Zawodnicy drugiego zespołu Pogoni bez punktów wrócili z dalekiego wyjazdu do Janikowa. Podopieczni trenera Ozgi ulegli tamtejszej Unii 1:4. – Jesteśmy źli. Długimi fragmentami graliśmy naprawdę bardzo dobrze, ale popełniliśmy błędy, które podcięły nam skrzydła – ocenia szkoleniowiec Pogoni.
Portowcy do starcia z Unią przystąpili w mocnym zestawieniu. Trener Paweł Ozga do swojej dyspozycji miał Huberta Turskiego, Kacpra Kozłowskiego, Filipa Balcewicza, Mariusza Fornalczyka i Bartłomieja Mruka, którzy na co dzień trenują z I zespołem. Jedyną wyrwę stanowił brak kapitana zespołu – Jakuba Kuzko, który boryka się z urazem pleców.
Od pierwszej minuty Portowcy byli bardzo aktywni i próbowali narzucić rywalowi swój styl gry. Największy postrach w szeregach obronnych Unii siał Mariusz Fornalczyk, który raz za razem przedzierał się lewym skrzydłem w pole karne. W kluczowych momentach brakowało mu jednak celnego ostatniego podania. – Mariusz na pewno zasługuje na wyróżnienie. Na swojej stronie robił z obrońcą co chciał, wygrał z nim wszystkie pojedynki. Świetnie się ustawiał, tworzył mnóstwo zagrożenia i bez dwóch zdań był motorem napędowym naszych akcji. Widać, że drzemie w nim spory potencjał – ocenia trener Ozga.
Zawodnicy z Janikowa niewiele robili sobie jednak z ofensywnych prób Portowców. Dobra organizacja gry w defensywie i szybka gra w fazie przejściowej sprawiły, że to oni przed przerwą dwukrotnie mogli cieszyć się ze zdobyczy bramkowej. Najpierw – po prostopadłym podaniu od Gracjana Góździka – z piłką w polu karnym znalazł się Przemysław Kędziora, minął Dariusza Krzysztofka i strzałem do pustej bramki otworzył wynik meczu. Tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę na listę strzelców wpisał się natomiast Bartosz Machaj, który wykończył kontrujące podanie od Góździka. – Pierwsza połowa była słaba w naszym wykonaniu. Próbowaliśmy grać w piłkę, ale robiliśmy zbyt dużo błędów. Głupie straty powodowały, że nadziewaliśmy się na groźne kontry – mówi szkoleniowiec Pogoni.
Na drugą połowę granatowo-bordowi wyszli zupełnie odmienieni. W przerwie sztab szkoleniowy zdecydował o trzech roszadach personalnych, a także o zmianie ustawienia na 3-5-2. Zaskoczeni takim obrotem sprawy gospodarze długo nie mogli znaleźć sposobu na Portowców, skupiając się wyłącznie na oddalaniu zagrożenia od własnej bramki. – Przez 25 minut praktycznie gnietliśmy przeciwnika. Zawodnicy Unii jedynie wykopywali piłki na uwolnienie, a my po chwili wracaliśmy w ich pole karne. Stworzyliśmy sobie bardzo dużo sytuacji, ale brakowało kropki nad „i” – ocenia Paweł Ozga. Po ponad dwudziestu minutach ciągłych ataków defensywa Unii w końcu jednak pękła – po dobrym zagraniu Bartosza Krzysztofka do piłki dopadł Kacper Cichoń i zdobył kontaktową bramkę.
Nadzieja na wywiezienie z Janikowa korzystnego rezultatu trwała jednak zaledwie trzydzieści sekund. Po szybkim wznowieniu gry i prostopadłym podaniu Przemysław Kędziora wykorzystał niepotrzebne wyjście Dariusza Krzysztofka i posłał piłkę do pustej bramki. Dziesięć minut później napastnik gospodarzy skompletował hat-tricka, ustalając tym samym wynik spotkania na 4:1. – Jesteśmy źli. Długimi fragmentami graliśmy naprawdę bardzo dobrze. W drugiej połowie rywal nie miał praktycznie nic do powiedzenia. Popełniliśmy jednak proste błędy, przez które straciliśmy głupie bramki – podsumowuje szkoleniowiec Pogoni.
7.kolejka III ligi
Unia Janikowo – Pogoń II Szczecin 4:1 (2:0)
1:0 Przemysław Kędziora 13’
2:0 Bartosz Machaj 45’
2:1 Kacper Cichoń 68’
3:1 Przemysław Kędziora 69’
4:1 Przemysław Kędziora 78’
Pogoń II Szczecin: D. Krzysztofek – Pach (46’ B.Krzysztofek), Balcewicz, Mruk, Stolarczyk (46’ Wawrzynowicz) – M. Łęgowski, Kwiecień – Rościszewski (46’ Błanik), Kozłowski, Fornalczyk – Turski