Osiem bramek, czerwona kartka, obroniony rzut karny i trafienie w ostatniej sekundzie doliczonego czasu gry na wagę jednego punktu – tak wyglądało szlagierowe spotkanie pomiędzy juniorami starszymi Lecha Poznań i Pogoni Szczecin. – Nareszcie szczęście choć trochę się do nas uśmiechnęło. Mam nadzieje, że zostanie z nami na dłużej i ten mecz będzie początkiem czegoś dobrego – mówi trener Łęczyński.
Na szlagierowe spotkanie do Wronek granatowo-bordowi wybrali się poważnie wzmocnieni. Do składu dołączyli bowiem Konrad Magnuszewski i Yadegar Rostami, którzy na co dzień trenują z II zespołem. Lech nie pozostał jednak dłużny – w wyjściowym składzie znaleźli się m.in. Maksymilian Dziuba, Ksawery Kukułka czy trenujący na co dzień z I zespołem Jakub Antczak. – Rozmawialiśmy z chłopakami przed meczem, że skład Lecha to oznaka szacunku. Zdobyliśmy do tej pory zaledwie kilka punktów, ale każdy wie, że jesteśmy mocną drużyną i nie można zagrać przeciwko nam na pół gwizdka. I albo się broni, albo – tak jak Lech – wychodzi na boisko w najsilniejszym składzie. To znaczy, że nasza gra jest ok – po prostu brakuje szczęścia – tłumaczy szkoleniowiec Pogoni.
Pierwsza połowa szlagierowego spotkania to prawdziwa wymiana ciosów. Strzelanie rozpoczęli gospodarze, którzy szybko wykorzystali błąd szczecińskiej defensywy i wyszli na prowadzenie. Nie minęło jednak sześćdziesiąt sekund, a na tablicy wyników znów widniał remis – indywidualną akcją popisał się Jan Mierzewa, minął trzech rywali, zszedł z piłką do środka i strzałem z szesnastu metrów umieścił piłkę w siatce.
Kolejne minuty przyniosły następne dwie bramki – najpierw po rzucie wolnym piłkę do siatki posłał Kamil Budych, na co minutę później skutecznym strzałem odpowiedział Yagegar Rostami. Pierwszą rundę na punkty nieznacznie wygrali jednak gospodarze, bowiem na trafienia Kroczyńskiego i Sommerfelda szczecinianie byli w stanie odpowiedzieć jedynie bramką Konrada Magnuszewskiego.
Druga odsłona to dalsza huśtawka nastrojów. Niedługo po powrocie na boisko spotkanie mógł zamknąć Kamil Budych, ale jego uderzenie z rzutu karnego fantastycznie obronił Axel Holewiński. Interwencja szczecińskiego goalkeepera podziałała na Portowców jak płachta na byka. Granatowo-bordowi rzucili się bowiem do ataków i w ciągu kwadransa stworzyli sobie kilka dogodnych okazji do wyrównania. W sytuacjach sam na sam z Kamilem Jakubczykiem i Yadegarem Rostamim lepiej spisał się jednak stojący w bramce Lecha Krystian Dożynkiewicz, natomiast po technicznym strzale Jakuba Weltera w sukurs bramkarzowi gospodarzy przyszedł słupek.
Portowcy nie tracili jednak wiary w korzystny rezultat, co w ostatniej minucie doliczonego czasu gry zostało nagrodzone. Po szybkim kontrataku Jan Mierzewa wpadł z piłką w pole karne, gdzie został nadepnięty przez Adriana Tymińskiego. Arbiter po raz trzeci w tym meczu odgwizdał rzut karny, którego pewnym egzekutorem ponownie okazał się Yadegar Rostami.
– To był absolutnie szalony i emocjonalny mecz. Z jednej strony cieszymy się ze zdobytego punktu, z drugiej jednak jest w nas pewien niedosyt. Nikt nie myślał bowiem o remisie – do ostatnich minut wierzyliśmy, że zdołamy strzelić dwie bramki i odnieść zwycięstwo – mówi Piotr Łęczyński. – Nareszcie szczęście choć trochę się do nas uśmiechnęło. Mam nadzieje, że zostanie z nami na dłużej i ten mecz będzie początkiem czegoś dobrego – podsumowuje.
11. kolejka Centralnej Ligi Juniorów U19
Lech Poznań – Pogoń Szczecin 4:4
1:0 Dawid Zięba 4′
1:1 Jan Mierzwa 5′
2:1 Kamil Budych 8′
2:2 Yadegar Rostami 9′
3:2 Kacper Kroczyński 15′
4:2 Kacper Sommerfeld 21′
4:3 Konrad Magnuszewski 23′
4:4 Yadegar Rostami 90′
Pogoń Szczecin: Holewiński – Fornalik (32′ Chromiński), Gil, Magnuszewski, Hyl – Mencnarowski, Kaczorek (70′ Chojecki) – Jakubczyk (80′ Kasprzycki), Rostami, Mierzewa – Welter (70′ Szczerba)