Po ponad dwóch miesiącach oczekiwania zawodnicy drugiego zespołu przywieźli w delegacji komplet punktów. Granatowo-bordowi pokonali na wyspie Uznam Flotę Świnoujście 3:1. – Na pewno był to nasz cel, by w końcu przełamać się na wyjeździe i poprawić sobie humory. Najważniejsze było jednak, by zrobić to po swojemu, nie zmieniając stylu – mówi trener Paweł Cretti.
Do derbowego spotkania granatowo-bordowi przystępowali poważnie osłabieni. W kadrze meczowej zabrakło bowiem borykającego się z urazem Adama Frączczaka, a także powołanego na mistrzostwa świata U17 Antoniego Klukowskiego. Z konieczności miejsce na szpicy zajął więc nominalny skrzydłowy, Dawid Kroczek. – Dawid doskonale potrafi balansować na linii obrony przeciwnika i znajdować momenty do wcięcia. W pierwszej połowie nie miał tego dużo, bo rywal był ustawiony w niskiej obronie. Po przerwie Flota musiała jednak wyjść nieco wyżej, co dla Dawida było wodą na młyn. Ja z jego występu jestem bardzo zadowolony – mówi szkoleniowiec Pogoni.
Od pierwszej minuty na boisku w Świnoujściu zarysowała się wyraźna przewaga Portowców, którzy długo utrzymywali się przy piłce i budowali swoje akcje w ataku pozycyjnym. Flota natomiast postanowiła nieco oddać inicjatywę, ustawić się w niskiej obronie i szukać swoich szans po kontratakach i stałych fragmentach gry. Strategia gospodarzy jeszcze przed przerwą legła jednak w gruzach – po faulu na Mateuszu Bąku arbiter podyktował bowiem rzut karny dla szczecinian, który z zimną krwią wykorzystał Dawid Kroczek.
– W pierwszej połowie musieliśmy radzić sobie z niską obroną przeciwnika. Nie było to łatwe, ale w wielu fragmentach nieźle to funkcjonowało. Schodząc do szatni byłem zadowolony z naszej gry. Zwłaszcza, że życie wynagrodziło nam nasze starania o zdobycie otwierającej bramki – mówi Cretti.
W drugiej połowie obraz meczu nieco uległ zmianie. W obliczu niekorzystnego rezultatu gospodarze musieli bowiem zagrać nieco odważniej, otwierając tym samym Portowcom przestrzenie do groźnych kontrataków. Tuż po powrocie na boisko przed szansą podwyższenia wyniku dwukrotnie stanął Dawid Kroczek, ale najpierw przegrał pojedynek sam na sam z Danielem Kusztanem, a chwilę później w dogodnej sytuacji uderzył obok słupka. Swoich sił próbował również Yadegar Rostami, ale nie zdołał posłać piłki w światło bramki.
– W drugiej połowie na boisku zrobiło się więcej miejsca. Mieliśmy przestrzeń, by grać to, co lubimy najbardziej. W efekcie z minuty na minutę powiększaliśmy swoją przewagę – tłumaczy szkoleniowiec Pogoni.
Na efekty dobrej gry nie trzeba było długo czekać. Tuż po upływie godziny gry do bezpańskiej piłki w polu karnym dopadł wprowadzony chwilę wcześniej Marcin Szeibe i bez namysłu posłał ją do siatki. Kwadrans przed końcowym gwizdkiem boiskowym cwaniactwem popisał się natomiast Amin Doustali, który wykorzystał nieporozumienie w szeregach obronnych Floty, minął Daniela Kusztana i umieścił piłkę w pustej bramce. Gospodarzy sobotniego spotkania stać było jedynie na honorowe trafienie – w doliczonym czasie gry, po faulu Gracjana Hyla na Michale Stasiaku, arbiter wskazał na jedenasty metr, z którego piłkę do siatki posłał Kamil Poźniak.
– Szkoda tej straconej bramki. Przyrównuję ten mecz do smacznego dania, w którym na koniec trafia się na ziarenko pieprzu. Trzeba jednak przyznać, że Flota do ostatniego gwizdka grała ambitnie i zasłużyła na to trafienie – ocenia trener Cretti. – Cieszymy się z tego zwycięstwa. Taki był nasz cel, by wreszcie przełamać się na wyjeździe i poprawić sobie humory. Najważniejsze było jednak, by zrobić to po swojemu, nie zmieniając stylu. I to nam się udało – podsumowuje.
16. kolejka III ligi
Flota Świnoujście – Pogoń II Szczecin 1:3 (0:1)
0:1 Dawid Kroczek 40′
0:2 Marcin Szeibe 64′
0:3 Amin Doustali 78′
1:3 Kamil Pozniak 90′
Pogoń II Szczecin: Holewiński – Hyl, Urbaniak, Góral, Freilich – Wawrzynowicz, Rostami (73′ Doustali) – Bąk (60′ Szeibe), Jakubczyk (83′ Rachubiński), Starzycki (83′ Leszczyński) – Kroczek (73′ Gołębiewski)