Ostatnie miesiące były dla trenera niezwykle intensywne – wygrana grupa CLJ U15, półfinałowe pojedynki z Zagłębiem Lubin, zdobycie mistrzostwa Polski kadr wojewódzkich. Udało się trochę odpocząć po tym szalonym okresie?
– Zdecydowanie tak! Odpocząłem, zresetowałem trochę głowę i jestem gotowy do nowej roli. Z ogromnym entuzjazmem wróciłem do klubu i nowej drużyny. Muszę przyznać, że im bliżej końca urlopu, tym bardziej ciągnęło mnie do klubu i na trening.
Czasu na przygotowanie zespołu do ligi nie było dużo. Z zespołem spędził trener zaledwie dwa tygodnie. Udało się odpowiednio zaaklimatyzować w drużynie, poznać zawodników?
– Zawsze chciałoby się mieć tego czasu więcej. Mała liczba treningów i rozegranych meczów kontrolnych powoduje mały dyskomfort. Ale z drugiej strony – nie jestem nową osobą w klubie. Znałem wcześniej tych chłopaków, wiedziałem na co ich stać. Z częścią miałem nawet okazję pracować. Jestem przekonany, że z każdym kolejnym meczem będziemy się coraz lepiej poznawać i za chwilę zapomnimy o tych drobnych problemach.
Tak krótkiego okresu przygotowawczego dawno nie było. Od zakończenia ubiegłego sezonu minęło zaledwie pięć tygodni. To duży problem?
– Na pewno nie jest to idealna sytuacja. Trzeba wziąć pod uwagę, że większość chłopaków z tego zespołu grało w finale mistrzostw Polski U17 i praktycznie do końca czerwca pozostawało w reżimie treningowym. Nasi rywale – może poza Jagiellonią Białystok – skończyli granie zdecydowanie wcześniej i mieli więcej czasu na odpoczynek i właściwą regenerację. Nie zamierzamy jednak narzekać. Jeśli chcemy bić się o najwyższe cele, musimy umieć radzić sobie z krótką przerwą i dużymi obciążeniami. Była chwila na odpoczynek, był intensywny okres przygotowawczy. Myślę, że nie będzie większych problemów, związanych z brakiem świeżości.
Po rocznej pracy z zespołem U15 przejął trener najstarszą grupę juniorską w strukturze klubu. To duży przeskok?
– Jeśli chodzi o wiek chłopaków – ich dojrzałość biologiczną, problemy z którymi się borykają – to z pewnością. Natomiast pod względem czysto piłkarskim nie ma wielkiej różnicy. Od kilku lat wszyscy trenerzy pracują zgodnie z modelem. Zawodnicy doskonale znają wymagania, rozumieją filozofię gry. Dzięki temu zdecydowanie łatwiej jest przechodzić z drużyny do drużyny – zarówno zawodnikom, jak i trenerom.
Jakie są pierwsze odczucia trenera po dwóch tygodniach pracy z zespołem?
– Bardzo pozytywne! To grupa o bardzo wysokiej jakości piłkarskiej i ogromnej świadomości. Nie musieliśmy z nimi rozmawiać o zaangażowaniu w trening czy odpowiedzialności za granie czy zachowanie. Wszyscy chcą grać w piłkę na najwyższym poziomie i podchodzą do swoich obowiązków bardzo profesjonalnie. Od lat są bardzo dobrze prowadzeni i to ogromna przyjemność z nimi pracować. Mam nadzieję, że to samo powiem po zakończeniu sezonu.
Za Wami intensywny tydzień zajęć podczas obozu w Mogilnie. Jak wyglądał ten – chyba najważniejszy czas – w całym okresie przygotowawczym?
