stylu – szybko przejęli optyczną przewagę i próbowali swoich sił w ataku pozycyjnym. Po jednej z takich akcji bramkarza gospodarzy starał się zaskoczyć Jakub Sarnowski, ale po jego strzale piłka bezpiecznie ugrzęzła w rękawicach.
Przed upływem kwadransa piłka zatrzepotała jednak w siatce. Niespodziewanie na prowadzenie wyszli jednak gracze Chemika, którzy wykorzystali nieporadność Portowców w szeregach obronnych. Po zbyt lekkim podaniu Igora Martuszewskiego piłkę na połowie Dumy Pomorza przejął Wiktor Grzeszczak, minął Łukasza Łęgowskiego i spokojnym strzałem posłał piłkę do pustej bramki. – Ta bramka wprowadziła chaos i zamęt w naszych poczynaniach. Przez 10 minut nie byliśmy w stanie wrócić do rytmu meczowego. Gubiliśmy piłkę, brakowało nam działań zespołowych. Zderzyliśmy się z sytuacją, której dotąd nie znaliśmy – mówi trener Zygoń.
Portowcy przebudzili się dopiero po pół godziny gry, kiedy przeprowadzili skuteczną akcję bramkową. Po prostopadłym podaniu od Jakuba Szynkielewskiego piłkę przed polem karnym Chemika przejął Mateusz Bąk, minął wychodzącego z bramki Kuźmińskiego i bez problemów umieścił piłkę w siatce.
W przerwie sztab szkoleniowy Dumy Pomorza przekazał swoim podopiecznym kilka wskazówek, co drastycznie zmieniło obraz meczu. Na druga połowę Portowcy wyszli niezwykle zmobilizowani, co szybko przełożyło się na dorobek bramkowy. Po dobrym wrzucie z autu piłkę na połowie Chemika przejął Mateusz Bąk, sprytnie ograł dwóch rywali, zagrał na jeden kontakt z Juniorem Radzińskim i w sytuacji sam na sam nie dał żadnych szans polickiemu bramkarzowi. – To był kluczowy moment tego meczu. Tak naprawdę mieliśmy kwadrans pełnej kontroli nad meczem. Rywal nie miał wówczas żadnego pomysłu, by nas zatrzymać. Gdybyśmy wtedy strzelili trzecią bramkę, prawdopodobnie cieszylibyśmy się z kompletu punktów – ocenia trener Zygoń.
Zamiast kolejnych bramek dla Portowców, w końcówce spotkania kibice mogli oglądać festiwal nieporadności szczecińskich obrońców i skuteczne akcje ze strony gospodarzy. Najpierw błąd popełnił Borys Freilich, który nie zdołał przeciąć długiego podania posłanego w kierunku Kuby Radzika i mógł się tylko przyglądać, jak rywal pięknym strzałem trafia w samo okienko.
Dwie bramki na swoje konto zapisać może również Igor Martuszewski. Stoper Dumy Pomorza najpierw pozwolił się ograć we własnym polu karnym Wiktorowi Grzeszczakowi, czym sprezentował rywalom trzecią bramkę. W samej końcówce natomiast – próbując przeciąć dośrodkowanie z lewego skrzydła – posłał piłkę do własnej siatki. – Błędy indywidualne w moim odczuciu wynikają z ciężaru spotkania, którego część zawodników – zwłaszcza tych najmłodszych – nie udźwignęła. Przyszło wielu kibiców, stworzyła się piłkarska atmosfera, co przełożyło się na paraliż, brak pewności w poczynaniach i problemy z koncentracją – ocenia szkoleniowiec Pogoni.
Środowa porażka była pierwszą, poniesioną przez juniorów młodszych Akademii Pogoni w obecnym sezonie. Gracze Chemika na swoim koncie mają natomiast cztery zwycięstwa oraz jeden remis i z trzynastoma punktami przewodzą ligowej tabeli. – Jakościowo było to nasze najsłabsze spotkanie. Nasi zawodnicy przyzwyczaili się do tego, że rywale w tej lidze nie mogą im zrobić krzywdy. W zespole Chemika znalazło się natomiast kilku chłopców, którzy przed laty musieli pożegnać się z Pogonią. Dzisiaj byli więc podwójnie zmotywowani. Nie ma dwóch zdań – to była cenna lekcja – podsumowuje trener Zygoń.
Wojewódzka Liga Juniorów Młodszych
Chemik Police – AP Pogoń Szczecin 4:2 (1:1)
1:0 Wiktor Grzeszczak 13’
1:1 Mateusz Bąk 27’
1:2 Mateusz Bąk 43’
2:2 Kuba Radzik 64’
3:2 Wiktor Grzeszczak 68’
4:2 Igor Martuszewski (s) 79’
AP Pogoń Szczecin: Ł. Łęgowski – Sarnowski (65’ Błesiński), Stachnik, Martuszewski, Freilich – Kapela, Szynkielewski – Radziński (65’ Samborski), Bąk, Kościukiewicz – Włodarczyk