Zawodnicy drugiego zespołu Pogoni w świetnym stylu wrócili do ligowej rywalizacji. W pierwszym meczu po pandemicznej przerwie podopieczni trenera Ozgi pokonali Górnik Konin aż 4:1.
Na wyjazd do Wielkopolski granatowo-bordowi udali się w mocno okrojonym zestawieniu. W autokarze zabrakło m.in. pauzujących za kartki Michała Kwietnia i Dawida Rajchenberga, a także Filipa Balcewicza, Mateusza Łęgowskiego czy Mariusza Fornalczyka, których z gry wykluczyły kwestie zdrowotne. Do Konina trener Ozga zabrał co prawda trenujących z I zespołem Huberta Turskiego i Dariusza Krzysztofka, a także juniorów starszych – Kamila Korta, Kacpra Zaborskiego, Jakuba Lisa i Krystiana Rybickiego, ale i tak w meczowym protokole znalazło się zaledwie szesnaście nazwisk.
Dwutygodniowa przerwa spowodowana pandemią koronawirusa nie wpłynęła jednak negatywnie na boiskowe poczynania Portowców. Wprost przeciwnie – głodni gry szczecinianie od pierwszej minuty rzucili się na przeciwnika i szybko wyszli na prowadzenie. Po znakomitym prostopadłym podaniu od Kamila Korta oko w oko z bramkarzem Górnika stanął Bartosz Krzysztofek i pewnym strzałem wpisał się na listę strzelców.
Napastnik Dumy Pomorza jeszcze przed przerwą mógł cieszyć się z dubletu. Tym razem w roli asystenta wystąpił Fabian Pach, który zagrał świetną piłkę na wolne pole. Krzysztofek urwał się spod opieki obrońców, wpadł w pole karne i pewnym uderzeniem w długi róg po raz drugi wpisał się na listę strzelców. – W pierwszej odsłonie wyglądaliśmy bardzo dobrze. Mieliśmy zdecydowaną przewagę, nie pozwoliliśmy przeciwnikowi na stworzenie jakiegokolwiek zagrożenia pod naszą bramką. Sami natomiast stworzyliśmy tyle sytuacji, że powinniśmy zamknąć ten mecz w I połowie – tłumaczy trener Ozga.
Na początku drugiej połowy wiatr w żaglach mogli poczuć koninianie, którzy potrzebowali zaledwie kwadransa, by zdobyć bramkę kontaktową. Po faulu Jakuba Lista arbiter wskazał na jedenasty metr, z którego piłkę w siatce pewnym strzałem umieścił Dawid Przybyszewski. – Początek drugiej połowy był nieco nerwowy. Za mało było pracy na boisku, a za dużo kalkulacji. W konsekwencji rywal stworzył sobie kilka okazji, które my musieliśmy ratować interwencjami „na ostatnią chwilę” – ocenia Paweł Ozga.
Korzystny wiatr okazał się jednak zaledwie zefirkiem. Dwie minuty później role się bowiem odwróciły – po faulu na Hubercie Turskim sędzia ponownie odgwizdał rzut karny, który na bramkę zamienił Stanisław Wawrzynowicz. – To była bardzo ważna bramka, bo sytuacja na boisku znowu się uspokoiła. Znowu to my mieliśmy przewagę – może nie taką, jak w pierwszej połowie, ale jednak kontrolowaliśmy przebieg meczu – tłumaczy szkoleniowiec Pogoni.
Trzecia bramka nie zaspokoiła Portowców, którzy konsekwentnie dążyli do podwyższenia rezultatu. Kwadrans przed końcem spotkania ta sztuka udała się Kacprowi Zaborskiemu. Napastnik Dumy Pomorza zebrał piłkę na połowie rywala, minął dwóch obrońców Górnika, położył bramkarza i spokojnym uderzeniem przypieczętował pewne zwycięstwo granatowo-bordowych.
12. kolejka III ligi
Górnik Konin – Pogoń II Szczecin 1:4 (0:2)
0:1 Bartosz Krzysztofek 4’
0:2 Bartosz Krzysztofek 33’
1:2 Dawid Przybyszewski (k) 61’
1:3 Stanisław Wawrzynowicz (k) 63’
1:4 Kacper Zaborski 78’
Pogoń II Szczecin: D. Krzysztofek – Lis, Kuzko, Stolarczyk, Pach – Wawrzynowicz, Kort – Zaborski (78′ Cichoń), Turski (65′ Rybicki), Cybulski (65′ Rościszewski) – B. Krzysztofek (71′ Maćkowski)