Ze sporym niedosytem rundę jesienną Centralnej Ligi Juniorów U15 zakończyli trampkarze starsi Akademii Pogoni. Młodzi Portowcy dobre mecze przeplatali słabszymi, w efekcie czego uplasowali się poza ligowym podium. – W pewnym momencie zatraciliśmy swój sposób grania. Wiemy jednak, gdzie popełniliśmy błędy. Dziś jesteśmy mądrzejsi i z dużym optymizmem patrzymy w przyszłość – ocenia trener Przemysław Jasiński.
Runda jesienna była dla młodych Portowców pierwszym krokiem w kierunku poważnej piłki. Po latach rywalizacji na poziomie województwa, zawodnicy Dumy Pomorza po raz pierwszy poczuli bowiem smak Centralnej Ligi Juniorów U15 i walki z najlepszymi zespołami w Polsce. Sztab szkoleniowy przeznaczył ten czas przede wszystkim na adaptację w nowych warunkach oraz dokonanie selekcji. – Chcieliśmy dać szansę gry wszystkim zawodnikom i zweryfikować ich umiejętności w rywalizacji z silnymi drużynami. Rotacji w wyjściowych jedenastkach było bardzo dużo, zawsze wykorzystywaliśmy też komplet zmian. To wpłynęło niestety negatywnie na płynność i automatyzmy w grze. Ale inne cele były w tej rundzie nadrzędne – mówi trener Jasiński.
Zawodnicy Akademii Pogoni rundę zaczęli bardzo obiecująco. Po domowych zwycięstwach z CWZS-em Bydgoszcz i Wartą Poznań oraz remisie z FASE Szczecin przyszła jednak bolesna porażka z Lechem Poznań, która rozpoczęła serię słabszych występów granatowo-bordowych. Największą zmorą podopiecznych trenera Jasińskiego były spotkania wyjazdowe, z których zdołali przywieźć zaledwie osiem oczek.
– To w zasadzie specyfika tej ligi. Rzadko zdarza się – zwłaszcza na trasie Szczecin-Trójmiasto – żeby goście wracali do domu z kompletem punktów. Nie ma się jednak co dziwić, bo trudno złapać optymalną dyspozycję, gdy wstaje się w środku nocy, dosypia w autokarze i po kilkugodzinnej podróży wychodzi prosto na boisko – tłumaczy. – W rundzie wiosennej ten komfort będzie większy. Na dalsze wyjazdy będziemy bowiem ruszać dzień przed meczem. Dzięki temu będziemy mogli się spokojnie wyspać, zjeść wspólne śniadanie, zrobić odprawę – dodaje.
Dalekie wyjazdy nie były jednak jedynym powodem słabszej dyspozycji Portowców. Podopieczni trenera Jasińskiego punkty tracili bowiem również na własnym boisku, remisując z walczącymi o utrzymanie CWZS-em Bydgoszcz i Wartą Poznań. – W pewnym momencie zatraciliśmy swój sposób grania. Biorę to na klatę, bo wiem, jakie błędy popełniliśmy. Zamiast pójść w stronę rozwiązań, które przynosiły efekt w poprzednim sezonie, zaczęliśmy od nich uciekać. Dziś jesteśmy już jednak mądrzejsi, dzięki czemu z dużym optymizmem możemy patrzeć w przyszłość – mówi Jasiński.
W trudnym momencie wsparciem dla młodego szkoleniowca okazała się Maja Marciniak. Trener mentalna grup młodzieżowych Pogoni prowadziła bowiem indywidualne zajęcia, podczas których omawiała zagadnienia z zakresu liderowania, budowania zespołu czy zarządzania grupą. – Należą jej się ogromne podziękowania. Bez wątpienia otworzyła mi oczy na niektóre kwestie i sprawiła, że sam zacząłem sięgać po wartościowe materiały z zakresu psychologii sportu – tłumaczy.
Początek obecnego sezonu dla sztabu szkoleniowego stanowił wyzwanie nie tylko sportowe, ale również organizacyjne. Na barki trenera Jasińskiego i jego współpracowników spadły bowiem kwestie związane m.in. z układaniem harmonogramu okresu przygotowawczego, organizacją miejsc w internacie czy posiłków dla zawodników. – Rocznik 2004 przejmowaliśmy w trakcie sezonu, tuż przed startem rundy wiosennej. Wszystkie kwestie logistyczne były już wtedy dograne. Znaliśmy też zawodników, a teraz musieliśmy dać sobie czas na adaptację, przedstawienie wzajemnie swoich oczekiwań – tłumaczy.
Zadaniem sztabu szkoleniowego było również wkomponowanie do zespołu nowych zawodników. Latem na Twardowskiego trafiło bowiem aż dziewięciu graczy z różnych zakątków Polski. Jedni szturmem przebili się wyjściowej jedenastki Dumy Pomorza, drudzy na właściwą adaptację potrzebowali nieco więcej czasu. – Chłopacy są w klubie dopiero 4 miesiące, więc za wcześnie jeszcze na ocenę transferów. Każdy z nich ma inny charakter i nieco inaczej aklimatyzuje się w nowej rzeczywistości. Naszą rolą jest, by podejść do nich indywidualnie i pomóc im w piłkarskim rozwoju – wyjaśnia.
