Niesamowity pościg wykonali juniorzy młodsi Akademii Pogoni! Podopieczni trenera Michała Zygonia na osiem minut przed końcem meczu przegrywali z Salosem 0:2, ale w ciągu 60 sekund zdołali doprowadzić do wyrównania i zdobyć cenny punkt. – Ogromny szacunek dla chłopaków, że nie zwiesili głów, tylko dalej grali swoje. Niewiele zespołów byłoby do czegoś takiego zdolnych – ocenia trener Pogoni.
Portowcy do derbowego spotkania przystąpili w mocno odmłodzonym składzie. W wyjściowej jedenastce pojawiło się aż pięciu zawodników z rocznika 2004, którzy na co dzień rywalizują w Centralnej Lidze Juniorów U15. O sile defensywy mieli stanowić Borys Freilich, Igor Martuszewski i Jakub Sarnowski, w środku pola pojawił się Cezary Stolz, a odpowiedzialność za strzelanie bramek miał wziąć na siebie Cyprian Włodarczyk. – To cieszy, że wyróżniający się zawodnicy z rocznika 2004 wchodzą do starszego zespołu i nie są osłabieniem, tylko wiodącymi postaciami. Wkroczyli do rywalizacji z trudnym, dwa lata starszym przeciwnikiem i bardzo dobrze sobie poradzili – ocenia trener Zygoń.
Mimo młodego wieku Portowcy szybko przejęli kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami i przeprowadzili kilka groźnych ataków. W 10. minucie bliski wpisania się na listę strzelców był Mateusz Bąk, ale jego strzał z szesnastego metra na rzut rożny sprawował bramkarza Salosu. Świetnym uderzeniem z dystansu popisał się również Cyprian Włodarczyk, ale do szczęścia brakło mu kilku centymetrów. Najlepszą okazję strzelecką zmarnował jednak Bąk – w 21. minucie minął bramkarza i posłał piłkę w kierunku bramki Salosu, ale zrobił to zbyt lekko i pozwolił defensorom na skuteczną interwencję. – Wykazujemy nieskuteczność już nawet nie tyle w sytuacjach podbramkowych, ale stuprocentowych. Ten aspekt niewątpliwie jest do poprawy – tłumaczy trener Zygoń.
W drugiej połowie Portowcy nadal kontrolowali wydarzenia na boisku i szukali swoich okazji do zdobycia bramki. Dwukrotnie popełnili jednak błędy w defensywie, które skończyły się utratą bramek. Najpierw – po krótko rozegranym rzucie rożnym – piłkę z bliskiej odległości do siatki posłał Łukasz Kościński, a na osiem minut przed końcem wynik podwyższył Grzegorz Patelak. – Musimy się spodziewać, że w większości spotkań będziemy prezentować wyższą jakość piłkarską od rywali. W związku z tym musimy być gotowi na to, że przeciwnicy będą próbowali nas zaskoczyć najprostszymi sposobami – szybkim kontratakiem, długą piłką, stałym fragmentem. Tak straciliśmy bramkę w niedzielę, tam samo było też dzisiaj. Zdobywamy doświadczenie i uczymy się, jak zabezpieczyć się przed takimi sytuacjami – mówi trener Zygoń.
Gdy wydawało się, że derbowe spotkanie padnie łupem zawodników Salosu, młodzi Portowcy rzucili się do odrabiania strat. Najpierw dobre dośrodkowanie z lewej strony wykorzystał Junior Radziński i strzałem głową zdobył kontaktową bramkę. Kilkadziesiąt sekund później znakomite, prostopadłe podanie wykorzystał Mateusz Bąk i doprowadził do wyrównania. – Niewiele zespołów potrafiłoby się podnieść ze stanu 0:2. Zwłaszcza, że czasu było bardzo niewiele. Dla nas to bardzo cenne, że chłopacy mają w sobie mentalność zwycięzców i do końca walczyli o odwrócenie losów spotkania. Ogromny szacunek dla nich, że nie zwiesili głów, tylko do końca grali swoje – ocenia szkoleniowiec Pogoni.
3.kolejka Wojewódzkiej Ligi Juniorów Młodszych
Salos Szczecin – AP Pogoń Szczecin 2:2 (0:2)
1:0 Łukasz Kościński 59’
2:0 Grzegorz Patelak 72’
2:1 Junior Radziński 73’
2:2 Mateusz Bąk 74’