Zespół juniorów starszych Pogoni Szczecin stracił pierwsze punkty w tym sezonie. Przeszkodą nie do przejścia okazał się Górnik Zabrze, który dzięki trafieniu w doliczonym czasie gry wywiózł ze Szczecina cenny punkt. – Żadna passa nie może trwać wiecznie. Dla zdrowia psychicznego zawodników taki delikatny prysznic nam się przyda – mówi trener Cretti.
Przed meczem z Górnikiem trener Paweł Cretti zdecydował się na kilka roszad kadrowych. Pod nieobecność Arona Stasiaka w napadzie pojawił się Adrian Benedyczak, a koszulkę z numerem 10 założył Michał Graczyk. Miejsce na boisku zmienił także Bartłomiej Cieślik, który z boku obrony przeniósł się do środka pola.
Zgodnie z przewidywaniami od pierwszej minuty lepiej na boisku prezentowali się Portowcy. W zagraniach podopiecznych Pawła Crettiego widać było zdecydowanie więcej jakości, co automatycznie przekładało się również na sytuacje bramkowe. Szczególnie aktywny był Adrian Benedyczak, który dwukrotnie znalazł się oko w oko z bramkarzem Górnika, ale nie potrafił umieścić piłki w siatce. Bliski szczęścia był również Boniecki, ale jego centrostrzał zatrzymał się na poprzeczce.
– Pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu. Długimi fragmentami graliśmy tak jak chcieliśmy. Miło się to oglądało – ocenia trener Cretti.
Druga połowa rozpoczęła się w wymarzony dla Portowców sposób. Po dobrze rozegranym wrzucie z autu piłka trafiła do Rotengrubega, który podniósł głowę i posłał doskonałe dośrodkowanie w pole karne. Na piątym metrze przed bramką Górnika idealnie znalazł się Michał Graczyk i pewnym strzałem nie dał szans Danielowi Bielicy.
Po strzeleniu bramki Portowcy nie forsowali już tempa i oddali rywalom inicjatywę. Górnik natomiast z animuszem ruszył do ataku. W efekcie goście stworzyli sobie kilka korzystnych okazji do wyrównania. – Górnik zaczął grać prostymi środkami. Nie bardzo wiedzieliśmy jak na to zareagować. Powinniśmy utrzymać własną grę i punktować rywala. Zabrakło nam odrobiny wyrachowania – mówił po meczu trener Cretti.
Lepsza gra Górnika w drugiej połowie znalazła potwierdzenie w wyniku. Goście mogli wyrównać już w 89 minucie, ale mocny strzał Rymera zatrzymał się na słupku. Chwilę później piłka zatrzepotała jednak w siatce Portowców. Dobre dośrodkowanie w prawej strony posłał Landowski, piłka przeleciała przez całe pole karne i spadła na głowę Chmielewskiego, który bez problemu pokonał Grobelnego.
– Jestem trochę niepocieszony. Straciliśmy bramkę w doliczonym czasie gry, a powinniśmy korzystny wynik dowieść do samego końca. Żadna passa nie może jednak trwać wiecznie. Dla zdrowia psychicznego zawodników może taki delikatny prysznic okaże się korzystny – mówi trener Cretti.
Pogoń Szczecin – Górnik Zabrze 1:1 (0:0)
1:0 Michał Graczyk 51’
1:1 Dominik Chmielewski 90’
Pogoń Szczecin: Grobelny – Rotengruber (74’ Bluma), Sadowski, Jopek, Pavlas – Cieślik, Wawrzynowicz – Furst, Graczyk, Boniecki (79’ Grochowski) – Benedyczak
Górnik Zabrze: Bielica – Broja, Polak, Surowiec, Chmielewski, Rymer, Landowski, Wojdanowski, Wira, Ściślak, Nowak