Jednym z wygranych rundy jesiennej bez wątpienia jest Jakub Wlaźlik. Były zawodników BKS-u Lublin szybko zaaklimatyzował się w nowym środowisku i stał się istotną postacią zespołu Dumy Pomorza. Swoje miejsce na boisku odnalazł jednak nie na boku obrony, lecz w linii ataku. – Potrzeba jest matką wynalazków. W pewnym momencie brakowało nam klasycznej dziewiątki. W meczu z Arką często gościliśmy w polu karnym rywala, ale nie mogliśmy dojść do sytuacji strzeleckich. Zagraliśmy va banque i postawiliśmy Kubę na szpicy. W pierwszym kontakcie zdobył bramkę, a cały mecz zakończył z dubletem i wywalczonym rzutem karnym. Kolejne mecze również pokazały, że to była dobra decyzja. Kuba ma predyspozycje do gry w ataku, a do tego jest chłonny na wiedzę, chce się rozwijać, szybko przyswaja wszelkie wskazówki – opowiada szkoleniowiec Pogoni.
Na indywidualne wyróżnienia po rundzie jesiennej zasłużyli również Konrad Magnuszewski i Oskar Jarocha. Obaj przez większość spotkań byli wyróżniającymi się postaciami zespołu Dumy Pomorza, co zostało dostrzeżone przez selekcjonera reprezentacji Polski U15, Rafała Lasockiego. – Powołania zawsze stanowią nagrodę, ale również motywację do dalszej pracy. Konrad szybko stał się liderem naszej gry defensywnej, natomiast Oskar – mimo chwilowej zadyszki – napędzał naszą grę w środku pola. To chłopacy o dużym potencjale i cieszę się, że zostali docenieni. Nie tylko oni jednak ciężko pracowali w rundzie jesiennej. Liczę, że wiosną kolejni dostąpią zaszczytu gry z orzełkiem na piersi – mówi Jasiński.
W końcówce rundy jesiennej szansę pokazania swoich umiejętności na tle starszych rywali otrzymali również zawodnicy z rocznika 2006. Podopieczni trenera Bieleckiego najpierw pojechali na wyjazdowe spotkanie z Arką Gdynia SI, a na zakończenie sezonu stanęli w szranki z Lotosem Gdańsk. – Taką mamy filozofię, by bodźcować chłopaków i stawiać przed nimi coraz większe wymagania. Zaprezentowali się z bardzo dobrej strony i udowodnili, że mają wysokie umiejętności. Do końca grudnia czterech z nich – Maksymilian Bogusławski, Mateusz Andruszko, Maciej Ogielski i Dawid Włodarczyk – będzie z nami trenować. Będziemy im się przyglądać i pod koniec roku podejmiemy decyzję, czy na stałe włączyć ich do zespołu – wyjaśnia.
Teraz przed sztabem szkoleniowym czas indywidualnych ocen, selekcji oraz miesięcznego roztrenowania. Na pełne obroty Portowcy wrócą w styczniu, kiedy na dobre rozpoczną przygotowania do rundy wiosennej. – Do końca roku mamy jeszcze zaplanowany sparing w Chemikiem Police oraz dwa halowe turnieje w Niemczech. Początek nowego roku również zapowiada się piłkarsko – na pewno zagramy mecze w kontrolne z Odense i St. Pauli, pojedziemy do Warszawy na sparingi z Legią i Polonią, a na początku lutego do Niemiec na mecz z RB Lipsk. W połowie lutego mamy zaplanowany obóz, a po nim trójmecz ze Śląskiem Wrocław i AP Reissa Jarocin oraz turniej Big Six. Okazji do weryfikacji naszej pracy będzie bardzo dużo – mówi szkoleniowiec Pogoni.
Kolejne spotkanie ligowe zawodnicy Dumy Pomorza rozegrają na początku marca. Wraz z inauguracją rundy wiosennej na dobre rozgorzeje walka o triumf w swojej grupie i awans do półfinałów mistrzostw Polski. Wzorem dwóch poprzednich sezonów, Portowcy zamierzają włączyć się do rywalizacji o najwyższe cele. – Sportowo mamy taki potencjał. Jeśli wszyscy się poświęcimy i wejdziemy na wyżyny, to możemy osiągnąć sukces. Najważniejsze jest jednak, aby jak najwięcej zawodników podniosło swoje umiejętności i trafiło w przyszłym sezonie do drużyny U17. Nawet jeśli nie awansujemy do strefy medalowej, chcemy usiąść w czerwcu z czystym sumieniem i przeświadczeniem, że wykonaliśmy kawał dobrej roboty – podsumowuje trener Jasiński.