– Nasze spojrzenie na szkolenie jest spójne, więc nie będę miał żadnych problemów, by się dostosować. Nie miałem nigdy oporów, by stawiać na młodych graczy. Podoba mi się także nastawienie na grę ofensywną, chęć dominacji, obrona w wysokim pressingu. Ważne jest dla mnie również, że władze klubu nie mają ciśnienia na wynik, tylko próbują ukierunkować wszystkich, by pracowali na dobro I zespołu. Bez dwóch zdań mówimy jednym językiem – mówi nowy trener juniorów młodszych Pogoni, Paweł Ozga.
Jeden z najbardziej uznanych trenerów w regionie i największy klub Pomorza Zachodniego. Do tego mariażu prędzej czy później chyba musiało dojść?
– Podświadomie od dawna czułem, że prędzej czy później trafię na Twardowskiego. Nie wiedziałem jednak, kiedy to nastąpi. Ofertę pracy w Pogoni dostałem już wcześniej. Na pewnym etapie postawiłem jednak na pracę z seniorami, więc musiałem odmówić. W czasie ostatnich wakacji stwierdziłem jednak, że chcę się rozwijać, zrobić kolejny krok w przód. Pogoń bez wątpienia jest miejscem, gdzie będę mógł dostawać kolejne bodźce, a przede wszystkim będę miał obok siebie ludzi, z którymi można coś zdziałać.
Negocjacje były długie i burzliwe, czy szybko udało się dojść do porozumienia?
– Wszystko załatwiliśmy tak naprawdę w ciągu kilku minut. Marcin Łazowski naświetlił mi temat i umówił mnie na rozmowę z prezesem Adamczukiem. Usłyszałem propozycję klubu, przedstawiłem swoją i praktycznie po minucie wszystkie konkrety mieliśmy ustalone. Przez resztę czasu mogliśmy już swobodnie porozmawiać o piłce.
Wchodzi trener do klubu, który ma konkretny model, filozofię szkolenia. Na ile wizja trenera jest zbieżna z tym pomysłem?
– Nasze spojrzenie na szkolenie jest spójne, więc nie będę miał żadnych problemów, by się dostosować. Nie miałem nigdy oporów, by stawiać na młodych graczy – czy to w drużynach seniorskich, czy z kadrze ZZPN podczas Regions Cup. Podoba mi się także nastawienie na grę ofensywną, chęć dominacji, obrona w wysokim pressingu. Ważne jest dla mnie również, że władze klubu nie mają ciśnienia na wynik, tylko próbują ukierunkować wszystkich, by pracowali na dobro I zespołu. Ja od lat na piedestale stawiam rozwój zawodników. Myślę, że każdy z chłopaków, z którymi pracowałem, może to potwierdzić. Bez dwóch zdań mówimy jednym językiem.
Ostatnie lata pracował trener z drużynami seniorskimi. Na ile to doświadczenie może się przydać w pracy z juniorami młodszymi?
– Myślę, że to jeden z moich atutów. Znam dobrze specyfikę seniorskiej piłki, więc będę mógł ukierunkować chłopaków i odpowiednio przygotować ich na ten przeskok.
Miał już trener okazję, by przyjrzeć się bliżej swoim nowym podopiecznym?
– Oglądałem kilka ich meczów w końcówce poprzedniego sezonu. Niejednokrotnie graliśmy też przeciwko sobie, więc pamiętam, jak wyglądali na tle mojego zespołu. Nie mam jednak o nich wyrobionego zdania. Broniłem się przed tym, bo chciałem na pierwszy trening przyjść z otwartą głową. Oczywiście – posiłkowałem się opiniami Przemka Jasińskiego, Marcina Łazowskiego, Michała Zygonia czy Piotrka Łęczyńskiego. Każdy z chłopaków przygotowania rozpocznie jednak z czystą kartą.
Pod skrzydła trenera trafią świeżo upieczeni wicemistrzowie Polski U15 oraz część graczy z rocznika 2003, którzy przed rokiem dotarli do półfinału i zdobyli złoto w rywalizacji kadr wojewódzkich. To chyba wdzięczna grupa?
– Mobilizuje mnie to i nakręca, że będę mógł pracować z chłopakami o wysokim potencjale. Rywalizacja z pewnością będzie bardzo duża, bo na pierwszym treningu powinno się stawić ok. 25 zawodników. O tym, że zdobyli medale, będą musieli jednak szybko zapomnieć. Prawdziwy sukces osiągną bowiem dopiero, gdy odnajdą się w zawodowej piłce.
Jak będzie wyglądał sztab szkoleniowy, z którym w przyszłym sezonie będzie trener pracował? Szykują się jakieś zmiany?
– Przyznam szczerze, że lepszego sztabu nie mógłbym sobie wymarzyć. Najbliższymi współpracownikami będą Arek Jarymowicz, z którym od wielu lat się przyjaźnimy i mamy wspólną wizję trenerską oraz Kajetan Pogorzelczyk – mój wychowanek z Salosu, który pracę trenerską rozpoczynał ze mną w FASE Szczecin. Cały czas prowadzone są negocjacje z Grzegorzem Usowiczem i z tego co wiem, wszystko jest na dobrej drodze. Chciałbym, żeby został, bo to fachowiec, ale też dobry człowiek. Poza tym w sztabie będzie również fizjoterapeuta oraz trenerzy bramkarzy – Wojciech Tomasiewicz i Grzegorz Otocki. Mam nadzieję, że stworzymy fajny zespół i wiele się od siebie wzajemnie nauczymy.