Zawodnicy drugiego zespołu nie sprostali wiceliderowi III ligi. W meczu na szczycie granatowo-bordowi ulegli Elanie Toruń 0:2. – Myślę, że wszyscy, którzy pojawili się dzisiaj na boisku, będą mogli rano bez problemu spojrzeć w lustro. Każdy z nich zrobił bowiem wszystko, by wygrać ten mecz – mówi trener Paweł Cretti.
Do prestiżowego starcia w dawnym drugoligowcem szczecinianie przystąpili w nieco eksperymentalnym zestawieniu. Największym zaskoczeniem była obecność podstawowego stopera, Jędrzeja Górala, którym tym razem wystąpił na boku obrony. Po raz pierwszy w wyjściowej jedenastce pojawił się za to Dominik Gil, a w drugiej połowie seniorski debiut zaliczył szesnastoletni Michał Osowski.
– Do dorosłej piłki wchodzi nowe pokolenie. W środę pierwsze mecze zaliczyli Waligóra, Jóźwiak i Zawadzki, teraz przyszedł czas na Michała. Na pewno były to zupełnie inne debiuty, ale równie cenne. Otrzaskanie się z emocjami i wymaganiami, które stawia III liga, jest bardzo wartościowe – mówi trener Cretti.
Trzecioligowy szlagier lepiej rozpoczęli goście z Torunia, którzy po zaledwie kilku minutach wyszli na prowadzenie. Błąd Portowców przy otwarciu gry od bramki wykorzystał Kacper Kamiński, który mocny, płaskim strzałem zza szesnastki umieścił piłkę w siatce. W kolejnych minutach Portowcy sukcesywnie zaczynali jednak zyskiwać kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami, tworząc sobie kilka dogodnych sytuacji do zdobycia wyrównującej bramki. Najbliższej szczęścia był Adam Frączczak, ale znakomite uderzenie szczupakiem obronił goalkeeper Elany.
– W pewnym momencie chłopcy zobaczyli, że nie ma innego wyjścia, jak podjąć walkę. Wtedy przejęliśmy inicjatywę. Nie stworzyliśmy sobie może wielu sytuacji, ale prowadziliśmy grę – ocenia trener Cretti.
Druga połowa również rozpoczęła się dla Portowców wedle najgorszego możliwego scenariusza. Po zaledwie kilkudziesięciu sekundach drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartę obejrzał bowiem Mateusz Kaczorek. W rywalizacji z wiceliderem III ligi granatowo-bordowi musieli więc radzić sobie w osłabieniu.
– Po pierwszej połowie byłem dużym optymistą. Mówiłem nawet w szatni, że musimy utrzymać dobre nastawienie, a okazje do zdobycia wyrównującej bramki się pojawią. Czerwona kartka wszystko jedak zmieniła. Straciliśmy bowiem kluczowego zawodnika w kontekście regulowania gry, który do tego momentu rozgrywał bardzo dobry mecz – tłumaczy Cretti.
Kolejne minuty należały już do zawodników Elany, którzy dobrze wykorzystali grę w przewadze, trzymając Portowców z dala od własnej bramki, samemu natomiast tworząc okazje do podwyższenia wyniku. W doliczonym czasie gry ich starania przyniosły efekt – po faulu Axela Holewińskiego arbiter zdecydował się wskazać na jedenasty metr, z którego piłkę do siatki posłał Aleksander Kowalski.
– Na pewno nie jesteśmy zadowoleni z wyniku, ani błędów popełnionych przy straconych bramkach. Nasza postawę, nastawienie i umiejętność podjęcia walki oceniam jednak pozytywnie. Zbieramy doświadczenie, pakujemy do walki i w odpowiednim momencie wykorzystamy. Takie mecze, z takim przeciwnikiem, najlepiej przygotowują bowiem do grania o wyższe cele – mówi Paweł Cretti. – Myślę, że wszyscy, którzy pojawili się dzisiaj na boisku, będą mogli rano bez problemu spojrzeć w lustro. Każdy z nich zrobił bowiem wszystko, by wygrać ten mecz – podsumowuje.
31. kolejka III ligi
Pogoń II Szczecin – Elana Toruń 0:2 (0:1)
0:1 Kacper Kamiński 6′
0:2 Aleksander Kowalski 90′
Pogoń II Szczecin: Holewiński – Góral, Jakubowski, Gil (73′ Hyl), Freilich (86′ Chromiński) – Kaczorek, Gołębiewski (83′ Kasprzycki) – Bąk (73′ Osowski), Jakubczyk (73′ Starzycki), Korczakowski – Frączczak