Zawodnicy drugiego zespołu bez punktów wrócili z wyjazdu do Bydgoszczy. W prestiżowym meczu granatowo-bordowi ulegli Zawiszy Bydgoszcz 0:3. – Rywal zachował się dziś niczym wytrawny bokser i w kluczowych momentach zadał nam trzy ciosy. My natomiast przez jego gardę nie byliśmy się w stanie przebić – mówi trener Paweł Cretti.
Granatowo-bordowi na mecz z byłym ekstraklasowiczem udali się w mocno odmłodzonym składzie. W kadrze meczowej zabrakło najbardziej doświadczonych zawodników – kontuzjowanych Adama Frączczaka i Błażeja Starzyckiego. Sztab szkoleniowy nie mógł również skorzystać z usług dwudziestoletnich Borysa Freilicha oraz pauzującego za żółte kartki Kamila Jakubczyka. Pod ich nieobecność w podstawowym składzie znaleźli się Oliwier Kasprzycki oraz debiutujący na seniorskim poziomie Marcel Broniewski.
– Protokół, w którym przy każdym nazwisku znajduje się litera „M”, na tym poziomie jest absolutną rzadkością. Z taką średnią wieku – 18,9 lat – bliżej nam było do zespołów, które na co dzień rywalizują w Centralnej Lidze Juniorów U19 – mówi trener Cretti. – Po „Olim” i „Bronku” – którzy debiutowali dzisiaj w podstawowym składzie – widać było dzisiaj lekki stresik. Obaj jednak spisali się bardzo dobrze. Osobiście uważam zresztą, że trudno wyobrazić sobie lepsze miejsce na debiut. Uznany rywal, historyczny stadion, głośne trybuny, zorganizowany doping, gorąca atmosfera. Jedyne co mogło być lepsze, to końcowy wynik – dodaje.
W pierwszej odsłonie brak ligowego doświadczenia nie stanowił dla Portowców większego problemu. Granatowo-bordowi toczyli wyrównany bój z dużo bardziej ogranym rywalem, kilkukrotnie stwarzając sobie korzystne okazje do otwarcia wyniku. Najbliżej wpisania się na listę strzelców był Mateusz Bąk, ale dwukrotnie przeniósł piłkę nad poprzeczką.
– Przed przerwą mecz toczył się głównie w środkowej strefie. Mam jednak poczucie, że to my mieliśmy więcej z gry. Byliśmy dynamiczni i zdecydowani w boiskowych poczynaniach, czym stwarzaliśmy Zawiszy sporo problemów – ocenia szkoleniowiec Pogoni.
W drugiej odsłonie doświadczenie bydgoszczan dało jednak o sobie znać. Kilka minut po powrocie na boisko granatowo-bordowych skarcił ex-Portowiec – Michał Sacharuk, który dopadł do odbitej od słupka piłki i posłał ją do siatki. W kolejnych fragmentach gospodarze jeszcze powiększyli swoją przewagę – tuż przed upływem godziny gry dobre dośrodkowanie z rzutu wolnego na bramkę zamienił Mateusz Młynarczyk, a w końcówce zwycięstwo Zawiszy przypieczętował Krystian Sanocki.
– W drugiej połowie zabrakło nam siły rażenia. Staraliśmy się, próbowaliśmy, szukaliśmy swoich szans, ale poza nielicznymi wejściami w kole karne nie stworzyliśmy większego zagrożenia. Przeciwnik natomiast zrealizował swój plan – mówi Paweł Cretti. – Wynikowo na pewno ponieśliśmy dzisiaj wysoką porażkę. Patrząc na boisko ta przewaga Zawiszy nie była jednak tak wyraźna. Rywal zachował się dziś niczym wytrawny bokser i w kluczowych momentach zadał nam trzy ciosy. My natomiast przez jego gardę nie byliśmy się w stanie przebić – podsumowuje.
24. kolejka III ligi
Zawisza Bydgoszcz – Pogoń Szczecin 3:0 (0:0)
1:0 Michał Sacharuk 48′
2:0 Mateusz Młynarczyk 59′
3:0 Krystian Sanocki 80′
Pogoń II Szczecin: Holewiński – Fornalik (86′ Leszczyński), Jakubowski, Góral, Hyl – Broniewski (89′ Majewski), Gołębiewski – Freilich (60′ Chromiński), Kasprzycki (60′ Drumlak), Bąk – Kroczek