Juniorzy starsi Pogoni Szczecin nie mieli łatwego zadania – w Łodzi przegrali 0:1 z UKS-em SMS-em, a w Szczecinie oba zespoły od pierwszego gwizdka postawiły sobie jeden cel – zdobyć szybko gola.
Młodzi Portowcy musieli wygrać 2:0, aby przypieczętować awans do finału Centralnej Ligi Juniorów Starszych. O to nie było łatwo, bo łodzianie chcieli ich ustrzelić, co znacząco utrudniłoby upragnioną walkę o złote medale.
– Było trudno na początku, ale wiedzieliśmy, że u siebie jesteśmy bardzo mocni – powiedział Szymon Waleński. – Napieraliśmy na przeciwnika, bo wierzyliśmy, że zdobędziemy tę bramkę. Pokazaliśmy, że w ostatnich dziesięciu minutach można odwrócić losy spotkania i całego dwumeczu. Nie spuściliśmy głów i awansowaliśmy do finału. Bardzo w to wierzyliśmy.
Najpierw uderzał Sebastian Nagel, ale pomylił się o kilka centymetrów. Odpowiedź gości była błyskawiczna – Bartłomiej Maćczak wyszedł sam na sam z Danielem Kusztanem, ale golkiper wygrał ten pojedynek.
Najbliżej trafienia w pierwszej połowie był Michał Wolinowski, który zdobył gola kilka dni temu w Łodzi. Zawodnik dobijał strzał kolegi – Maćczaka, ale Kusztan rzucił się instynktownie, co uchroniło podopiecznych Pawła Crettiego przed stratą bramki.
– Sytuacji było sporo – przyznał Waleński. – Utrzymywaliśmy się przy piłce, mieliśmy akcje, a goście grali bardziej z kontry. Mieliśmy trochę szczęścia, a rywale – mnóstwo. Już w Łodzi mogliśmy wygrać, ale nie udało nam się.
Waleński wpisał się na listę strzelców w 86. minucie z rzutu karnego i to nie było ostatnie słowo młodych Portowców. Kropkę nad „i” postawił Aron Stasiak, który po dośrodkowaniu Jakuba Paprzyckiego dołożył głowę na piątym metrze, a w szeregach szczecinian nastąpiła eksplozja radości.
Od niego się zaczęło – Szymon Waleński zdobył gola i tchnął w serca młodych Portowców nadzieję, że można odwrócić losy spotkania. ?✊⚽️#CLJ pic.twitter.com/Ly9Nq7uw7r
— Akademia Pogoni (@akademiapogoni) 19 czerwca 2017
– Chcieliśmy wygrać, bo wiedzieliśmy, że łodzianie opadali z sił – oznajmił Waleński. – Jeden zawodnik od nich był na naszej połowie. Chcieliśmy docisnąć rywala i nie dopuścić do dogrywki.