Swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiał w grupach młodzieżowych Lecha. W pewnym momencie wschodzącej kariery zdecydował się jednak na odważną zmianę – najpierw przeniósł się Hamburgera SV, skąd latem trafił do Szczecina. W sobotę miał okazję po raz pierwszy zmierzyć się ze swoim dawnym klubem. – Myśl o rywalizacji z Lechem sprawiła, że byłem jeszcze bardziej zmotywowany. Chciałem dać jakość i pokazać się z najlepszej strony – mówi obrońca Dumy Pomorza, Jan Sieracki.
Utalentowany stoper kontrakt z Pogonią podpisał jeszcze w maju. Na pierwszym treningu pojawił się jednak dopiero na początku lipca, po zakończeniu rozgrywek juniorskiej Bundesligi. Z miejsca trafił do drużyny trzecioligowych rezerw pod skrzydła trenera Andrzeja Tychowskiego. Kontuzja Kryspina Szcześniaka – podstawowego defensora w zespole U18 – sprawiła jednak, że w sobotę zaliczył swój debiut w Centralnej Lidze Juniorów. – W czwartek dostałem informację, że będę grał z chłopakami przeciwko Lechowi. Nie było jakichś dodatkowych emocji, ale na pewno pojawiła się dodatkowa motywacja. Chciałem dać jakość i pokazać się z najlepszej strony – tłumaczy Sieracki.
Wychowanek Kolejorza w starciu z byłym klubem spisał się znakomicie. Nie dość, że stanowił o sile defensywy, to jeszcze zdołał wpisać się na listę strzelców. Po sprytnie rozegranym rzucie rożnym Michał Kwiecień posłał świetną piłkę w pole karne, a Sieracki wykorzystał swoje warunki fizyczne i wyprowadził Portowców na prowadzenie. – Powiem szczerze – gdy pojawiłem się w czwartek na treningu zespołu U18, byłem poważnie zdziwiony dużą liczbą wariantów rozegrania stałych fragmentów gry. To był jeden z tych, które przećwiczyliśmy. Nie do końca nam wyszedł, ale liczy się efekt finalny – opowiada.
Tuż po strzeleniu bramki Sieracki wyskoczył z radości i rzucił się w objęcia kolegów. Po kilku sekundach entuzjazm jednak odrobinę osłabł. – W momencie strzału radość była ogromna, ale potem starałem się nieco hamować. W serduchu było szczęście, ale z powodu sentymentu, jakim darzę Lecha, nie chciałem nim emanować przed starym klubem – tłumaczy obrońca.
Po spotkaniu Sieracki miał okazję przywitać się oraz porozmawiać ze starymi kolegami. Dłuższą chwilę spędził również w towarzystwie sztabu szkoleniowego. – To było fajne spotkanie. Przed meczem nie chciałem się rozpraszać – wtedy była wyłącznie koncentracja na pracy. Po zakończeniu spotkania pogadałem jednak chwilę z trenerami i chłopakami, z którymi lepiej się znałem z dawnych czasów. Nie ma co ukrywać – po zwycięstwie byłem w zdecydowanie lepszym nastroju – podsumowuje Sieracki.