– Wybraliśmy ze sztabem najważniejsze elementy z naszej filozofii, nad którymi chcieliśmy pracować. Nie wszystko da się niestety przedstawić w tak krótkim czasie. Temperatury też nam nie pomagały – chcieliśmy pracować dużo, szybko i intensywnie, ale musieliśmy pilnować warunków atmosferycznych. Nie ukrywam jednak, że chłopaki wykonali kapitalną pracę pod kątem taktycznym i motorycznym. Mam nadzieję, że to zaowocuje i niedługo część z nich trafi do zespołu rezerw, a później zadebiutuje na głównej płycie w pierwszym zespole.
W drużynie znalazło się trzech zawodników, których trener doskonale zna. Filip Balcewicz, Kacper Kozłowski i Hubert Turski w poprzednim sezonie występowali w drużynie trampkarzy starszych. Są gotowi, żeby walczyć z 2-3 lata starszymi od siebie zawodnikami?
– Nie mam co do tego wątpliwości. Trenują ze starszymi kolegami, podejmują z nimi rywalizację i niejednokrotnie ją wygrywają. A jeśli radzą sobie w naszym klubie, to tym bardziej poradzą sobie w lidze. Jestem przekonany, że będziemy mieli z nich pociechę. Muszą oczywiście ciężko pracować, bo żadnych bonusów czy ułatwień dla nich nie przewidzieliśmy. Na tym etapie nie ma miejsca na specjalne traktowanie – liczy się boiskowy potencjał, nie metryka. Mają jedynie ten komfort, że jeśli przegrają rywalizację o miejsce w składzie, to mogą trafić do zespołu juniorów młodszych.
Przed rozpoczęciem sezonu nastąpiła również zmiana w sztabie szkoleniowym. Asystentem trenera został Maciej Majak, który przed rokiem współpracował w drużynie U16 z trenerami Michałem Zygoniem i Jarosławem Grzesło. Skąd taka decyzja?
– Maciej od dłuższego czasu pracuje w Pogoni i ma świetną opinię. Bardzo dobrze wywiązał się ze swojej roli w drużynie U16 i otrzymał szansę rozwoju w starszym roczniku. Bardzo się cieszę, że Maciek dołączył do naszego sztabu. Jest świetnym trenerem i współpraca układa nam się bardzo dobrze.
Przed Wami inauguracyjne spotkanie z Elaną Toruń. Przeciwnik o tyle niewygodny, że do tej pory nie było okazji z nim rywalizować. Udało Wam się znaleźć jego mocne i słabe strony?
– Nie będę ukrywał, że Elana jest dla nas sporą niewiadomą. Dotąd nigdy z nimi nie graliśmy, nie widzieliśmy ich w akcji. Jeśli trafili do grona 16 najlepszych zespołów w Polsce, przeszli przez bardzo trudne baraże, to na pewno nie są drużyną przypadkową. Mamy świadomość, że czeka nas trudne zadanie. Skupiamy się jednak przede wszystkim na swojej grze. Jeśli zagramy na 100% swoich możliwości, to jestem przekonany, że wyjdziemy z tego pojedynku zwycięsko.
Zespół w większości złożony jest z wicemistrzów Polski z ubiegłego sezonu. Do tego doszli tacy zawodnicy jak Kozłowski, Turski, Balcewicz, Rybicki czy Rezaeian. Z takim potencjałem aż wstyd nie myśleć o najwyższych celach. Celujecie w złoto?
– Naszym głównym celem zawsze jest wychowywanie zawodników. Jeśli będą się harmonijnie rozwijać i przybliżać do pierwszego zespołów, to będziemy ze sztabem bardzo szczęśliwi. Liga na pewno nie będzie łatwa. Lech, Legia, Zagłębie, Cracovia czy Śląsk na pewno także mają nadzieję na zdobycie mistrzostwa Polski. My w tym gronie z pewnością nie jesteśmy jednak kopciuszkiem. Znamy potencjał naszych zawodników i jakość prowadzonego szkolenia. Jeśli efektem ubocznym naszej ciężkiej pracy będzie mistrzostwo Polski, to na pewno nie będziemy z tego powodu narzekać. Powtarzam jednak – nie jest to nasz podstawowy cel.