Juniorzy młodsi Pogoni Szczecin rozpoczynają nowy sezon Centralnej Ligi Juniorów U17. Młodzi Portowcy do rozgrywek przystępują z ogromnym bagażem doświadczeń, ale także w zupełnie odmienionej roli. – Chłopcy znają tę ligę, bo grali w niej przed rokiem w barwach Akademii. Wówczas byli jednak kopciuszkiem, a teraz startują z pozycji faworytów. To nie jest łatwa rola, ale muszą się jej nauczyć – mówi trener zespołu, Paweł Cretti.
Zawodnicy z rocznika 2002 na poziomie makroregionu występowali już w poprzednim sezonie. Zespół prowadzony wówczas przez trenera Michała Zygonia z powodzeniem rywalizował ze starszymi przeciwnikami, co pozwoliło mu zakończyć rundę jesienną na drugiej pozycji w ligowej tabeli. – Takie doświadczenie to ogromny benefit. Podczas, gdy inne zespoły będą przystosowywać się do nowych warunków, oni będą już dawno zaadaptowani. Widzę jednak jedną pułapkę, w którą nie możemy wpaść – zbytnia pewność siebie. Nie może pojawić się u chłopców myśl, że teraz będzie łatwiej, że mecze same się wygrają. Wymagamy od nich 100% zaangażowania, bo tylko wtedy będą się rozwijać – mówi trener Cretti.
O tym, że Centralna Liga Juniorów U17 potrafi być brutalna, zawodnicy Dumy Pomorza przekonali się w rundzie wiosennej. Trapiony problemami kadrowymi zespół nie potrafił podjąć wyrównanej rywalizacji z czołowymi zespołami naszego makroregionu i ostatecznie sezon zakończył w strefie spadkowej. – Nie poruszaliśmy w ogóle tego tematu. Myślę, że rany w chłopcach już się zabliźniły. Chcemy myśleć przede wszystkim o przyszłości i ich piłkarskim rozwoju – mówi szkoleniowiec Pogoni.
Dla doświadczonego szkoleniowca praca z juniorami młodszymi jest nowym doświadczeniem. Przez ostatnie trzy sezony prowadził zespoły w kategorii U19, zdobywając w tym czasie dwa srebrne medale mistrzostw Polski. Na spore zmiany musieli przygotować się również młodzi Portowcy, którzy ostatnie lata spędzili pod skrzydłami trenerów Michała Zygonia i Jarosława Grzesły. – Pierwsze tygodnie spędziliśmy na tym, by lepiej się poznać, ustalić warunki współpracy. Ja miałem pewne wyobrażenie o chłopcach, ale oni o filozofii pracy naszego sztabu pewnie zdecydowanie mniejsze. Można powiedzieć, że był to okres kwarantanny. Przez cały czas pracowaliśmy również nad doskonaleniem naszego modelu gry i jak najlepszym przygotowaniem do zbliżających się rozgrywek – mówi Paweł Cretti.
W inauguracyjnym spotkaniu nowego sezonu Portowcy na własnym boisku zmierzą się z Błękitnymi Wronki. Z drużyną z Wielkopolski zawodnicy Dumy Pomorza mają do wyrównania pewne rachunki. W poprzednim sezonie oba zespoły toczyły bowiem bezpośredni bój o utrzymanie w Centralnej Lidze Juniorów U17. Po ostatnim meczu na bezpiecznym miejscu uplasowali się Błękitni, spychając tym samym granatowo-bordowych do ligi wojewódzkiej. – Nie patrzymy na ten mecz przez pryzmat poprzedniego sezonu. Myślę, że nie muszę chłopców dodatkowo motywować. Przerwa w rozgrywkach była na tyle długa, że z samego głodu piłki i piłkarskiej adrenaliny powinni wyjść na boisko w pełni zmobilizowani. Ale jeśli mają w sobie potrzebę udowodnienia rywalowi kto jest lepszy, to bardzo dobrze – tłumaczy szkoleniowiec.
Chociaż młodzi Portowcy Centralna Ligę Juniorów U17 znają od podszewki, to w obecnym sezonie będą musieli zmierzyć się z nowymi wyzwaniami. Dotąd – w rywalizacji ze starszymi przeciwnikami – na boisko wychodzi bowiem bez większej presji, a każdy pozytywny rezultat był sporym sukcesem. Przez najbliższe kilka miesięcy do każdego pojedynku będą natomiast przystępować w roli faworytów. – Wszystkie przesłanki wskazują, że mogą stanowić o sile tej ligi. Rywalizują z rówieśnikami, mają duże umiejętności piłkarskie i doświadczenie na poziomie makroregionu. Muszą się jednak nauczyć zupełnie nowej roli. Przed rokiem byli kopciuszkiem, teraz startują z pozycji faworytów – tłumaczy trener Cretti.
Na nagrodę w postaci ewentualnej walki o medale mistrzostw Polski zawodnicy Dumy Pomorza będą jednak musieli poczekać do przyszłego roku. Rozgrywki Centralnej Ligi Juniorów U17 zostały bowiem skonstruowane w ten sposób, że jesienią walka toczyć się będzie jedynie o utrzymanie w gronie najlepszych drużyn w makroregionie.
– Faktycznie nie ma tego cukierka na końcu, bo wygranie rywalizacji jesienią teoretycznie niczego nie daje. My jednak nie patrzymy na te mecze przez pryzmat wyniku i sukcesu sportowego, ale rozwoju poszczególnych chłopców i ich weryfikacji. Jeżeli dopuścimy do siebie myśl, że nie gramy o nic i ta runda ma się tylko rozegrać, to popełnimy duży błąd. Musimy do każdego meczu podchodzić na 100% możliwości, bo tylko to pozwoli nam na rozwój. Powiedziałem chłopcom jasno – każdy mikrocykl jest dla nich walką o byt w tym zespole i miejsce na boisku. Na pewno nie będę rozdawał minut za darmo – podsumowuje szkoleniowiec Pogoni.